Po latach niepowodzeń budowa wielomodułowego projektu nabiera tempa. Do platformy e-zdrowie (P1) stopniowo włączane są kolejne systemy. Wprowadzony pod koniec ubiegłego roku Rejestr Asystentów Medycznych umożliwił wydawanie elektronicznych zwolnień lekarskich, a od stycznia tego roku realizowane są e-recepty. Trwa także pilotaż elektronicznego skierowania pacjenta na leczenie, który od września obejmie cały kraj, natomiast obowiązywać zacznie od stycznia 2021 roku. Koordynacją gigantycznego przedsięwzięcia informatycznego zajmuje się Janusz Cieszyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.
– Informatyzacja służby zdrowia jest procesem niezwykle złożonym. Co jest podstawą tworzenia takiego systemu?
– Nie ma jednej uniwersalnej drogi do budowy systemów e-zdrowia. Każdy kraj ma własną specyfikę i nie może stanowić jednoznacznego wzorca dla innych. W Polsce przyjęliśmy własny model. Na poziomie ogólnopolskim wprowadzamy tylko pewne procesy, które są realizowane przez system centralny. To jest e-recepta, e-skierowanie, a w niedalekiej przyszłości także elektroniczna wymiana dokumentacji medycznej. Na poziomie szpitali i pozostałych ośrodków zdrowia, każdy tworzy własne rozwiązania, dobierając odpowiednie dla siebie narzędzia, dostosowane do indywidualnych potrzeb tych placówek. Nie wszędzie bowiem wszystkie procesy wyglądają tak samo, dlatego centralizacja nie ma tu żadnego uzasadnienia. Próby wprowadzania odgórnie takich rozwiązań w systemie e-zdrowia nie powiodły się w innych krajach, dlatego nasza strategia informatyzacji tego nie przewidywała.
– Zintegrowanie funkcjonujących odrębnie systemów w spójną całość nie będzie dla resortu żadnym problemem?
– Każdy podmiot uczestniczący w tym procesie dokładnie wie, jakie wymagania musi spełnić ich system informatyczny, aby zapewnić tę kompatybilność. Nasze oczekiwania precyzujemy w Biuletynie Informacji Publicznej. Te wymagania nie są restrykcyjne. Mówią przede wszystkim o funkcjach, które powinien dany system spełniać, np. żeby pozwalał na wystawienie recept elektronicznych, skierowań i zwolnień lekarskich. Wskazujemy na standardy w zakresie tzw. interdyscyplinarności, które mają zapewnić zdolność do wymiany informacji, pomiędzy systemami i oprogramowaniem przygotowanym przez różnych producentów, żeby informacje i dane mogły swobodnie przepływać pomiędzy jednym systemem, a drugim. Nasze wymagania są kierowane zarówno do autorów i dostawców oprogramowania, jak i do nabywców. Nikt nie może mieć wątpliwości jakiego dokonać wyboru i co powinien kupić na rynku. To jest o tyle ważne, że większość planowanych zakupów jest realizowanych przed podmioty powiązane w jakiś sposób z administracją centralną i publiczną. Chcemy żeby podmioty lecznicze, które kupują to oprogramowanie w ramach procedur zgodnie z prawem zamówień publicznych, wiedziały dokładnie w jaki sposób sformułować swoje oczekiwania wobec dostawców.
– Ile czasu ma dostawca na przygotowanie oprogramowania zgodnego z wymaganiami resortu zdrowia?
– Nasze wymagania publikujemy w Biuletynie Informacji Publicznej z dużym wyprzedzenie. Dostawca ma dziewięć miesięcy na przygotowanie oprogramowania, które następnie sprzeda szpitalowi czy przychodni. Spełnienie naszych oczekiwań jest konieczne, żeby ten podmiot mógł w pełni korzystać z usług, które zostaną przygotowane na poziomie centralnym. Zaproponowany przez resort model systemu informatyzacji w ochronie zdrowie jest w naszej ocenie optymalny z kilku powodów. Mniej skomplikowane jest jego tworzenie i wprowadzanie, a także niższe są koszty obsługi i późniejszej eksploatacji rozwiązań funkcjonujących odrębnie. Nie eliminujemy żadnego z przedsiębiorców, którzy dostarczają takie rozwiązania. To mogą być zarówno wielcy gracze jak i małe firmy. Działają tu normalne mechanizmy rynkowe i każdy może z tych możliwości skorzystać. To pozwala również znacznie szybciej wprowadzać pewne innowacje w informatyzowaniu ochrony zdrowia, na które taki system centralny nie zawsze pozwala. Przykładowo, są podmioty, które korzystają np. z oprogramowania, żeby umówić wizytę lekarską korzystając z aplikacji w telefonie komórkowym. Gdyby to miał być jednolity standard, to takie fundamentalne zmiany moglibyśmy wprowadzać dopiero wtedy, kiedy wszystkie podmioty byłyby na to gotowe. Dostosowanie się do naszych wymagań i standardów przez jednostki lecznicze i każdą ze stron włączoną w ten proces zagwarantuje z pewnością spójne i sprawne funkcjonowanie tego systemu.
– Na jakim etapie są prace związane z informatyzacją służby zdrowia?
– Nasz resort jest odpowiedzialny za budowę platformy e-zdrowie (P1). Obecnie realizujemy drugą fazę tego projektu, na którą mamy prawie 200 mln zł. W większości to są środki z UE. Ten etap obejmuje wprowadzenie elektronicznych skierowań na leczenie pacjentów, e-recept oraz wymianę elektronicznej dokumentacji. Pod koniec ubiegłego roku wprowadziliśmy Rejestr Asystentów Medycznych, który umożliwił wydawanie elektronicznych zwolnień lekarskich. Od stycznia tego roku realizowane są e-recepty i prawie sto procent aptek i punktów aptecznych jest już podłączonych do platformy e-zdrowie (P1). W praktyce oznacza to, że każda recepta jest rejestrowana w systemie i udostępniana pacjentowi na jego osobistym Internetowym Koncie Pacjenta (IKP) na portalu pacjent.gov.pl , oczywiście pod warunkiem, że już sobie takie konto założył. W całej Polsce trwa też stopniowe włączanie gabinetów leczniczych, przychodni, szpitali oraz izb przyjęć do tej platformy (P1), aby lekarze mogli swoim pacjentom wystawiać elektroniczne recepty. Ostateczny termin na wdrożenie systemu e-recepty w każdej placówce medycznej upływa 31 grudnia tego roku. Trwa także pilotaż elektronicznego skierowania pacjenta na leczenie, który od września obejmie cały kraj, a obowiązywać będzie ustawowo od 1 stycznia 2021 roku. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego, żeby te elektroniczne usługi wprowadzać zgodnie z założeniami i harmonogramem projektu. Pracujemy też nad kolejnymi modułami tego systemu, które są związane z wymianą elektronicznej dokumentacji medycznej za pośrednictwem platformy e-zdrowie (P1). Modyfikujemy i adaptujemy również te programy informatyczne, które opracowywano w Ministerstwie Zdrowia w latach 2008-2015, ale nie zostały nigdy ukończone. Model pierwszej fazy był niedopracowany i zabrakło fachowej koordynacji. Teraz to wszystko poprawiamy. Zaangażowane jest w to bardzo intensywnie Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, podlegające naszemu resortowi, dlatego jestem przekonany, że w budowie całego systemu informatyzacji służby zdrowia , tym razem nie będzie już żadnych niespodzianek. Poprawa standardu opieki i leczenia pacjentów jest priorytetem dla obecnego rządu i robimy wszystko, aby z tego obowiązku dobrze się wywiązać.
Z wiceministrem zdrowia Januszem Ciszewskim rozmawiała Jolanta Czudak