Innowacje to nie tylko wprowadzanie na rynek nowych produktów i technologii, ale także unikatowe podejście do organizacji pracy oraz sposobu kształcenia studentów. Na tak nowatorski model nauczania postawiła Akademia Wojsk Lądowych im. generała Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. Ambicją uczelni jest kształcenie liderów i przyszłych dowódców służb mundurowych. Wzorce w nauczaniu AWL czerpie od najlepszych – z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii i amerykańskiej uczelni wojskowej w West Point, w której z kilkumiesięczną wizytą przebywa obecnie rektor – komendant AWL, gen. bryg. prof. dr hab. inż. Dariusz Skorupka. Prorektor ds. naukowych prof. dr hab. inż. Adam Januszko powrócił właśnie z Doliny Krzemowej, z nowym bagażem doświadczeń w dziedzinie innowacji produktowych i procesowych.
– Panie profesorze, na czym konkretnie polegają innowacje procesowe w systemie kształcenia studentów?
– Innowacje procesowe są tak samo ważne jak produktowe. W obu przypadkach tworzymy coś nowatorskiego. Odchodzimy od tradycyjnego modelu kształcenia studentów i stawiamy na przywództwo, ponieważ takiej kadry potrzebuje współczesne wojsko. Wiedza i kompetencje muszą być połączone z odpowiednim doświadczeniem i praktyką. Kształcimy podchorążych, którzy biorą udział w ćwiczeniach krajowych i zagranicznych, organizowane są wymiany międzyuczelniane. Gościmy wykładowców z innych państw, w tym ze struktur NATO. Od roku na Akademii Wojsk Lądowych działa kierunek dowodzenia, nastawiony na kreowanie przywódców, którzy odnajdą się dobrze w nowoczesnym środowisku działań na poziomie taktycznym, ale nie tylko. Uczymy samodzielnego myślenia i podejmowania ważnych decyzji, ponieważ armia potrzebuje charyzmatycznych oficerów. Program kształcenia dostosowany jest do współczesnych wyzwań i to są właśnie innowacje procesowe. Cztery lata temu nasza uczelnia, której tradycje sięgają XVIII w. przekształciła się z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych w akademię. A teraz chcemy być najlepszą w Europie szkołą dowódców. Rektor AWL gen. Dariusz Skorupka zawsze to podkreśla. Z amerykańskiej uczelni wojskowej w West Point, w której obecnie przebywa, przywiezie na pewno kolejny arsenał pomysłów, którymi będziemy się inspirować w naszym systemie kształcenia podchorążych. To nam pozwala rozwijać naszą bazę wiedzy, do której przywiązujemy szczególną wagę.
– Na czym polega budowanie takiej bazy?
– Jeździmy dużo po śmiecie i mamy międzynarodowe kontakty z najlepszymi ośrodkami kształcenia studentów. Każdy kto wyjeżdża za granicę, nauczyciel akademicki czy podchorąży, po powrocie dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Zdaje relacje z tego, co zaobserwował i co w jego odczuciu można zaimplementować dla usprawnienia naszego systemu nauczania. Mamy już w bazie AWL kilkaset takich relacji. To jest wiedza, z której korzystamy i która ma wpływ na proces kształcenia podchorążych w duchu przywództwa. Poziom nauczania w AWL jest bardzo wysoki. Mamy nowoczesne laboratoria i pracownie dydaktyczne. Studenci ćwiczą na trenażerach i symulatorach w wirtualnej przestrzeni, odzwierciedlającej rzeczywistość i mają możliwość wszechstronnego rozwoju naukowego, językowego i sportowego. Naszym kształceniem budujemy w AWL fundamenty pod stanowiska przyszłych dowódców w nowoczesnej armii.
– Można takie wzorce kształcenia adaptować bezpośrednio do polskich warunków?
– Nigdzie na świecie nie ma uniwersalnego modelu, który dałoby się w całości odwzorować w innym miejscu. Można jednak przejąć pewne elementy i dostosować je do odmiennych warunków i ciągle je udoskonalać. I my właśnie tak robimy. Podpatrujemy najlepszych, ale tworzymy własny, niepowtarzalny program nauczania. To daje nam przewagę w systemie kształcenia podchorążych. Staramy się wyrabiać w nich poczucie własnej wartości, ugruntowane zdobywaną wiedzą i doświadczeniem. Kompetencje wzmacniamy wiarą w ich naturalne predyspozycje do bycia przywódcą. W Stanford University wszyscy się szczycą tym, że tam każdy student staje się liderem. Zdobywają dojrzałość i opuszczają uczelnię z określonym planem na życie. Wyznaczają sobie cel i wiedzą jak go z czasem zrealizować. To jest konsekwencja procesu kształcenia, który trwa wiele lat. W naszym programie nauczania też do tego dążymy. Mamy informacje od dowódców, że nasi absolwenci bardzo dobrze się sprawdzają w działaniach operacyjnych i na eksponowanych stanowiskach służbowych, bo mają dużą wiedzę i kompetencje.
– W naszych realiach z pewnością nie uda się zrobić lidera z każdego studenta. Jakie predyspozycje to ułatwiają?
– Niezmiernie ważne jest poczucie własnej wartości i przekonanie, ze jestem dobry w tym co robię. Często młodzi ludzie oceniają się zbyt surowo i osłabiają swoje naturalne cechy i wrodzone zdolności. Nie każdego udaje się przekonać, że ma potencjał przywódczy, ale studenci, którzy to w sobie odkryją są już na dobrej drodze. W przyszłości staną się dowódcami, których żołnierze obdarzą szacunkiem i zaufaniem. Będą autorytetem dla swoich podwładnych, którzy bez wahania wykonają każdą ich komendę, a o to przecież chodzi w armii. Przez 5 lat kształcenia nasi studenci przechodzą niezwykle korzystną dla nich transformację. Ten proces doceniania własnych predyspozycji, zdobytej wiedzy i kompetencji trwa czasami znacznie dłużej, nawet wiele lat, ale w końcu przynosi efekty.
– Elitarny charakter AWL przyciąga studentów?
– Kształcenie wojskowe na studiach I i II stopnia zawsze budziło duże zainteresowanie. Chętnych jest znacznie więcej niż możemy ich przyjąć. Od października naukę w naszej uczelni powinno rozpocząć ponad 360 nowych studentów. Trudno przewidzieć, czy wszystkie osoby, które przejdą przez proces rekrutacji będą studiować na akademii. Kandydaci mają bowiem prawo wysyłania dokumentów na kilka uczelni jednocześnie. Jeśli zostaną wszędzie zakwalifikowani, to wyboru miejsca kształcenia mogą dokonywać w ostatniej chwili. Jeżeli to się zdarzy w AWL to mamy kłopot, ponieważ u nas rekrutacja rozpoczyna się dużo wcześniej. Najpierw trzeba zdać egzamin z wychowania fizycznego i języka obcego, potem jest konkurs świadectw, a następnie rozmowa kwalifikacyjna, która również ma wpływ na przyjęcie do akademii. Przed rozpoczęciem roku akademickiego przeprowadzamy też sześciotygodniowe szkolenie wojskowe, zakończone przysięgą, zanim nastąpi proces immatrykulacji. Po rezygnacji któregoś z kandydatów zostaje wolne miejsce, a przeprowadzenie rekrutacji uzupełniającej w naszym przypadku jest praktycznie niemożliwe. Moim zdaniem, zasady przyjmowania kandydatów na wszystkie uczelnie (wojskowe również) powinno być inaczej regulowane, aby nie blokować niepotrzebnie kształcenia innym osobom, które mają ambicje przywódcze.
Dziękuję za rozmowę
Z prorektorem ds. nauki, prof. Adamem Januszko rozmawiała Jolanta Czudak