Systemowe podejście do leczenia cukrzycowego obrzęku plamki i uruchomienie programu lekowego DME, refundowanego przez NFZ, byłoby najkorzystniejszym rozwiązaniem dla chorych i oszczędnym działaniem dla budżetu państwa. W Polsce jesteśmy dobrze przygotowani, pod względem wiedzy okulistycznej i aparatury, do diagnozowania pacjentów. Niestety, problemem jest brak właściwej organizacji procesu leczenia cukrzycowego obrzęku plamki i finansowania tego typu terapii.
W naszym systemie opieki zdrowotnej pacjent najpierw trafia do lekarza rodzinnego, który po zdiagnozowaniu cukrzycy kieruje go do diabetologa. Dopiero później lekarz POZ lub diabetolog wysyła pacjenta do okulisty. To wszystko trwa wiele miesięcy, a czas w rozwoju choroby DME ma decydujące znaczenie dla skuteczności terapii. Pierwsze zastrzyki preparatów z grupy anty – VEGF, powinni otrzymywać niezwłocznie po zdiagnozowaniu schorzenia w ramach refundowanych przez NFZ świadczeń jednorodnej grupy JPG B-84. Niestety, tylko nieliczni mogą z tego skorzystać.
– Nieleczony cukrzycowy obrzęk plamki, w zaawansowanych stadiach, powoduje, że jest już zbyt późno na ratowanie wzroku. Sytuację pogarsza fakt, że nie wszystkie ośrodki zdrowia w Polsce leczą pacjentów z DME, czyli podają zastrzyki do ciała szklistego. W 6 województwach takich terapii w ogóle się nie stosuje, albo w bardzo ograniczonej formie. Tak jest m.in. w województwach; wielkopolskim, opolskim, pomorskim i świętokrzyskim. Najlepiej z leczeniem DME radzi sobie województwo lubelskie i mazowieckie – podkreśla prof. dr hab. n. med. Marek Rękas, konsultant krajowy ds. okulistyki.
Decyzję o włączeniu terapii DME w zakres świadczeń stosowanych przez szpitale, podejmuje jego dyrektor, ordynator i szef kliniki okulistycznej. Jeśli środków przekazywanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia jest zbyt mało na pokrycie wszystkich wydatków, to rezygnuje się z leczenia chorych na cukrzycowy obrzęk plamki. Nie ma bowiem w Polsce przepisów, które by tego zabraniały, chociaż przeczy to misji społecznej służby zdrowia.
– Chorzy na DME są leczeni w różny sposób. O tym jaki lek z grupy anty-VEGF dostaje pacjent i czy iniekcje do ciała szklistego są skojarzone z leczeniem laserowym, decyduje samodzielnie lekarz okulista. Nie kwestionuję skuteczności terapeutycznej, ale przy takiej różnorodności, trudniej jest o jednoznaczną ocenę efektów leczenia. Gdybyśmy mieli program lekowy DME, o który zabiegamy od 4 lat, wszystkie zasady byłyby ujednolicone. Mielibyśmy również zapewnione finansowanie z NFZ na prowadzenie takich zabiegów, a pacjenci gwarancję na kontynuowanie terapii – ocenia prof. Marek Rękas..
Sukces programu lekowego AMD dla chorych z wysiękową postacią zwyrodnienia plamki potwierdza, że to się wszystkim opłaca. W programie DME byłoby podobnie. – Jeśli choroba nie jest leczona, dochodzi do ciężkich powikłań, m.in. do trakcyjnego odwarstwienia siatkówki. Takie schorzenia są operowane, ale bez gwarancji, że uda się pacjentowi przywrócić wzrok. Program lekowy dla chorych z cukrzycowym obrzękiem plamki rozwiązałby te wszystkie problemy, podsumowuje prof. Marek Rękas.
Starania o wprowadzenie programu DME popiera środowisko lekarskie, w tym również Stowarzyszenie Chirurgów Okulistów Polskich i niecierpliwie czeka na decyzję Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie.
Ministerstwo Zdrowia deklaruje chęć uruchomienia programu lekowego DME, którym objęte zostaną osoby z cukrzycowym obrzękiem plamki, ale nie mamy jeszcze sprecyzowanej dokładnie koncepcji – informuje Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. -Zastanawiamy się w jaki sposób przeprowadzić preselekcję wśród bardzo dużej grupy chorych, żeby na terapię trafiali ci, którzy tego najbardziej potrzebują. Pracowaliśmy nad tymi rozwiązaniami w gronie specjalistów, ale na skutek epidemii to wszystko przesunęło się w czasie. Pewnym wzorcem dla nas, jak ten cały proces przeprowadzić będzie, lubelski projekt pilotażowy, który wiąże telemedycynę z szybką diagnozą pacjentów chorych na DME. Mam nadzieję, że niedługo do tych rozmów wrócimy. Barierą we wprowadzeniu dotychczas programu lekowego były bardzo wysokie ceny preparatów anty-VEGF stosowane w terapii DME. Staramy się przekonywać firmy farmaceutyczne do obniżenia stawek. Mam nadzieję, ze dojdziemy do konsensusu. Z pewnością wkrótce również z prof. Markiem Rękasem do tych rozmów wspólnie powrócimy.
Jolanta Czudak