Kiedy pandemia zmusiła nas do siedzenia w domu, jedną z najpopularniejszych opcji zabicia wolnego czasu były gry komputerowe. Jednak nie każdy gracz robi to dla relaksu. Telewizja Polsat Games prowadzi transmisję z rywalizacji w grę o nazwie League of Legends. E-sport jako branża rozwija się bardzo dynamicznie i z pewnością można tutaj znaleźć zatrudnienie, co nie zmienia faktu że to niekoniecznie będzie ścieżka rozwoju dla każdego, uważa Tomasz Milaniuk, komentator League of Legends.
Czemu zdecydowałeś się pójść ścieżką komentatora, a nie gracza? To oni przyciągają widownię do ekranów, a komentator jest tylko dodatkiem.
TM: Nigdy nie byłem wybitnym graczem, zawsze czułem, że brakuje mi do bycia profesjonalistą na serwerze, ale potrafiłem dobrze rozbijać gry na czynniki pierwsze i miałem dość duży poziom zrozumienia, więc poszedłem w tę stronę. Komentatorka zawsze gdzieś mi się marzyła, ale zaczynałem jako dziennikarz i ostatecznie za mikrofon wszedłem troszkę z przypadku, popchnięty przez innego z komentatorów.
Jako, że swoją pracę wykonujesz zdaniem wielu co najmniej dobrze, nie interesowało cię komentowanie sportu?
TM: Sport tradycyjny nie kręci mnie aż tak bardzo jak e-sport, który często jest znacznie bardziej skomplikowany, chociaż bardzo cenię sobie piłkę ręczną i kiedyś może chciałbym spróbować swoich sił, ale póki co chcę szlifować umiejętności e-sportowe, bo mam jeszcze dużo do poprawy!
Ile miałeś lat jak postanowiłeś pójść tą ścieżką, co cię do tego skłoniło?
TM: Gdy rozpocząłem pracę w szeroko rozumianym e-sporcie miałem 19 czy 20 lat, więc de facto całkiem niedawno. Jednakże zainteresowanie e-sportem pojawiło się gdy miałem chyba 14 czy 15 lat.
Jak zacząłeś swoją pracę w Polsacie?
TM: Polsat zgłosił się do mnie z propozycją zatrudnienia w celu tworzeni koncepcji i budowania Ultraligi przed oficjalnym początkiem kanału. Byłem jedną z pierwszych osób zatrudnionych w projekcie.
Czy masz jakichś idoli komentatorskich? Jest ktoś, na kim się wzorujesz?
TM: W świecie komentatorów jest wielu zagranicznych idoli, którzy mi imponują. Przede wszystkim DoA czy Semmler są zdecydowanie moimi ulubionymi casterami. Jeśli zaś chodzi o wzorce rodzaju komentarza, który sam oferuję – czerpałem z dorobku MonteCristo, PapaSmithy’ego oraz Razleplasma czy Froskurinn. Swego czasu przekazem imponował mi Deficio. Uważam, że świat e-sportu jest naprawdę bogaty w doskonałe głosy i wspaniałe osobowości za mikrofonem.
Dla wielu ludzi starszego pokolenia, granie w gry komputerowe to cytując prezesa PZPN Zbigniewa Bońka „walenie w dżojstik”. Jak zapatrywali się na to Twoi rodzice?
TM: Z tego co pamiętam pan Boniek relatywnie szybko zmienił pozycję, a e-sport jest chyba coraz bardziej akceptowanym zjawiskiem. Moi rodzice nigdy nie mieli problemu z moją pracą, lecz wskazywali na ryzyko, które podejmuję i sugerowali alternatywne ścieżki w życiu. Moja mama zawsze oferowała mi wsparcie i jestem jej za to ogromnie wdzięczny.
Kilka lat temu gry komputerowe w telewizji były nierealne. Mając wiedzę, że oglądać cię mogą także ludzie nie znający się na grze, starasz się jakoś dostosować swój komentarz właśnie do takich osób?
TM: Oczywistym jest, że staramy się sprawić tak, by komentarz był jak najbardziej przystępny dla szerokiego grona odbiorców. Na pewno częścią tego procesu jest upraszczanie pewnych schematów, ale ostatecznie nasz odbiorca to głównie odbiorca e-sportowy i mając tego świadomość staram się celować właśnie w niego.
Rozgrywki Ultraligi, które komentujesz są oglądane często przez młodszą widownię. Nastolatek może zastanawiać się, czy warto podążać ścieżką którą wybrałeś. Często muszą też walczyć z rodzicami, bo z tego „nie ma pieniędzy”. Miałbyś coś do przekazania rodzicom mającym wątpliwości?
TM: Myślę, że każdy przypadek to kwestia indywidualna, a e-sport jako branża rozwija się bardzo dynamicznie i z pewnością można tutaj znaleźć uczciwe zatrudnienie, co nie zmienia faktu że to niekoniecznie będzie ścieżka rozwoju dla każdego. Zwłaszcza, że często wiąże się z wyrzeczeniami.
Rozgrywki komentowane przez ciebie są kierowane do polskiej widowni. Chciałbyś z czasem dostać się do tych „głównych”, międzynarodowych rozgrywek i komentować po angielsku?
TM: Tak, myślę że możliwości są znacznie większe, a dla mnie zawsze najważniejsze jest zrobić coś najlepiej jak mogę. I cel nigdy nie będzie gdzieś pośrodku, tylko na szczycie, a szczytem będzie transmisja LEC czy LCK.
Dziękuję za rozmowę
Z Tomaszem Milaniukiem rozmawiał Tomasz Trojecki, student dziennikarstwa na UKSW
.