Firmy padają jedna po drugiej

854

Mamy inflację, wojnę w Ukrainie, kryzys energetyczny, wahania złotego – słowem, splot bardzo złych trendów. Ten kryzys może być  porównywany do tego z lat 70. W I połowie br. do rejestru CEIDG wpłynęło o blisko 26 proc. więcej wniosków dotyczących zamknięcia działalności gospodarczej niż w analogicznym okresie ub.r. Ponadto liczba wniosków o zawieszenie działalności wzrosła o przeszło 39 proc. Nie brakuje też prognoz, że w drugiej połowie br. będzie jeszcze więcej zamykanych biznesów.

Od kilku lat obserwujemy niekorzystne zmiany w otoczeniu prawno-podatkowym dla prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. W 2022 r. dodatkowo negatywnie wpływają na sferę biznesu ciągłe zmiany w podatkach, np. Polski Ład i kolejne do niego nowelizacje oraz szalejące ceny energii. Te czynniki mają zły wpływ na funkcjonowanie małych i średnich firm, co może w konsekwencji przyczyniać się do ich bankructwa.

Małe zakłady i lokale gastronomiczne już się zwijają

Kiedy rozpoczął się kryzys covidowy, rząd pospieszył z pomocą. Kolejne tarcze były szeroko dostępne i pomogły przetrwać dziesiątkom tysięcy firm. Teraz mamy do czynienia zapewne z dużo poważniejszym kryzysem, jednak przedsiębiorcy o rządowej pomocy nie słyszą. Efekt? Branża gastronomiczna już się zwija. Rząd tym razem nie pomoże z powodu politycznych przepychanek.

Dwa lata temu, na początku lockdownów, gastronomia została właściwie z dnia na dzień zamrożona, ale jednak reakcja rządu była niemal natychmiastowa. Od razu pojawiły się rządowe tarcze, a pomoc dla przedsiębiorców była całkiem hojna. Polski biznes przetrwał ten kryzys, choć nie bez strat. Bez tarcz mogłoby być inaczej.

Czemu więc teraz rząd żadnych tarcz nie proponuje? Jest mowa co najwyżej o wsparciu firm energochłonnych, ale mali czy średni przedsiębiorcy czują się pozostawieni na pastwę losu. Zresztą nawet to wsparcie dla firm energochłonnych ma wynieść ok. 5 mld zł. Niewiele w porównaniu do ponad 230 mld zł, które wydano na tarcze covidowe.

O ile w 2020 r. rząd mógł jeszcze znaleźć środki na pomoc przedsiębiorcom, teraz spadły na niego niespodziewane wydatki. Po agresji Putina na Ukrainę Polska zaczęła się bowiem bardzo szybko zbroić. A to pochłania gigantyczne kwoty.

Bez finansowego wsparcie wiele firm teraz będzie bankrutować, także tych, które dostały pieniądze z tarcz covidowych. Można więc powiedzieć, że stracimy na tym podwójnie. Trudne czasy niestety zawsze mają swoje ofiary, tak jak kryzys lat 70. pogrzebał paliwożerne samochody z wielkimi silnikami.

Czy firmy mają szanse na pomoc?

Główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski przyznaje, że nastroje w polskim biznesie są fatalne. Zauważa, że w czasach początku pandemii było jeszcze przekonanie, że „kryzys jest szansą”. Teraz, jak mówi, bardziej wyczuwalna jest desperacja czy wręcz oznaki kapitulacji. Można się więc spodziewać, że wpisów o zamykanych firmach – nie tylko restauracjach – będzie przybywać w lawinowym tempie.

Czy da się cokolwiek więc teraz zrobić? Dr Dudek z FOR uważa, że niezbędne jest inwestowanie – choć i tak spóźnione – w transformację energetyczną. Tylko to pozwoli płacić firmom w konsekwencji mniej za energię.

Rząd powinien w tej chwili postawić na transformację energetyczną, a firmom mogłyby bardzo pomóc środki z KPO, tym bardziej że nie obciążyłyby budżetu. Jednak poważnej transformacji nie ma, pieniędzy z KPO też nie dostaniemy.

Krajowy Plan Odbudowy został już zaakceptowany przez Brukselę, ale wypłat nie będzie. Problemem dla władz UE jest tu brak satysfakcjonujących — ich zdaniem — zmian w polskim systemie sądowym. By jednak takie zmiany przeprowadzić, musiałyby ustać konflikty w tej sprawie w Zjednoczonej Prawicy. Na to jednak się nie zapowiada.

Czy miliardy z KPO uratowałyby małe i średnie przedsiębiorstwa? To wątpliwe, ale jednak gigantyczny zastrzyk gotówki, jeszcze do tego przeznaczony za „zielone” inwestycje, mógłby dać sporo nadziei przedsiębiorcom. No i zapewne nieco ustabilizowałby kurs naszej waluty.

– Swoją drogą – rządzący mówią, że jako niemal jedyni w Europie przewidywali nieprzewidywalność Putina i spodziewali się, że wszystko może się skończyć kryzysem energetycznym. Czemu nas zatem na niego nie przygotowali? Czemu wstrzymywali OZE i nie reagowali na to, że uzależniamy się od węgla z Rosji? – zastanawia się Dudek.

Przedsiębiorcy tymczasem mniej zastanawiają się nad wielką polityką. Raczej myślą, jak przetrwać. A są i tacy, którzy głowią się już tylko nad tym, jak spłacić zobowiązania.

Żródło: Business Insider Polska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here