Epidemia dobija Airbusa A380

1206

Atutem Airbusa A380 miała być jego wielkość. Samolot jest dwupokładowy, zdolny przewieźć nawet ponad 800 pasażerów. Pod tym względem żadna inna maszyna nie może się z nim równać. Miał zrewolucjonizować ruch lotniczy, ale już od roku wiadomo, że Airbus A380 – największy w historii samolot pasażerski – nie będzie dalej produkowany. Teraz może się okazać, że zniknie z nieba szybciej, niż wszyscy się spodziewali.

Koronawirus boleśnie uderzył w branżę przewozów pasażerskich. Linie lotnicze zawiesiły nienotowaną wcześniej liczbę połączeń, co oznacza konieczność uziemienia maszyn. Na pierwszy ogień poszły właśnie te, które zapełnić pasażerami najtrudniej, czyli A380. Lufthansa uziemiła swoich 19 A380, a linie Emirates, największy na świecie użytkownik A380 (flota liczy obecnie 115 maszyn) – 20. Podobnie postąpiło większość innych użytkowników, nieliczni się jeszcze zastanawiają.

I tu wyszedł na jaw kolejny problem. Nawet „postojowe” olbrzyma jest dużo kosztowniejsze niż mniejszych jednostek. Zakonserwowana maszyna musi być przetaczana ze względu na to, aby nie wypaczyły się jej koła. W przypadku A380 nie jest to takie proste. Pusty samolot waży bowiem 275 ton i do jego obsługi potrzeba specjalnych holowników. Do tego dochodzi konserwacja czterech zamiast dwóch silników.

Nie ma chętnych na więcej A380. Pod wieloma względami ubiegłoroczna decyzja Airbusa o zakończeniu produkcji maszyny była dość szokująca. Okazało się, że koncern poddał się i nie wierzy w jej przyszłość. Co więcej, zgodził się na ogromne straty finansowe. Przy sprzedaży około ćwierć tysiąca maszyn poniesione na projekt i przygotowanie produkcji nakłady, szacowane na 9,5 mld euro, nigdy się nie zwrócą.

Jak zła jest sytuacja A380, świadczyć może także to, że samolotem nie jest zainteresowany nawet rynek wtórny. Zresztą dwa najstarsze egzemplarze pierwszego użytkownika A380, linii Singapore Airlines (maszyny o rejestracjach 9V-SKA i 9V-SKB), już zostały rozebrane i można kupić np. zrobione z ich kadłubów breloczki.

Tymczasem azjatycki przewoźnik uchodzi z jednego z najbardziej dbających o swoje maszyny. I w normalnych okolicznościach samoloty, które zdecyduje się sprzedać, cieszą się na wtórnym rynku dużym zainteresowaniem. W przypadku A380 tak nie było!

Co dalej czekać będzie A380? Wszystko zależy od tego, jak będzie się rozwijała sytuacja z koronawirusem. Już wiadomo, że branża lotnicza poniesie gigantyczne straty. Co więcej, zdaniem analityków sam ruch pasażerski po epidemii nie wzrośnie gwałtownie z dnia na dzień. Na początku większe zapotrzebowanie będzie na mniejsze maszyny. Oznaczać to może kolejne tygodnie, a nawet miesiące uziemienia A380. (wnp.pl)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here