Wolność akademicka nie może polegać na głoszeniu ex cathedra opinii i poglądów ignorujących wiedzę i metodologię badań naukowych. Stanowisko Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) oraz Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego – ustawowych reprezentacji środowiska akademickiego, było w tej sprawie jednoznaczne. Ministerstwo Edukacji i Nauki nie uwzględniło tych argumentów i pomijając merytoryczną debatę na ten temat w świecie akademickim, przygotowało projekt nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce w zakresie tzw. rozszerzenia wolności akademickiej o propozycje resortu.
Tzw. pakiet wolności akademickiej. zakłada, że wyrażanie przez nauczycieli akademickich przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie będzie stanowiło przewinienia dyscyplinarnego.
Sejmowa komisja edukacji, nauki i młodzieży zaopiniowała go pozytywnie, pomijając wszystkie zastrzeżenia środowiska akademickiego. Za projektem nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, przygotowanym przez MEiN, opowiedziało się 17 posłów, 10 było przeciw. Podczas posiedzenia komisji przyjęto poprawki porządkujące biura legislacyjnego.
Wiceminister edukacji i nauki Wojciech Bernacki zaznaczył, że konieczne jest wprowadzenie wolności na uczelniach. „Uniwersytet to wspólnota studentów. Kiedy mówimy o pakiecie wolności, to odnosi się on właśnie do studentów. Ustawa poszerza zakres wolności tych, którzy należą do wspólnoty akademickiej” – stwierdził. Według Bernackiego „o wiele łatwiej są tolerowani, jako profesorowie, przedstawiciele nurtów lewicowych”. Jak dodał, „profesorowie o innych poglądach zasłaniają się często cytowaniem kogoś innego”.
Zastrzeżenia do projektu nowelizacji zgłaszali podczas posiedzenia komisji przede wszystkim posłowie Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Podkreślano m. in., że wolność akademicka polega na przekazywaniu wiedzy naukowej i dyskusjach opartych o kryteria naukowości, a nie na przedstawianiu własnych przekonań religijnych czy światopoglądowych. Uniwersytet nie jest miejscem głoszenia tego typu poglądów a tzw. „wzmocnienie wolności nauczania, wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników oraz debaty akademickiej” nie może polegać na tym, że się będzie utożsamiało debatę akademicką z pogawędką przy kawie, gdzie można powiedzieć wszystko i nie przedstawiać żadnych argumentów naukowych.
Nie można dopuścić do tego, żeby na uczelni ktoś głosił ex cathedra np. że ziemia jest płaska, holokaustu nie było, albo przedstawiał inne treści niezgodne z aktualnym stanem wiedzy i niekontrolowanymi przez metodologię naukową, a środowisko, w tym władze uczelni, nie będzie miało prawa na to zareagować. Przewodniczący podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek (Lewica) ocenił, że „minister Czarnek swoim inkwizytorskim zapałem może po raz kolejny wylać dziecko z kąpielą”.
„Państwo nawet nie ukrywają, że ta wolność ma służyć prawicowemu nurtowi myślenia, niemającego dużo wspólnego z prawdą. To co wy nazywacie wolnością, jest wolnością do mówienia różnych guseł i bzdur” – stwierdziła Katarzyna Lubnauer (KO). Zdaniem posłanki Agnieszki Dziemianowicz-Bąk (Lewica), „nowelizacja chce dać licencję do okłamywania studentów, do manipulacji, która nie tylko uchybia nadrzędnej wartości, jaką jest prawda, ale może być także niezwykle groźna dla obywateli, studentów”.
Posłowie opozycji krytykowali także brak debaty ze środowiskiem akademickim w sprawie projektu nowelizacji. Podkreślali, że negatywną opinię na ten temat wyraziła Rada Główna Szkolnictwa Wyższego. Rektor SWPS i członek KRASP prof. Roman Cieślak zwracał uwagę, że „jest to dyskusja o świecie akademickim bez jego udziału”. Wskazał, że ustawa nie jest wnioskiem środowiska akademickiego, tylko politycznego. Jak podkreślił, „nie ma danych o tym, że wolność akademicka jest zagrożona”. „Na uczelniach są zarówno poglądy lewicowe, jak i prawicowe. Jesteśmy zróżnicowanym środowiskiem, ale dla nas nie to jest ważne. Ważny jest pogląd naukowy” – ocenił Cieślak.
Podobne stanowisko zaprezentował przewodniczący Krajowej Reprezentacji Doktorantów Jarosław Olszewski. Zapewnił, że doktoranci i doktorantki czują się bezpiecznie w obecnym stanie prawnym. „Nowy zapis nie jest konieczny. Nam wydaje się, że nie jest on bezpieczny i konieczny do wprowadzenia” – dodał.
Na zarzuty posłów opozycji i przedstawicieli środowiska akademickiego odpowiedział wiceszef MEiN. „Zadziwiającym jest to, że państwo są przeciwnikami takiej formuły prawnej, że gwarancją uczelni powinno być zapewnienie wolności nauczania” – mówił Bernacki. „Czy tak trudno założyć dobre intencje MEiN? Wydaje się, że rzeczywiście jest trudno” – zwrócił się Bernacki do przedstawicieli środowiska akademickiego.
Projekt nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, który przygotowało Ministerstwo Edukacji i Nauki ma na celu zobligowanie rektora do podejmowania w większym zakresie działań ukierunkowanych na zapewnienie członkom wspólnoty uczelni możliwości swobodnego wyrażania poglądów na jej forum. Wyrażanie przez nauczycieli akademickich przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie będzie stanowiło przewinienia dyscyplinarnego. W projekcie zaznaczono jednocześnie, że wprowadzane regulacje nie wyłączają możliwości pociągnięcia nauczyciela akademickiego do odpowiedzialności cywilnej lub karnej, jeżeli będą spełnione przesłanki do jej zastosowania. (inf)