Światowa batalia o nowy międzynarodowy podział rynku w przemyśle rozpocznie się po zakończeniu pandemii. Nie będzie to kulturalny, salonowy spór. Stoczona zostanie bezwzględna wojna o dostęp do surowców, dominację w produkcji, podział rynków zbytu – w sumie o przywilej zarabiania w skali globalnej. Państwa najbogatsze powrócą do koncepcji odbudowy bądź budowy od podstaw działów przemysłu zdominowanych dotychczas przez producentów z Azji.
Najzamożniejsze państwa zostaną zaangażowane w pojedynek, decydujący które branże przemysłu wybrać, w które inwestować. Decyzje zapadną w gronie polityków, przedsiębiorców, finansistów, naukowców. Logika podpowiada, że preferowane będą te branże, które gwarantują wysokie tempo postępu technicznego, niską uciążliwość ekologiczną i konkurencyjność w poziomie kosztów. Ważna będzie zgodność z prognozą demograficzną, atrakcyjność co do chłonności rynku światowego w długim okresie czasu.
Strategia suwerenności ekonomicznej wymusi na państwach i koncernach zwiększenie nakładów na badania i rozwój, system wsparcia podatkowego, kredytowego, finansowego i prawnego inwestycji. Przyspieszy zatem „drenaż mózgów”, kupowanie talentów z państw o niższym poziomie rozwoju. Towarzyszyć temu będzie proces migracji ludzi młodych, energicznych, wykształconych do krajów bogatych.
Walkę o wybór korzystnych branż przemysłu przez państwa i koncerny będą cechować działania polegające na przekazywaniu, powiedzmy otwarcie „wciskaniu” krajom słabszym tych branż przemysłu, procesów produkcyjnych, które charakteryzuje niska zyskowność, szkodliwość dla środowiska, wolny postęp techniczny i wysoki udział niewykwalifikowanej pracy żywej. Nasilone zostaną działania uzależniające poddostawców i podwykonawców od właścicieli produktów finalnych dominujących w produkcji i w handlu.
Polskie „być albo nie być”
Polska jest przykładem gospodarki, która przegrała trwającą od 1989 roku rundę stawania się nowoczesnym państwem przemysłowym. Trzydzieści lat temu podobna demograficznie do Polski Korea Południowa była bardziej zacofana gospodarczo. Dziś liczy 52 miliony mieszkańców, a jej symbolem są światowe marki: Samsung, Hyundai, Kia i inne. My mamy zapaść demograficzną. Naszym dominującym symbolem pozostaje warsztat naprawiający stare, używane samochody.
Nie możemy pocieszać się, że są od nas gorsi. Pora wyciągnąć wnioski i stanąć do walki o godne miejsce wśród światowych producentów przemysłowych. Jeśli tak się nie stanie, w krótkim czasie sprowadzeni zostaniemy do roli „sługi i podnóżka” na pokolenia. Rok 2020 za sprawą epidemii jest dla Polski jak gong rozpoczynający drugą rundę walki. Koszty walki z kryzysem osłabią wszystkich co „oczyści przedpole” dla tych, którzy wysiłek podejmą. Powinniśmy być wśród nich.
Polska potrzebuje strategii na całe dziesięciolecie – do 2030 roku
Punktem wyjścia do opracowania strategii jest uznanie trzech kwestii za bezdyskusyjne i priorytetowe, powierzenie ich realizacji w ręce grona fachowców i ekspertów, którzy przygotują konkrety i wezmą odpowiedzialność za końcowy efekt. Kontrola i osąd społeczny powinny zakończyć proces uwzględniający: – wieloletnią strategię proeksportową rozumianą jako uprzywilejowanie opłacalnego eksportu, szczególnie wyrobów przemysłowych, – zwiększenie i premiowanie nakładów na oświatę, naukę, badania i rozwój, – radykalną przebudowę ustroju państwa wyzwalającą potencjał twórczy obywateli, organizacji społecznych, przywracającą i zwiększającą kompetencje samorządów terytorialnego i gospodarczego, skutkującą obniżeniem kosztów funkcjonowania państwa.
Wiem, że równie ważne są inne dziedziny życia społecznego, przykładem kultura. Uważam jednak, że walka o przetrwanie stoczona zostanie na tych trzech wyżej wymienionych polach.
Dariusz Maciej Grabowski