Bez względu na to, kto prowadzi domy opieki – podmiot państwowy czy prywatny, fundacja czy organizacja religijna – jeśli nie będzie on spełniał wymogów dostosowanych do specyficznych potrzeb seniorów, wówczas zawsze będzie dochodziło do nieprawidłowości, a seniorzy staną się ofiarami, a nie podopiecznymi. W tygodniku Newsweek (17-23.09.2018) ukazał się przerażający w swej wymowie artykuł Pawła Reszki na temat stanu opieki senioralnej w Polsce, zatytułowany “ W Domach Opieki. Opowieść o kłopotliwych Staruszkach”.
Autor trafnie dostrzega, że system opieki senioralnej w Polsce jest poważnie chory sugerując, że choroba ta spowodowana jest działalnością w jego ramach podmiotów bez należytej kontroli.
Uważam, że diagnoza jest nie tylko mylna, ale wręcz szkodliwa.
W naszym kraju wciąż panuje przekonanie, że wszystko co „państwowe” i ściśle kontrolowane musi działać lepiej niż prywatne. Doświadczenia światowe sugerują jednak coś zupełnie przeciwnego – nadmiar kontroli, zbiurokratyzowanie przepisów, a nade wszystko sposób państwowego zarządzania zmniejszają efektywność funkcjonowania i podnoszą znacząco koszty, przy jednoczesnym obniżeniu jakości. Ponadto, słabo kontrolowany budżet w połączeniu z przeświadczeniem administracji, że pomoc finansowa zawsze nadejdzie, zniechęca do optymalizacji kosztów i szukania nowoczesnych rozwiązań mających na celu ich obniżenie poprzez, na przykład, starania o poprawę zdrowia podopiecznych. Wystarczy odwiedzić obiekty państwowe aby się o tym przekonać.
Właściwe regulacje i odpowiednia kontrola są konieczne, ale muszą być oparte na doświadczeniach operacyjnych i regularnie modyfikowane wraz z postępem nauki i techniki. Przepisy nie mogą narzucać rozwiązań, które są przestarzałe technologicznie.
Podstawą problemów polskiego systemu opieki senioralnej jest brak świadomości społecznej co do istoty jej prawidłowego funkcjonowania, a podstawą prawidłowego funkcjonowania jest dostosowanie obiektu do potrzeb klienta.
Jak słusznie autor artykułu zauważył, brak miejsc w dofinansowywanych jednostkach powoduje, że osoby wymagające opieki trafiają do obiektów wybieranych na podstawie kryterium ceny i pierwszego wrażenia, a nie możliwości świadczenia wymaganych usług opiekuńczych i właściwych terapii. Jednocześnie, właściciele lub zarządzający obiektem pragnąc go szybko zapełnić, akceptują każdego klienta nie zważając na to czy są w stanie zapewnić opiekę odpowiadającą jego stanowi i potrzebom. Jest to wybitnie nieuczciwe!
Bez względu na to, kto prowadzi obiekt opieki – podmiot państwowy czy prywatny, fundacja czy organizacja religijna – jeśli nie będzie on spełniał wymogów dostosowanych do specyficznych potrzeb seniora, wówczas zawsze będzie dochodziło do nieprawidłowości, a seniorzy będą ofiarami.
Pojawiające się jak grzyby po deszczu małe obiekty opieki, sposobem funkcjonowania, wyposażeniem i personelem przypominające raczej pensjonaty, są być może doskonałymi miejscami pobytu dla osób relatywnie sprawnych i zdrowych bez względu na ich wiek, ale absolutnie nie nadają się do opieki nad osobami dotkniętymi na przykład chorobą Alzheimera. Tacy chorzy wymagają szczególnej opieki w specjalnie do tego celu przystosowanym środowisku. Kwestie orientacji w obiekcie, kolorów, światła, umeblowania, zieleni – to wszystko musi być odpowiednio zaaranżowane, ponieważ środowisko wokół chorego ma olbrzymi wpływ na jego zachowanie. Niewłaściwe otoczenie będzie wzmagało stany depresji, agitacji, a nawet agresji u chorego. Niezmiernie ważnym elementem jest tu personel obiektu, który musi być odpowiednio przeszkolony w komunikacji z chorym, musi umieć obserwować jego zachowania i odpowiednio reagować. Nie mogą to być osoby z przypadku, bez wykształcenia czy przygotowania medycznego, traktujące podopiecznych bez szacunku, zwracające się do nich: dziadek, babcia lub na Ty. Personel jest sercem każdego obiektu. Chore serce oznacza chore ciało. Samo doświadczenie nie jest już wystarczające, potrzebne jest przygotowanie merytoryczne, zwłaszcza personelu opiekuńczego. Obiekt opieki musi też dysponować odpowiednią ilością powierzchni wspólnych, gdzie prowadzone są różnorodne programy terapeutyczne mające na celu spowolnienie postępu choroby oraz zmniejszenie cierpienia chorego tak, aby do minimum ograniczyć stosowanie środków psychotropowych, zwłaszcza neuroleptyków, nagminnie w Polsce nadużywanych.
Przyjmowanie osób dotkniętych chorobą Alzheimera do nieprzystosowanych obiektów i lokowanie ich wśród seniorów nie cierpiących na tę chorobę, prowadzi do konfliktów nad którymi personel nie jest często w stanie zapanować. W rezultacie jakość pobytu w przypadku obu grup zostaje dramatycznie obniżona. Jako przykład szczególnej uciążliwości autor artykułu w Newsweeku podaje chorych, którzy odmawiają udania się na spoczynek w godzinach wieczornych. Istotnie, u osób z chorobą Alzheimera bardzo często dochodzi do „odwróceniem cyklu” dnia i nocy. Personel musi być na to przygotowany, a jego liczba podczas dyżurów nocnych musi uwzględniać konieczność zajmowania się chorymi, którzy nie będą w nocy spali.
Jednak arbitralne określenie ilości personelu, wielkości pomieszczeń i ich przeznaczenia, czyli administracyjna próba regulowania rzeczywistości, w niczym nie pomoże, gdyż organizacja życia chorych i prawidłowa opieka nie od tego zależą. Tylko połączenie specjalnie zaprojektowanej przestrzeni, dobrze wyszkolonego personelu oraz właściwych narzędzi i metod terapii dadzą pożądane efekty. Zwiększenie ilości personelu w obiekcie źle zaprojektowanym i wyposażonym oraz prowadzonym przez słabo wyszkolonych opiekunów nie zmieni niczego poza zwiększeniem kosztów opieki.
Najlepszym wskaźnikiem jakości i prawidłowości opieki są sami podopieczni – nawet jeśli nie są już w stanie się komunikować. Dlatego też w krajach przodujących w opiece senioralnej, jej jakości nie klasyfikuje się normami i spełnianiem biurokratycznych kryteriów i wskaźników, lecz stanem podopiecznych, a do jego określenia służą specjalne ankiety przygotowane przez specjalistów i wypełniane przez kontrolerów.
Podstawą oceny musi być człowiek, a nie znormalizowana ilość przypadających na niego metrów lub personelu na nocnej zmianie. Tylko połączenie świadomości społecznej i mądrego systemu kontroli dadzą możliwość uniknięcia sytuacji opisanych w tym grozę budzącym artykule.
Oto kilka podstawowych wskazówek dotyczących wyboru odpowiedniego obiektu opieki:
Wielkość obiektu. Im mniejszy obiekt tym, zgodnie z zasadami ekonomii skali, droższy w prowadzeniu. Taki obiekt nie jest w stanie, pomimo zapewnień prowadzącego, zapewnić dobrej jakości usług i stałej obecności lekarzy, pielęgniarek lub fizjoterapeutów. Obiekty małe sprawdzają się w przypadku osób o relatywnie wysokim stopniu samodzielności i stanie zdrowia będącym pod kontrolą. To bardziej „pensjonaty” niż domy opieki.
Specjalizacja. Jeśli w placówce opiekuńczej przyjmującej wszystkich zgłaszających się seniorów a na zapytanie o przyjęcie osoby z chorobą Alzheimera otrzymamy natychmiastową odpowiedź twierdzącą, powinien to być sygnał zachęcający do bardziej wnikliwej weryfikacji oferowanych usług. Osoby dotknięte chorobą Alzheimera muszą przebywać w odpowiednio wyposażonej, oddzielnej części obiektu, z własną świetlicą i wydzielonym ogrodem. Personel musi być właściwie przeszkolony, a nocne zmiany obsadzone proporcjonalnie do ilości chorych. Nigdy, nawet najlepiej przeszkolony opiekun, nie podoła na nocnej zmianie wyzwaniu stawianemu przez kilku chorych o przestawionym cyklu dnia i nocy.
Terapia i rehabilitacja. Są kluczem do zdrowia – jego poprawy lub utrzymania. Dlatego też należy bardzo wnikliwie przyjrzeć się czy obiekt dysponuje odpowiednią ilością i wielkością powierzchni wspólnych gdzie odbywać się mogą wszelkiego typu zajęcia, tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Czy w obiekcie znajduje się przynajmniej podstawowy sprzęt do ćwiczeń – podkreślam, że nie chodzi tutaj o „klatkę” UGUL – w istocie mało przydatne archaiczne urządzenie, dające tylko złudzenie możliwości rehabilitacyjnych.
Należy sprawdzić czy posiłki podawane są pensjonariuszom do ich pokoi – najszybszy i najtańszy, a przy tym najmniej polecany sposób żywienia – czy też mają do dyspozycji przytulną jadalnię, stanowiącą jednocześnie serce życia towarzyskiego uznawanego za niezrównaną formą terapii. Czy wśród opiekunów są terapeuci zajęciowi. Jeśli w odpowiedzi na pytanie o zajęcia terapeutyczne, usłyszymy że organizowane są występy gości oraz wspólne ogniska, to możemy z wielkim prawdopodobieństwem przyjąć, że pojęcie terapii zajęciowej jest w tym miejscu zupełnie nieznane.
Koszt. Wzrasta on w miarę pojawiania się problemów i osiąga wysoki poziom w przypadku osób całkowicie niesamodzielnych lub cierpiących na bardzo zaawansowaną demencję, w tym chorobę Alzheimera.
Największym składnikiem kosztów operatora obiektu są wydatki na zatrudnienie oraz kontrakty ze specjalistami z zewnątrz. Najprostszym sposobem ich obniżenia jest zmniejszenie poziomu zatrudnienia lub zatrudnianie osób niewykwalifikowanych, co musi generować i generuje problemy. Innym, bardzo niekorzystnie odbijającym się na jakości opieki sposobem oszczędzania jest zwiększenie ilości miejsc, poprzez zmniejszenie powierzchni wspólnych, przeznaczonych na zajęcia terapeutyczne.
Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że cena pobytu osoby relatywnie samodzielnej o ustabilizowanej sytuacji zdrowotnej może oscylować pomiędzy kwotą 3 a 4 tysiące złotych miesięcznie. Taka cena pozwoli zapewnić należyte warunki pobytu.
W przypadku osoby o dużym stopniu niesamodzielności lub w zaawansowanym stadium choroby Alzheimera cena za właściwą i odpowiedzialną opiekę musi być dwukrotnie większa.
Motto: Podstawowym mechanizmem kontroli jakości jest stworzenie klientowi możliwości wyboru
Krzysztof Jacuński
Dyrektor Zarządzający Origin Polska
www.originpolska.com