Reklama

Czy powstanie polski DeepSeek?

Polski Chat GPI

Duży sukces Chińczyków i ich modelu DeepSeek oraz niedawna premiera francuskiego Mistral AI Le Chat, czyli odpowiednika modelu ChatGTP, który dostępny jest jako natywna aplikacja dla systemu Apple iOS na nowo wzbudziła dyskusję, czy Polska również powinna opracować duży, generatywny model językowy (LLM). Sukces Mistral AI Le Chat pokazał, że inne państwa również mogą skutecznie rozwijać swoje LLM-y. W Polsce też od kilku lat trwają prace nad krajowymi modelami, które może nie są popularne na całym świecie, jednak bardzo efektywne dla potrzeb polskich firm i instytucji.

Czy warto opracować polski ChatGPT lub DeepSeek?
Eksperci są zgodni – powinniśmy tworzyć i rozwijać polskie LLM-y. W interesie nas wszystkich leży bowiem dynamiczny rozwój branży IT i środowiska naukowego w Polsce. Modele takie są niezbędne, jeżeli nie chcemy zostać w tyle za innymi państwami. Polska gospodarka i nauka potrzebują modeli polskojęzycznych, gdyż ich odpowiedniki anglojęzyczne są dużo mniej efektywne dla naszego języka.

– Zdecydowanie warto budować i rozwijać polskie LLM-y. Sprawdzają się one lepiej dla tekstów opublikowanych w naszym języku. W Polsce doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego kilka czołowych jednostek w ostatnich latach prowadzi prace w tym kierunku, a najlepszym przykładem jest chociażby model PLLuM, który został opracowany przez sześć czołowych jednostek naukowych z obszaru sztucznej inteligencji i językoznawstwa, w tym ekspertów z Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego (OPI PIB). Warto jednak zastanowić się, czy koniecznie musimy się ścigać z USA i Chinami w budowaniu dużych modeli – mówi dr hab. inż. Jarosław Protasiewicz, dyrektor Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego.

Polska potrzebuje dużych LLM-ów?
Warto zadać pytanie, czy koniecznie potrzebujemy w naszym kraju dużych modeli językowych? Przykładowo modele DeepSeek v3/R1 mają ok. 700 mld parametrów, a do ich uruchomienia potrzeba minimum 16 kart H100, z których każda jest warta ok. 200 000 złotych. Aby wyskalować całość do odpowiedniej wydajności, nawet dla małego zbioru użytkowników, należy daną liczbę zwiększyć do kilkudziesięciu kart. Konieczne są więc naprawdę duże środki na zakup, a do tego jeszcze trzeba dodać koszty energii elektrycznej, oraz wsparcia administratorów. Należy wziąć pod uwagę, że zdecydowana większość polskich małych, średnich i nawet dużych firm, nie potrzebuje asystenta do otwartej rozmowy na każdy temat. Bardziej przydatne są dla nich dedykowane LLM-y, które będą dotyczyć 10-20 konkretnych scenariuszy biznesowych. A taki cel da się osiągnąć strojąc mniejsze modele na domenowych danych, które są tańsze w douczaniu.

– Przewiduję, że modele ogólnego użytku jak DeepSeek, GPT4 będą powstawać, aby zachwycać ludzi dużym zróżnicowaniem kompetencji. Będę one głównie używane do pomocy w różnych zadaniach i problemach dnia codziennego. Natomiast tam, gdzie występuje ryzyko utraty przewagi konkurencyjnej bazującej na prywatnych danych, będziemy szli w dużo mniejsze modele szyte na miarę konkretnych firm lub instytucji. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że dostosowanie DeepSeeka do mniejszych modeli drogą destylacji, np. do LLam-y 70B, odbywa się z dużą stratą jakościową – mówi dr inż. Marek Kozłowski, kierownik AI Labu w Ośrodku Przetwarzania Informacji – Państwowym Instytucie Badawczym.
W Polsce nie dysponujemy takim zapleczem technicznym jak Chiny czy USA. Możemy jednak budować mniejsze modele do 100 mld wag, które są porównywalne lub lepsze uwzględniając pewne kryteria (np. w obszarze znajomości tematów typowych dla naszej kultury czy historii), w porównaniu z takimi modelami jak DeepSeek.

LLMs we wszystkich językach UE
Ośrodek Przetwarzania Informacji – Państwowy Instytut Badawczy (OPI PIB) jest partnerem projektu „Duże modele językowe dla Unii Europejskiej (LLMs4EU)”, realizowanego w ramach programu Komisji Europejskiej „Cyfrowa Europa”. Celem projektu jest zachowanie europejskiej różnorodności językowej i kulturowej poprzez zapewnienie ścisłej współpracy między podmiotami gospodarczymi a środowiskami akademickimi. Projekt ma zapobiec marginalizacji części języków europejskich w erze cyfryzacji na skutek niewystarczających zasobów niezbędnych do trenowania modeli językowych.

Projekt zrzesza wiodących ekspertów w dziedzinie AI, zapewniając europejskim firmom, zwłaszcza małym i średnim przedsiębiorcom, dostęp do narzędzi i zasobów wspierających ich konkurencyjność w zakresie technologii językowych i dużych modeli językowych (LLM). Jego kluczowym celem jest udostępnienie LLMs oraz narzędzi niezbędnych do ich wykorzystania we wszystkich językach Unii Europejskiej w ramach otwartych danych, bazując na istniejących programach i zasobach europejskich. Udostępniane firmom rozwiązania obejmą cały proces – od trenowania modeli aż po dostosowanie ich do przepisów unijnych, takich jak AI Act czy RODO.

Powołane do realizacji projektu konsorcjum skupia organizacje działające w ponad 20 krajach, zapewniając szeroki zasięg geograficzny i językowy. Projekt obejmuje także opracowanie studiów przypadków, które mają za zadanie wykazać zdolność europejskich instytucji do współtworzenia rozwiązań odpowiadających na potrzeby różnych sektorów gospodarki, w tym energetyki, turystyki, telekomunikacji czy nauki. W celu zagwarantowania wsparcia dla wszystkich języków UE, w ramach projektu utworzone zostaną nowe zbiory danych.

Sławomir Rybka

Jedz i chudnij!

Jak chudnac bez ograniczen jedzenia

Odchudzanie niezmiennie budzi duże zainteresowanie i wiele emocji. W dobie wszechobecnych „cudownych” diet, suplementów i programów treningowych obiecujących szybkie efekty, łatwo zgubić się w gąszczu sprzecznych informacji i znaleźć sprawdzone wskazówki, które faktycznie pomagają zdrowo redukować masę ciała. Czy aby schudnąć, trzeba głodzić się i rezygnować z ulubionych potraw? A może kluczem do sukcesu jest… jedzenie? Jakie nawyki żywieniowe naprawdę działają? Odpowiedzi na te pytania doktor Iwona Manikowska z Happy Clinic udzieliła Jolancie Czudak.

Pani doktor, wiele osób kojarzy utratę wagi z głodówkami i restrykcyjnymi dietami. Tymczasem Pani podkreśla, że aby schudnąć, trzeba… jeść. Jak to możliwe?

To prawda, wiele osób wpada w pułapkę myślenia, że im mniej zjedzą, tym szybciej schudną. Niestety, to błędne podejście. Nasz organizm to skomplikowana maszyna, która potrzebuje paliwa, aby prawidłowo funkcjonować. Odchudzanie nie oznacza głodowania, a wręcz przeciwnie – odpowiednie żywienie może przyspieszyć spalanie kalorii. Dobrze zbilansowana dieta, bazująca na produktach o wysokiej wartości odżywczej, pozwala organizmowi efektywnie zarządzać energią i redukować masę ciała bez uczucia głodu.

Dlaczego drastyczne ucinanie kalorii jest nieskuteczne, a nawet niebezpieczne?

Ograniczenie kalorii jest istotne, ale nie można tego robić drastycznie. Nasz organizm jest bardzo sprytny – jeżeli dostarczamy zbyt mało kalorii, przechodzi w tryb oszczędzania energii, spowalnia metabolizm i magazynuje tłuszcz. Zbyt niskokaloryczna dieta może prowadzić do efektu jojo.

Dodatkowo ucinanie kalorii często równa się temu, że nie dostarczamy organizmowi odpowiedniej ilości składników odżywczych. To prowadzi do niedoborów witamin i minerałów, osłabienia odporności, a nawet problemów hormonalnych. Wtedy nasze ciało i umysł nie mogą poprawnie funkcjonować, a już na pewno nie mogą zdrowo chudnąć.

Są diety, które przynoszą naprawdę szybkie efekty – ale często kosztem zdrowia. Zawsze podkreślam, że zamiast szukać „cudownych” rozwiązań, lepiej postawić na zrównoważoną, różnorodną dietę, która dostarczy organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje.

Jak to wygląda w praktyce? Ile powinniśmy jeść, żeby schudnąć?

Z badań wynika, że najlepsze efekty daje umiarkowany deficyt kaloryczny – około 10–20% mniej niż nasze dzienne zapotrzebowanie. Ale trzeba pamiętać, że to zależy od wielu czynników – m.in. wieku, płci, aktywności fizycznej, masy ciała i stanu zdrowia. Wytyczne Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości mówią jasno, że wartość energetyczna diety nie może być niższa od tej koniecznej do utrzymania podstawowej przemiany materii oraz że kaloryczność diety trzeba zawsze ustalać indywidualnie.

Nie możemy zapomnieć, że deficyt kaloryczny nie jest stały. Zapotrzebowanie energetyczne powinno być przeliczone ponownie, gdy dojdzie do zmniejszenia masy ciała o 10% wagi wyjściowej.

Mogę śmiało powiedzieć, że kluczem do skutecznego odchudzania jest jedzenie. Ale nie chodzi o jedzenie byle czego. Ważne jest, aby dostarczać organizmowi odpowiednią ilość kalorii, ale przede wszystkim – wartościowych składników odżywczych. Na przykład, białko jest niezbędne do budowy mięśni, które spalają kalorie nawet w spoczynku. Tłuszcze, zwłaszcza te zdrowe, jak te zawarte w awokado czy oliwie z oliwek, są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania mózgu i hormonów. A węglowodany złożone, np. z pełnoziarnistych produktów, dostarczają energii na dłużej, zapobiegając napadom głodu.

Moje główne zasady to przede wszystkim jedzenie roślin strączkowych, dużej ilości warzyw z dodatkiem dobrej jakości tłuszczu roślinnego, białko w każdym posiłku, kwasy omega-3, błonnik, probiotyki i suplementacja dopasowana do aktualnych potrzeb organizmu.

Wszyscy pewnie pamiętają też słynną dietę Adama Małysza, czyli bułkę z bananem. Ten oryginalny posiłek powstał we współpracy z profesorem Jerzym Żołędziem, gdy szukano sposobu na dostarczenie dużej ilości energii, ale bez obciążania organizmu. Jest bardzo prosty do przygotowania – bułkę jaglaną lub orkiszową (można pszenną, ale ja nie przepadam) przekrajamy na pół, smarujemy masłem orzechowym lub miodem i dodajemy banana pokrojonego w plastry. Banany to źródło węglowodanów, potasu, magnezu, miedzi, manganu, witamin, antyoksydantów. Podobnie bułka. Oczywiście dieta Adama Małysza to nie tylko bułka z bananem, ale też dobre źródła białka, tłuszczów i węglowodanów – głównie rośliny strączkowe, kasze, ryż, niskotłuszczowe mleko i jego przetwory, ryby, jaja, chude mięso, nasiona, pestki, tłuszcze roślinne, świeże owoce i warzywa.

Czyli nie liczymy kalorii, ale przede wszystkim patrzymy też na ich jakość…

Można zjeść 1800 kcal w postaci batoników i słodkich napojów, ale organizm nie otrzyma wtedy niezbędnych składników odżywczych. Z kolei 1800 kcal w postaci warzyw, owoców, pełnoziarnistych produktów, chudego mięsa i zdrowych tłuszczów zapewni sytość, energię i wsparcie dla metabolizmu.

Czy nawyki żywieniowe mają znaczenie w procesie odchudzania?

Tak, na przykład interwałowe posty (intermittent fasting). Badania wykazują, że ograniczanie czasu jedzenia do 8–10 godzin dziennie może poprawiać metabolizm i wspierać spalanie tłuszczu. Osobiście jestem zwolenniczką spożywania 3 posiłków w oknie żywieniowym od 8 do 16. Kolejną ciekawą metodą jest dieta bogata w żywność o niskiej gęstości energetycznej – czyli jedzenie dużych objętościowo, ale niskokalorycznych posiłków, takich jak warzywa, zupy, chude białka.

Niezwykle ważne jest też odpowiednie nawodnienie. Woda to podstawa wszystkich procesów zachodzących w organizmie. Gdy jej brakuje, zwalnia m.in. przemiana materii, więc możemy zapomnieć o skutecznym odchudzaniu.

Posiłki należy spożywać spokojnie, na siedząco, dokładnie przeżuwając każdy kęs, bo to zwiększa poziom sytości, wpływa korzystnie na układ trawienny, zmniejsza ryzyko przejadania się. Natomiast szybkie jedzenie sprzyja tyciu.

Dodam jeszcze, że zmiany powinny zajść w całym stylu życia, a nie tylko w kuchni. Lepszy sen, relaks, odpoczynek, mniej czasu na kanapie przed telewizorem, poukładane relacje to również elementy niezbędne w procesie odchudzania i lepszego zdrowia.

A czy jest coś, co może wspierać proces odchudzania?

Tak, mikroflora jelitowa. Coraz więcej mówi się o Akkermansia muciniphila. Dotychczas przeprowadzone badania wskazują, że osoby z wyższą ilością tej bakterii lepiej reagują na dietę. Natomiast suplementacja Akkermansia przyczyniła się do zmniejszenia masy ciała i poziomu tkanki tłuszczowej w porównaniu z placebo.

Wiemy, że Akkermansia wzmacnia barierę jelitową i działa poprzez specyficzne białka regulujące wiele procesów w organizmie – m.in. gospodarkę tłuszczów i węglowodanów czy procesy zapalne. Może poprawić insulinowrażliwość, zmniejszyć poziom cholesterolu czy przyczynić się do zmniejszenia tłuszczu trzewnego. Dlaczego wzmocnienie bariery jelitowej jest ważne w procesie odchudzania? Ponieważ nieszczelne jelita powodują przedostawanie się do krwioobiegu endotoksyn wyzwalających endotoksemię metaboliczną, co jest przyczyną zaburzeń metabolizmu.

W badaniach przeprowadzonych na zwierzętach i ludziach wykazano, że przy otyłości poziom Akkermansia jest mniejszy. A mniejsza ilość Akkermansia to jednocześnie niedobór leptyny odpowiedzialnej za regulację apetytu. Można śmiało powiedzieć, że Akkermansia to sojuszniczka w walce z nadwagą, otyłością i zaburzeniami metabolicznymi. Zadbanie o właściwy skład mikroflory jelitowej to moim zdaniem podstawa w procesie odchudzania.

A co z aktywnością fizyczną? Można schudnąć bez ćwiczeń?

Można, ale ruch znacznie to ułatwia i przyspiesza. Ćwiczenia nie tylko spalają kalorie, ale też poprawiają wrażliwość na insulinę, redukują stres i wspomagają utrzymanie masy mięśniowej, która z kolei przyspiesza metabolizm. Nie trzeba od razu biegać maratonów – wystarczy codzienny spacer, jazda na rowerze czy krótki trening siłowy w domu.

Jakie błędy najczęściej pomijamy w procesie odchudzania?

Przede wszystkim zbyt restrykcyjne podejście – całkowite eliminowanie ulubionych potraw, co prowadzi do frustracji i późniejszego objadania się. Innym błędem jest liczenie tylko kalorii, bez zwracania uwagi na jakość jedzenia. Warto też unikać gotowych diet-cud, które obiecują szybkie efekty, ale nie uczą zdrowych nawyków. Równowaga między dietą, aktywnością fizyczną a stylem życia to podstawa. Warto też pamiętać, że odchudzanie to proces, a nie sprint. Małe, ale trwałe zmiany przynoszą najlepsze efekty.

Dr Iwona Manikowska, właścicielka Happy Clinic, jest ekspertem medycznym portalu liderzyinnowacyjnosci.com

https://www.manikowska.eu/blog

Sztuczna inteligencja pochłania ogromne ilości prądu

Trenowanie dużych modeli językowych, takich jak ChatGPT, wymaga ogromnych zasobów obliczeniowych, co przekłada się na znaczące zużycie energii, porównywalne z roczną konsumpcją małych państw. Eksperci podkreślają, że konieczne jest projektowanie bardziej energooszczędnych algorytmów i systemów, które ograniczą ślad węglowy AI. Jednocześnie sztuczna inteligencja może też wspierać działania na rzecz klimatu, pomagając w optymalizacji zużycia energii i efektywniejszym zarządzaniu zasobami.

– Sztuczna inteligencja zużywa coraz więcej energii, co kosztuje nas coraz więcej. Musimy budować nowe centra danych, by móc tworzyć coraz większe modele językowe – mówi agencji Newseria Pamela Krzypkowska, dyrektorka Departamentu Badań i Innowacji w Ministerstwie Cyfryzacji.

Trenowanie dużych modeli językowych (LLM) jest procesem bardzo energochłonnym. Pod koniec ubiegłego roku laboratorium OpenAI poinformowało, że ChatGPT osiągnął już 300 mln aktywnych użytkowników tygodniowo, dwa razy więcej niż rok wcześniej, którzy generują każdego dnia ok. 1 mld zapytań. Jak wyliczyli niedawno analitycy BestBrokers, żeby je przetworzyć i wygenerować odpowiedzi, chatbot zużywa około 2,9 mln kWh energii każdego dnia. Dla porównania przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe zużywa dziennie ok. 29 kWh energii elektrycznej. To oznacza, że ChatGPT zużywa aż 100 tys. razy więcej energii niż typowe gospodarstwo domowe w Stanach. W ciągu roku całkowite zużycie energii przez ChatGPT wynosi 1058,5 GWh, co pozwala odpowiedzieć na ok. 365 mld zapytań. To ogromne zużycie energii elektrycznej odpowiada rocznej konsumpcji energii przez mały kraj.

– Dobrze jest zdawać sobie sprawę z tego, jaki jest koszt środowiskowy sztucznej inteligencji, bo ta świadomość jest pierwszym krokiem, żeby zastanowić się, jak go zminimalizować – podkreśla Pamela Krzypkowska.

Według raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej („World Energy Outlook 2024”) centra danych, w tym te związane z rozwojem sztucznej inteligencji, wywierają znaczący wpływ na zużycie energii elektrycznej. Szacuje się, że odpowiadają za ok. 1–1,5 proc. globalnej konsumpcji, ale ten wskaźnik będzie rosnąć wraz z dalszym rozwojem sztucznej inteligencji. Firma doradcza McKinsey szacuje, że w samej Europie zużycie energii przez centra danych wzrośnie z obecnych 62 TWh do ponad 150 TWh do 2030 roku, co stanowiłoby około 5 proc. całkowitego zużycia energii w Europie. Dlatego eksperci apelują o opracowanie bardziej energooszczędnych algorytmów i metod trenowania modeli, które ograniczą ich ślad węglowy.

– Liczę na to, że będziemy mądrze projektować, że w przyszłości naukowcy i naukowczynie będą wymyślać nowe metody optymalizacyjne, umożliwiające nam budowanie modeli, które są tak samo dobre, ale będą używały dużo mniej energii do procesu ich trenowania – mówi ekspertka Ministerstwa Cyfryzacji.

Zużycie energii podczas trenowania modeli AI zależy od wielu czynników, takich jak m.in. wielkość modelu, zastosowane algorytmy, infrastruktura sprzętowa oraz efektywność centrów danych. Jednym z rozwiązań ograniczających ślad węglowy AI jest stosowanie mniejszych i bardziej wyspecjalizowanych modeli językowych. W Polsce rozwijane są dwie alternatywy dla dużych modeli: PLLuM (Polish Large Language Model, model sztucznej inteligencji, który rozumie i wykorzystuje język polski w sektorze publicznym i prywatnym, udostępniony przez Ministerstwo Cyfryzacji w lutym tego roku) oraz Bielik, które mają mniej parametrów, ale nadal mogą skutecznie wspierać użytkowników.

– Nie musimy do wszystkiego używać tych najfajniejszych modeli, które wydają się najbardziej interesujące. Do wielu zadań możemy używać mniejszych modeli, które zużywają dużo mniej energii, nawet nie językowych, tylko modeli wyjaśnialnych, wytłumaczalnych, mniejszych sieci neuronowych, drzew decyzyjnych. Naprawdę jest miejsce, żeby korzystać z innej sztucznej inteligencji, która jest bardziej efektywna energetycznie – mówi Pamela Krzypkowska.

Jak wskazuje, z drugiej strony zaawansowane algorytmy AI pomagają w przewidywaniu zmian pogodowych, analizowaniu trendów klimatycznych oraz optymalizowaniu wykorzystania zasobów. W sektorze transportu sztuczna inteligencja już teraz wspiera minimalizację zużycia paliwa poprzez inteligentne systemy zarządzania logistyką i optymalizację tras.

– Sztuczna inteligencja może być też wsparciem dla nas, driverem w tym, żeby walczyć ze zmianą klimatyczną. Jeśli patrzymy sobie na wszystkie estymacje mówiące o tym, jak zmienia się nasz klimat, to też to modelowanie i projektowanie często dzieje się ze wsparciem sztucznej inteligencji – mówi dyrektorka Departamentu Badań i Innowacji w Ministerstwie Cyfryzacji.

W przyszłości AI może jeszcze bardziej wpłynąć na efektywność energetyczną, wspierając zarządzanie sieciami energetycznymi oraz systemami odnawialnych źródeł energii. Modele uczenia maszynowego są wykorzystywane do optymalizacji wykorzystania energii odnawialnej, pomagając dostosować produkcję i dystrybucję do rzeczywistego zapotrzebowania, co ogranicza straty i zmniejsza koszty operacyjne.

– Ważne, żeby myśleć o wykorzystaniu sztucznej inteligencji jako wsparciu dla najważniejszych dla nas procesów, które są najbardziej energochłonne. Optymalizacja sieci energetycznych, logistyka – to świetne miejsca, gdzie AI ma duży potencjał rozwoju w przyszłości – dodaje Pamela Krzypkowska.
Newseria.pl

Objawy raka, które może dostrzec stomatolog

U dentysty

Im wcześniej wykryte, tym większe szanse na przeżycie – z tym stwierdzeniem zgodzi się każdy onkolog. Choroby nowotworowe nie zawsze jednak dają jednoznaczne objawy lub są one trudne do dostrzeżenia dla przeciętnej osoby. Bywa, że całkiem przypadkiem specjalista z innej dziedziny zobaczy coś, co wzbudzi jego niepokój. O takich sygnałach opowiada dr n. med. Agnieszka Laskus, specjalista periodontologii i stomatologii ogólnej.

„W czasie wizyty stomatologicznej lekarz przez dłuższy czas ma okazję przyglądać się twarzy pacjenta. Zdarza nam się zauważać niepokojące zmiany na skórze twarzy czy wargach oraz w obrębie błony śluzowej jamy ustnej ( zmiana konsystencji, koloru , kształtu) W przypadku stałych pacjentów, których widujemy regularnie, zmiana może pojawić się między jedną a drugą wizytą. Sugestię, by bliżej przyjrzeć się zmianie, pacjent powinien potraktować priorytetowo” – podkreśla dr Laskus.

Ekspertka zwraca uwagę także na rolę wywiadu stomatologicznego, a nawet… zwykłej pogawędki z pacjentem. „Wiemy, że wizyta u dentysty jest dla wielu osób niekomfortowa, dlatego robimy wiele, by pacjent poczuł się bezpiecznie. Rozmowa dużo daje, a czasem może… uratować życie. Ze zwykłego pytania o ogólne samopoczucie możemy się dowiedzieć, że pacjent ma problemy ze strony układu pokarmowego, np. zaparcia i biegunki. Gdy pytam o dietę, by ocenić ją pod kątem ryzyka chorób jamy ustnej, może się okazać, że pacjent unika niektórych produktów lub posiłków w określonej konsystencji z powodu np. dyskomfortu w żołądku czy jelitach, trudności z przełykaniem. To sygnały alarmowe, wymagające diagnostyki” – tłumaczy dr n. med. Agnieszka Laskus.

Ignorowanie niepokojących objawów nie zawsze jest intencjonalne. Pacjent, oglądając samego siebie codziennie przed lustrem, nie musi zauważać pewnych zmian – szczególnie, jeśli choroba rozwija się powoli. Mamy tendencję do adaptacji do pewnych zmian. „Mnie może zaniepokoić zażółcenie skóry czy spojówek pacjenta, a objaw ten może wskazywać na problemy z wątrobą. Innym przykładem będzie znaczna utrata masy ciała. Szczególnie, jeśli dotyczy pacjenta, którego leczę dłuższy czas, a który od ostatniej wizyty sporo schudł. W takich przypadkach dentysta powinien dopytać, czy pacjent stosował specjalną dietę, a jeśli okaże się, że nie, warto zasugerować wizytę u specjalisty i dalszą diagnostykę” –mówi ekspertka.

Jak uniknąć zachorowania na nowotwór głowy i szyi?

Jak podaje serwis Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, „około 90 procent chorych na nowotwory głowy i szyi przyznaje w wywiadzie, że pali tytoń, fajki lub cygara. Ryzyko raka gardła środkowego i krtani wzrasta dziesięciokrotnie w przypadku osób palących”. Do innych czynników ryzyka należy zaliczyć między innymi picie alkoholu, złą higienę jamy ustnej oraz zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego HPV.

W pierwszym stadium choroby szanse na wyleczenie wynoszą nawet 95%, dlatego tak ważne jest wczesne wykrycie i wdrożenie leczenia. Co powinno zaniepokoić? „Takich objawów jest kilka. Wymienić należy wszelkie, niegojące się owrzodzenia w obrębie błony śluzowej jamy ustnej (na policzkach, wargach, dziąsłach, podniebieniu czy języku lub w gardle), ból i pieczenie, problemy z przełykaniem, wydzielaniem śliny, fonacją (przewlekła chrypka) niepokojące przebarwienia (zmiana koloru). To, co może także zobaczyć stomatolog w trakcie rutynowej kontroli to na przykład niegojące się owrzodzenia w jamie ustnej, zmiany rozrostowe (rozpulchnienia, wygórowania, guzowatość) powiększone węzły chłonne, zmieniony kształt i konsystencja struktur tkankowych np. dziąseł, czerwone lub białe naloty w jamie ustnej, zmiana koloru przebarwień” – wylicza dr Laskus.

Agencja Pełka i Partnerzy 

Rynek pożyczkowy w Polsce – marzec 2025

Pozyczki dla Polakow

Instytucje finansowe udzieliły w marcu 389,6 tys. pożyczek – wynika z raportu Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (ZPF) oraz firmy CRIF. Pożyczkodawcy odrzucili ponad trzy czwarte wniosków od klientów. Łączna wartość udzielonych pożyczek wynosi 1,63 mld zł (+11,5 proc. m/m). Ich liczba była natomiast o 7,7 proc. wyższa niż w lutym 2025 r. Dwie trzecie pożyczek zostało zaciągniętych na kwoty niższe niż 4 tys. zł

Udział nowych klientów wciąż utrzymuje się poniżej poziomu 10 proc. Odsetek odrzuconych wniosków przekracza 77 proc. Najnowsze dane ZPF i CRIF pokazują, że w całym I kw. 2025 r. instytucje pożyczkowe udzieliły klientom 1,15 mln pożyczek (+1,9 proc. k/k) o łącznej wartości 4,68 mld zł (+3,9 proc. k/k).

Instytucje pożyczkowe bardzo rzetelnie podchodzą do kwestii badania zdolności kredytowej klientów. Pożyczają odpowiedzialnie, minimalizując ryzyko opóźnień w spłacie – zauważa Rafał Tomkowicz, ekspert rynku pożyczkowego i dyrektor ds. rozwoju ZPF. – Obserwujemy również, że klienci coraz częściej pożyczają pieniądze na krótsze okresy. Z punktu widzenia firm pożyczkowych to dobra informacja, bo wraz z wydłużeniem okresu spłaty, rośnie również ryzyko opóźnień – dodaje.

ZPF

RepowerEU między ambicją a opóźnieniem

Szczyt Klimatyczny TOGETAIR

W jednym z kluczowych paneli na Szczycie Klimatycznym TOGETAIR 2025, eksperci z różnych sektorów ocenili realne postępy i przeszkody w realizacji transformacji energetycznej w Polsce. Punktem wyjścia do rozmowy była unijna inicjatywa RepowerEU, mająca przyspieszyć odejście od rosyjskich surowców i wesprzeć zieloną transformację. Niestety, wnioski płynące z debaty nie napawają bezkrytycznym optymizmem.
Gospodarzem spotkania był Wojciech Jakóbik, a na scenie pojawili się m.in. Kamil Wyszkowski (UN Global Compact), Olga Stypuła (European Energy Polska), Katarzyna Lenart (NCBR), Leszek Drogosz (UM Warszawa) oraz przedstawiciele PGE, PGNiG Bioevolution i Neo Energy.

Transformacja czy stagnacja?

Już na wstępie Kamil Wyszkowski podkreślił historyczną ciągłość wysiłków ONZ w kierunku zrównoważonej energetyki: „RepowerEU to nasz współczesny Plan Marshalla – sposób na odbudowę gospodarki europejskiej, ale tym razem w duchu zielonej rewolucji.” Przypomniał też, że ONZ już w 1949 roku ostrzegało przed negatywnymi skutkami masowej eksploatacji zasobów. Dziś, jak zauważył, stoimy w obliczu „szóstej wielkiej wymiany gatunkowej” i pogłębiających się kryzysów wodnych i żywnościowych.

Kamil Wyszkowski z UN Global Compact przypomniał, że działania na rzecz ochrony klimatu to nie nowa moda, ale kontynuacja wysiłków zapoczątkowanych przez ONZ w połowie XX wieku. Przypominam, że najtańszym rozwiązaniem jest realizacja porozumienia paryskiego. Najdroższym – bezczynność. Wskazał też na potrzebę przedefiniowania finansowania – „Energetyka jądrowa w polityce ONZ to czysta energia, a światowe instytucje finansowe muszą przestać ją traktować jak tabu. Bez zmiany podejścia Banku Światowego i EBRD nic z tego nie będzie.”

Z bardziej praktycznego punktu widzenia, Marcin Parchomiuk, zastępca dyrektora ds. badawczych Instytutu Elektrotechniki w Sieci Badawczej Łukasiewicz zauważył, że Polska może wnieść istotny wkład w rozwój technologii niezbędnych do transformacji. Wymienił tu m.in. inwertery PV, systemy magazynowania energii i nowoczesne generatory. Jednak podkreślił, że technologie już istnieją – brakuje systemu ich wdrażania i realnego wsparcia dla komercjalizacji.
Mówił o ogromnym potencjale polskiej nauki i technologii: „Wdrażamy innowacyjne rozwiązania dla energetyki – od silników po fotowoltaikę. Problem nie leży w braku pomysłów, lecz w ich komercjalizacji i braku popytu na nie od strony państwa. RepowerEU daje pieniądze, ale my musimy wiedzieć, czego chcemy jako gospodarka – na razie tej strategii nie widać.” Dodał też, że Polska może być innowacyjnym liderem, „jeśli tylko ktoś da nam pole do działania i trochę stabilności.”

Katarzyna Lenart z NCBR zaprezentowała konkretne programy badawcze, które mają wspierać dekarbonizację – np. ciepłownia przyszłości czy efektywne energetycznie budownictwo. Jak powiedziała, „pokazujemy, że się da” – ale aby innowacje miały sens, muszą być rzeczywiście wdrażane, nie tylko projektowane na papierze. Mamy demonstratory, baterie oparte o krajowe surowce, modernizujemy ciepłownie. Ale zamiast rozwiązań docelowych nadal zbyt często idziemy w półśrodki.” Jej apel był prosty: „Zamiast wymyślać koło od nowa, zacznijmy wdrażać to, co już mamy. Mamy infrastrukturę, pomysły, zespoły. Potrzeba odwagi i współpracy – nie tylko deklaracji.”

Miasto stołeczne Warszawa, reprezentowane przez Leszka Drogosza, dyrektora Biura Infrastruktury, od lat wdraża politykę redukcji zużycia energii. „Już w 2009 roku wysłaliśmy sygnał: naszym celem jest zmniejszenie zużycia energii. Teraz wszyscy to robią, ale my zaczęliśmy wcześniej” – stwierdził. Podkreślił też, że inteligentne systemy zarządzania energią w miejskich budynkach zwracają się już po 2–3 latach, co czyni je bardziej opłacalnymi niż wiele inwestycji rynkowych. To nie tylko się opłaca, to się aż prosi o skalowanie.” Drogosz wskazał też na rozwój warszawskiej fotowoltaiki i inwestycje w odzysk ciepła ze ścieków czy tuneli metra. „Nie pytajmy, czy warto – pytajmy, czemu jeszcze nie zrobiliśmy więcej.”

Kacper Pietrusiński z PGNiG Geo Evolution nie krył rozgoryczenia: „W całej Europie biometan rośnie jak na drożdżach. U nas – jak było zero, tak jest zero. Mamy ogromny potencjał rolniczy i nic z tego nie wynika.” Dodał, że polska legislacja w praktyce „nie istnieje”: „Jest ustawa, która miała ułatwiać budowę biogazowni, ale nie działa. Potrzebujemy nie słów, tylko przepisów, które faktycznie coś umożliwiają.” Przestrzegł też przed myśleniem, że Orlen załatwi sprawę za cały kraj. „To nie jest sprint dla jednej firmy. To maraton dla całego systemu.”

Podobnie wypowiadał się Piotr Beaupré prezes Neo Energy Group, który wskazał, że „banki na hasło ‘biogazownia’ wciąż uciekają i traktują je jak trendowate” – mimo że jego firma od lat udowadnia, że można produkować energię ze składowisk czy rolnictwa. Mówił o planach budowy 25 biometanowni w ciągu trzech lat, ale też o potrzebie zmian systemowych: „Musimy znormalizować ten rynek, przestać traktować OZE jak eksperyment, a zacząć jak przemysł.” Beaupré zaapelował o „więcej odwagi w legislacji”, zwłaszcza jeśli chodzi o farmy wiatrowe, które mogłyby być szybką odpowiedzią na odstawianie węgla.

Olga Stypuła z European Energy Polska uderzyła w jeszcze mocniejszy ton: „Nie mogę zrozumieć, jak to możliwe, że w rolniczym kraju nie mamy zielonego CO₂ do produkcji e-metanolu. Europa się rozwija, a my stoimy. I nie chodzi tylko o brak strategii – chodzi o brak jakiegokolwiek planu.” Zauważyła, że transformacja to nie moda, tylko system: „Nie możemy co rok zmieniać kierunku – raz wiatr, raz PV, raz magazyny. Potrzebujemy podejścia całościowego. RepowerEU daje narzędzia do działania – ale Polska nie wypełnia ich treścią.” Musimy zacząć wdrażać te rozwiązania na poziomie krajowym.

Tomasz Małecki z PGE Dystrybucja podkreślił kluczową rolę sieci energetycznych: „W Polsce wybudowano autostrady i lotniska, ale zapomniano o energetycznych ‘krokobiegach’. Sieć średniego napięcia to u nas ponad 115 tysięcy kilometrów, a i tak nie nadążamy. Bez modernizacji sieci żadna farma wiatrowa ani fotowoltaika się nie przyda – bo nie będzie jak jej przyłączyć.” Przypomniał też o planach PGE w zakresie budowy magazynów energii.

Musi być wola polityczna

RepowerEU to wielka szansa – ale póki co, Polska gra poniżej swojego potencjału. Potrzebna jest nie tylko technologia, ale i wola polityczna, odwaga decyzyjna i zaufanie do rodzimych innowatorów. Jak trafnie podsumowała Olga Stypuła: „Jeśli chcemy mówić o transformacji, to przestańmy traktować ją jak patchwork. Zacznijmy myśleć systemowo.”

Panel na TOGETAIR pokazał wyraźnie: Polska ma kompetencje, potencjał, a nawet gotowe technologie do przeprowadzenia transformacji energetycznej. Brakuje jednak trzech rzeczy: skutecznego prawa, przewidywalnej polityki oraz systemowego myślenia. RepowerEU może być narzędziem przyspieszenia zmian – ale tylko wtedy, gdy przestanie być traktowane jako „europejski obowiązek”, a stanie się krajową szansą.
Jak to ujął jeden z uczestników: „Transformacja nie wydarzy się sama. A jeśli dalej będziemy wszystko opóźniać, to nie zdążymy – ani przed kryzysem klimatycznym, ani przed konkurencją.”

Podsumowanie Szczytu Klimatycznego:

  • Ponad 30 debat
  • 20 wystąpień
  • 5 scen tematycznych, ponad 200 prelegentów
  • 2035 uczestników wydarzenia
  • Największe polskie media
  • Konkretne analizy, nowe pomysły, odważne tezy

Rola samorządów w budowaniu zielonej przestrzeni

Zielona transformacja

Bez zaangażowania samorządów i organizacji pozarządowych nie zrealizujemy ani jednego z ambitnych celów klimatycznych – mówił marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik podczas Międzynarodowego Szczytu Klimatycznego TOGETAIR w Warszawie. Jego wystąpienie było mocnym głosem w obronie współpracy terytorialnej i rozsądku w czasach rosnącego sceptycyzmu wobec Europejskiego Zielonego Ładu.

– Pojawiają się politycy, którzy wycofują się z zobowiązań klimatycznych. Ale czy to oznacza, że mamy przestać walczyć o czyste powietrze, wodę i ziemię? – pytał retorycznie marszałek. Jak zaznaczył, złoża kopalne się kończą, a obecne metody ich wydobycia – jak sięgające ponad 1000 metrów głębokości kopalnie w Polsce – są ekonomicznie i ekologicznie nie do utrzymania na dłuższą metę.

Struzik podkreślił konieczność przejścia do nowego modelu energetycznego: zdecentralizowanego, prosumenckiego, opartego na różnorodnych źródłach i rozproszonych wytwórcach. – Gospodarstwa, firmy, rolnicy – wszyscy powinni mieć możliwość wytwarzania i sprzedaży energii. To nie fanaberia, to konieczność – zaznaczył.

Marszałek nie zostawił złudzeń: bez samorządów, bez organizacji pozarządowych i bez realnego wsparcia lokalnych społeczności żaden plan klimatyczny nie ma szans na realizację. W jego opinii przyszłość należy do energetyki prosumenckiej – rozproszonej, lokalnej, osadzonej w rękach obywateli i przedsiębiorców. – Czas skończyć z narracją, że odnawialne źródła energii to fanaberia celebrytów z wielkomiejskich loftów. To nasza jedyna alternatywa – podkreślił.

W jego opinii, inwestycje w infrastrukturę wodno-kanalizacyjną są równie pilne. Rozwiązanie problemów w tej dziedzinie w skali województw to koszt dziesiątek miliardów złotych. Ale – jak dodał – nie można się od tych wyzwań uchylać, bo są one cywilizacyjną koniecznością.

– Nie czas na polityczne kalkulacje. Czas na wspólne działania. Rząd, samorząd, obywatele, nauka i biznes muszą iść ramię w ramię – zakończył Struzik, wyrażając satysfakcję z faktu, że TOGETAIR po raz kolejny odbywa się właśnie w Warszawie. (JC)

Naukowcy z UW o przepisach normujących konkurencję na rynku leków

Dostep do generykow w interesie pacjentow

W opinii Centrum Oceny Skutków Regulacji Uniwersytetu Warszawskiego zaprezentowanej
15 kwietnia br. w trakcie otwartego seminarium na UW, nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego z 9 marca 2023 r. wprowadziła równowagę stron w procesach patentowych. Chroni przed nadużywaniem instytucji postępowania zabezpieczającego oraz innych praktyk naruszających konkurencję.

Centrum Oceny Skutków Regulacji Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadziło interdyscyplinarne badanie poświęcone przepisom normującym konkurencję na rynku leków. W opinii eksperckiej przygotowanej przez prof. Krzysztofa Koźmińskiego, prof. Piotra Rylskiego oraz dr Katarzynę Kotruchow oceniono nie tylko perspektywę prawną, ale i ekonomiczną oraz społeczną tych przepisów.

Nieuzasadnione przedłużanie monopolu
Jednym ze sposobów opóźniania konkurencji na rynku leków jest wytaczanie producentom generyków spraw sądowych przez właścicieli patentów i wnioskowanie o zabezpieczenie roszczeń w postaci zakazu sprzedaży zaskarżonego leku do czasu wyroku sądowego, co przez trwające kilka lat procesy opóźnia ich dostępność. Do tej pory posiadacz patentu mógł relatywnie łatwo doprowadzić do wstrzymania sprzedaży leku generycznego na czas procesu. Sąd udzielał takiego zabezpieczenia bez udziału drugiej strony.
I nawet, jeśli po kilku latach właściciel patentu przegrał sprawę w sądzie, NFZ poniósł w tym czasie niepotrzebne wydatki, a chorzy płacili więcej za leki. Po wejściu w życie zmian w KPC posiadacz patentu ubiegający się o zabezpieczenie roszczeń na czas procesu musi poinformować sąd o toczących się sprawach o unieważnienie patentu, który może w takim przypadku odmówić zabezpieczenia. Przed rozpatrzeniem wniosku o zabezpieczenie sąd musi też wysłuchać drugiej strony – producenta leku generycznego.
Do momentu nowelizacji Kodeksu sądy niekiedy zbyt łatwo udzielały takiego zabezpieczenia. Zmiana uchroni NFZ i pacjentów przed niepotrzebnymi wydatkami z powodu zablokowania obniżającej ceny konkurencji, a producentów leków generycznych przed stratą przychodów ze sprzedaży produktu
w okresie zabezpieczenia roszczeń. Wymiar finansowy każdego bezzasadnego zabezpieczenia
to od kilku do – w skrajnych przypadkach – nawet kilkuset mln zł.

Oszczędności NFZ i pacjentów
W opinii przytoczono wyliczenia dotyczące spadku cen leków w wyniku konkurencji przygotowane przez Ministerstwo Zdrowia. Jako przykład podano trastuzumab stosowany m.in. w leczeniu raka piersi, który do 2018 r. był jedynym refundowanym produktem leczniczym w formie dożylnej. W lipcu 2018 r. objęto refundacją pierwszy generyk trastuzumabu i po pół roku cena leku spadła o połowę, a w 2024 r. była już ośmiokrotnie niższa.
W przypadku stosunkowo niedawnej generyzacji cząsteczki lenalidomidu stosowanej w leczeniu szpiczaka i chłoniaka w 2022 r. redukcja ceny wyniosła ok. 99%. To pokazuje, że wytaczanie bezzasadnych powództw, połączonych z wnioskiem o zastosowanie środka tymczasowego w postaci zabezpieczenia roszczenia naraża na straty zarówno płatnika publicznego, jak i pacjentów ograniczając dostępność terapii.
Opinia Centrum Oceny Skutków Regulacji
Centrum Oceny Skutków Regulacji Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego działa na rzecz poprawy krajowego procesu stanowienia prawa poprzez wzmocnienie komponentu merytorycznego oraz udoskonalenia szczególnie oceny skutków regulacji.
Opinia Centrum wskazuje, że nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego z 2023 r. chroni przed nadużywaniem instytucji postępowania zabezpieczającego oraz innych praktyk naruszających konkurencję. Sąd ma obecnie narzędzia ustawowe, aby poprzez wysłuchanie producenta zaskarżonego leku weryfikować stanowisko. W przypadkach, gdy jednak producent generyku nie zostanie wysłuchany, pożądane byłoby wykorzystanie listów ochronnych stosowanych już w innych krajach.

Są to pisma składane do sądów przez potencjalnych pozwanych w sytuacjach wysokiego prawdopodobieństwa wszczęcia postępowania zabezpieczającego w sprawach własności intelektualnej. Zawierają one wyjaśnienia, dlaczego potencjalne roszczenie o naruszenie patentu nie znajduje podstaw i dostarczają sądowi argumentów przeciwko wydaniu postanowienia o zabezpieczeniu.

W opinii Centrum krytycznie oceniono rozwiązania, które na gruncie prawa uzależniają decyzję
o refundacji generyku od ochrony patentowej, wzmacniając jednocześnie pozycję monopolisty kosztem jego rynkowych konkurentów oraz sprzyjając utrzymaniu wysokich cen leków.
Według autorów opinii, pożądane wydaje się przyznanie Narodowemu Funduszowi Zdrowia instrumentów procesowych pozwalających zapobiegać nieuzasadnionym zabezpieczeniom roszczeń w sprawach skutkujących ograniczeniami dostępności leków, a także dochodzić roszczeń odszkodowawczych względem przedsiębiorców nadużywających praw własności intelektualnej.

Pozytywnie oceniono zapowiedź prezesa UOKiK dotyczącą aktywnego zaangażowania w ograniczenie praktyk monopolistycznych, których koszty ,,przerzucane” są na państwowe instytucje finansujące świadczenia zdrowotne lub na pacjentów.

PZPPF

Pionierska technologia SUP, która trzyma w pionie

Nowatorska deska SUP do treningow

Nowy system treningowy SUP NeuroBalance to nie tylko deska i wiosło. To połączenie pasji, innowacyjnej technologii i potrzeby znalezienia nowej drogi w pracy nad równowagą i koordynacją. Efekt? Sportowa rewolucja, która może zmienić oblicze treningu – nie tylko na wodzie.

Od pomysłu do projektu – historia z pasją w tle

Kamila Górecka-Kirwiel, trenerka i instruktorka SUP, nie pierwszy raz postanowiła wypłynąć na głębokie wody. Pracując z setkami osób na siłowniach i salach fitness, zauważyła powtarzający się problem: zaburzona równowaga, niska koordynacja, a do tego brak motywacji do ćwiczeń. Rozwiązanie? Deska SUP, technologia biometryczna i odrobina zapału. Tak zrodził się pomysł na SUP NeuroBalance – system treningowy, który łączy wodną aktywność z nowoczesną analizą ruchu i kondycji.

Technologia, która wie, co robisz i jak to poprawić

SUP NeuroBalance to więcej niż gadżet dla fanów technologii. System składa się z deski SUP, kamizelki z wbudowanymi czujnikami (akcelerometr, żyroskop, pulsoksymetr, tensometr) oraz aplikacji mobilnej wspieranej algorytmem sztucznej inteligencji. Dane zebrane podczas treningu trafiają do aplikacji, która w czasie rzeczywistym analizuje postępy i proponuje kolejne kroki, dopasowane do poziomu użytkownika. A wszystko to przyprawione elementami grywalizacji – wyzwaniami, nagrodami i systemem śledzenia postępów.

Dla każdego – od amatora po hotelowy wellness

System adresowany jest zarówno do indywidualnych użytkowników, jak i klientów biznesowych. Osoby prywatne mogą korzystać z uproszczonej wersji sprzętu i darmowej aplikacji. Z kolei hotele, ośrodki rehabilitacyjne czy centra sportowe zyskują narzędzie, które nie tylko urozmaici ofertę, ale też zwiększy atrakcyjność obiektów. Bo kto by nie chciał popracować nad równowagą, stojąc na wodzie?

Plany na przyszłość: globalna ekspansja i medyczna precyzja

Projekt rozwija się w ramach Innovation Lab w Unicorn Hub, a jego twórcy planują kolejne kroki – od wejścia na polski rynek, po ekspansję do USA, Australii, Nowej Zelandii i Europy Zachodniej. W perspektywie kilku lat SUP NeuroBalance ma zyskać status certyfikowanego wyrobu medycznego, co otworzy drogę do zastosowań w rehabilitacji neurologicznej i ortopedycznej. W planach także integracja z systemami wizyjnymi i wejście na rynek profesjonalnego sportu.

Technologia, która ma sens

SUP NeuroBalance to przykład, że technologia nie musi być zimna i bezduszna. Może inspirować, motywować i naprawdę działać. Kamila Górecka-Kirwiel pokazuje, że tam, gdzie kończy się rutyna, zaczyna się innowacja. A wszystko to… na jednej desce.

Ostatnie artykuły

Jak chudnac bez ograniczen jedzenia

Jedz i chudnij!

Odchudzanie niezmiennie budzi duże zainteresowanie i wiele emocji. W dobie wszechobecnych „cudownych” diet, suplementów i programów treningowych obiecujących szybkie efekty, łatwo zgubić...

Sztuczna inteligencja pochłania ogromne ilości prądu

Trenowanie dużych modeli językowych, takich jak ChatGPT, wymaga ogromnych zasobów obliczeniowych, co przekłada się na znaczące zużycie energii, porównywalne z roczną konsumpcją...
U dentysty

Objawy raka, które może dostrzec stomatolog

Im wcześniej wykryte, tym większe szanse na przeżycie – z tym stwierdzeniem zgodzi się każdy onkolog. Choroby nowotworowe nie zawsze jednak dają...
Pozyczki dla Polakow

Rynek pożyczkowy w Polsce – marzec 2025

Instytucje finansowe udzieliły w marcu 389,6 tys. pożyczek - wynika z raportu Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (ZPF) oraz firmy CRIF. Pożyczkodawcy...
Szczyt Klimatyczny TOGETAIR

RepowerEU między ambicją a opóźnieniem

W jednym z kluczowych paneli na Szczycie Klimatycznym TOGETAIR 2025, eksperci z różnych sektorów ocenili realne postępy i przeszkody w realizacji transformacji...