Świat pogrążony jest w kryzysie. Lekarze ponad własne siły walczą o życie ludzi w szpitalach, restauratorzy i przedsiębiorcy zamykają firmy, a władza… nagrywa filmy na TikToka i bawi się w raperów. Brakuje jeszcze tylko proszenia o łapki w górę i przypomnienia, żeby dać „suba” i kliknąć w „dzwoneczek”. Bo w końcu, kto by się przejmował jakimś koronawirusem, gdy zostało rzucone wyzwanie do nagrania #Hot16Challenge2?
Po wywiadzie YouTube’owego idola
nastolatków – Blowka z premierem Mateuszem Morawieckim myślałem, że nic nie
będzie mnie już w stanie zaskoczyć. Powiem więcej, doszedłem do wniosku, że to
może nawet nie był taki głupi pomysł. Dzieciaki obejrzały film, mniej lub
więcej zrozumiały, ale może rzeczywiście ograniczyły wychodzenie z domu. Bo
skoro jakiś ważny pan powiedział to
U BLOWKA, to musi to mieć sens. Czyż nie? Swoją drogą, wideo nie jest już
widoczne w wyszukiwarce i można je obejrzeć, jedynie posiadając link. Czy zatem
na pewno chodziło o akcję edukacyjną?
Wywiad Blowka pojawił się w
połowie marca. Na chwilę nastąpiła cisza. Jak się okazało… przed burzą. Pod
koniec marca Internet obiegła informacja, że prezydent Andrzej Duda (przypomnę
za Konstytucją: najwyższy przedstawiciel RP) założył profil na TikToku. Coolersko,
bo to apka, z której korzystają dzieciaki, więc będzie można im powiedzieć,
żeby myć ręce, nie wychodzić z domu
i uważać na siebie. Otóż… Nie. W dobie e-lerningu (czyli siedzenia wiele godzin
przed monitorem) ktoś ze sztabu PR Prezydenta wpadł na pomysł, że fajnie będzie
zareklamować zawody e-sportowe. Czyli zachęcić do kolejnych kilku godzin przed
komputerem. Tym razem grając w Minecrafta. Genialne! Kolejny film dotyczył koronawirusa
i polskiej gospodarki. Może to on powinien być opublikowany jako pierwszy, żeby
nie strzelić wizerunkowo w kolano? Ale co ja tam wiem. No dobrze, wybaczam.
Ktoś nie pomyślał, inny poklepał go po ramieniu, poszło. Trudno. Liczą się
chęci.
I znów na chwilę politycy wrócili do pracy, czyli obradowania, zwoływania konferencji, uczestniczenia w debatach i innych nudnych rzeczy dla dorosłych. Aż tu nagle… Przyszedł maj. Beata Kozidrak zaśpiewałaby, że wraz z nim bzy, Maryla Rodowicz, że pachniała Saska Kępa, a prezydent… Do tego jeszcze wrócę. Wspominałem już, że wraz z wybuchem pandemii mocno ucierpieli medycy. Właśnie dlatego raperzy stworzyli w Internecie akcję #Hot16Challange2, z której pieniądze przekazywane są na pomoc lekarzom i szpitalom. Dlaczego? Pewnie dlatego, że władze naszego kraju od kilkudziesięciu lat nie finansują odpowiednio tego sektora. A koronawirus obnażył wszystkie słabości. Co należałoby zrobić w tej sytuacji, będąc posłem albo inną ważną osobą w państwie? Stworzyć jakąś ustawę, przegłosować ją i podpisać. Ale można zrobić inaczej.
Politycy przyzwyczaili nas do nieracjonalnych zachowań w sieci. Wystarczy spojrzeć na Twittera albo Facebooka. Ale to już jest nudne i przereklamowane. Dowalmy do pieca! Skoro w sieci jest challenge, są młodzi, to jest i elektorat. Może nie na te wybory, ale jak zrobi się grubą akcję, to będzie potencjał na kolejne. No to odpalamy Worda, wklepujemy kilka słów i lecimy z tym koksem. I tak po jakimś czasie na YouTube można obejrzeć Janusza Korwin-Mikkego, który rapuje, że poszatkuje socjalistów, bo to są „szmaty”. Robi to poseł RP, wybrany w wyborach. Czy można pójść o krok dalej? Można.
Dzień później w sieci swój film
publikuje prezydent (ten sam, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych,
najważniejszą osobą w państwie itp.). I wcale nie robi tego w czasie, gdy
przedsiębiorcy protestują
i płaczą z bezsilności, ludzie tracą bliskich, a lekarze mają na twarzach
odciski od maseczek (które cudem zdobyli). I wcale w Internecie nie rapuje
człowiek, od którego oczekiwałoby się powagi, odważnych działań i skupienia się
na pracy na rzecz państwa, zamiast rapowania o ostrym cieniu mgły (sic!). Co
będzie następne? Mam pomysł. Skoro już bawimy się w YouTube, to pójdźmy o krok
dalej. Stwórzmy w Sejmie ekipę na wzór ekipy Friza z YouTube’a. Parlamentarzyści
mogliby wtedy nagrywać challenge za challengem. Mam już nawet kilka pomysłów.
„Zjedliśmy 500 sałatek na sali sejmowej” albo „Odrzuć 100 ustaw w godzinę”. O!
Albo pójdźmy jeszcze o krok dalej. Zacznijmy robić patostreamy! Chociaż do tego
w transmisjach z Sejmu już niedaleko…
Autor: Konrad Traczyk, student dziennikarstwa na UKSW