Każde działanie daje mi zupełnie coś innego

1289

Jakub Kwaśniewski jest basistą zespołu All The Same, założycielem grupy Kwazzy Mango Project oraz współorganizatorem wielu spotkań kulturalnych. Na co dzień studiuje dziennikarstwo i skutecznie łączy obowiązki ze swoim zamiłowaniem artystycznym. Ma za sobą wiele sukcesów muzycznych m.in. koncerty w warszawskich klubach Stodoła oraz Proxima, a także wydanie debiutanckiej EPki wraz z All The Same. Aktualnie pracuje nad solowym projektem, który ukaże się już niedługo.

AJ: Od kilku lat grasz na scenie przed publicznością. Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

JK: Wszystko zaczęło się od pierwszych zbiórek harcerskich. Tam pierwszy raz miałem w ręku gitarę i pod okiem starszych kolegów ćwiczyłem łapanie pierwszych akordów.

Później wszystko szło szybko. Zacząłem poznawać ludzi, z którymi mogłem dzielić pasję i grałem coraz więcej. Największy przełom nastąpił, kiedy pojawiłem się w Fundacji Otwarte Serce. Tam zaczęło powstawać coś na kształt zespołu… Chociaż zanim cokolwiek się ukształtowało, minęło kilka miesięcy i przewinęło się kilka osób. Fundacja Otwarte Serce dała mi możliwość grania na profesjonalnym sprzęcie i to już z innymi ludźmi. Te czasy wspominam najlepiej, bo uczyłem się jak to wszystko działa. Pierwsze koncerty grałem na festynach i piknikach w Markach, w których mieszkam od urodzenia. Kiedy patrzę na siebie sprzed 8 lat, to nie mogę uwierzyć jak nieśmiało stałem na scenie.

AJ: Jesteś basistą w zespole All The Same. Czy ciężko jest stworzyć zespół muzyczny?

JK: Pierwszy zespół jaki założyłem to Open Heart, który później przerodził się w Kwazzy Mango Project. Zespół to ciężki orzech do zgryzienia, współpraca z ludźmi jest bardzo trudna, tym bardziej kiedy jesteś osobą, która musi podejmować wszystkie decyzje, tym bardziej te nieprzyjemne – na przykład podziękować komuś za współpracę. Założyć zespół jest łatwo, wystarczy zacząć z kimś grać… Ale utrzymać go i dojść z nim na wyższy poziom już łatwo nie jest. All the Same powstało spontanicznie, to zespół z prawdziwego zdarzenia, bo nie mają wygórowanych celów ,zaczęliśmy ze sobą grać, po prostu się przyjaźniliśmy i lubiliśmy spędzać razem czas. A dopiero później okazało się że ma to ręce i nogi i możemy robić to profesjonalnie.

AJ: Razem z pozostałymi muzykami tworzycie zgraną paczkę przyjaciół, czy może jednak widujecie się wszyscy razem tylko na próbach i koncertach?

JK: Jeśli chodzi o ATS, to zdecydowanie przede wszystkim jesteśmy zgraną paczką przyjaciół, chociaż wiadomo, że z biegiem czasu każdy zaczyna robić więcej swoich rzeczy, bo praca i takie tam. Im więcej się działa muzycznie, tym więcej spędzamy razem czasu i widujemy się poza graniem.  Znamy się od kilku lat. Mam natomiast wiele przypadków współpracy na koncie, które opierały się tylko i wyłącznie na próbach, koncertach i nie łączyły nas w żaden sposób relacje przyjacielskie czy koleżeńskie. Ale nie było nigdy tak, że się nie lubiliśmy z innymi muzykami.. no może kilka razy

AJ: Skąd pomysł na nazwę All The Same?

JK: Pomysł wyszedł spontanicznie. Zastanawialiśmy się jak powinniśmy się nazywać i ktoś z nas powiedział, że w sumie „wszystko jedno”. Co po angielsku można przetłumaczyć jako „All the Same”.

AJ: Jak radzisz sobie ze stresem scenicznym?

JK: Największy stres zauważam, kiedy jestem na scenie sam albo w duecie. Im większa presja spoczywa na mnie i większe jest ryzyko, że popełnię jakiś błąd, który będzie zauważony, tym stres jest większy. Natomiast najważniejsze jest to, żebym był przygotowany i pewny tego co robię, wtedy stres spada niemal o 100 proc. A najmniejszy stres jest wtedy kiedy jestem drugo czy trzecioplanową postacią i mało kto zwraca na mnie uwagę. A jak sobie radzę ze stresem? Piję wodę, głęboko oddycham i powtarzam wszystko w głowie, robię  wcześniej notatki, najważniejsze żeby być przygotowanym.

AJ: Zajmujesz się także organizowaniem spotkań kulturalnych i eventów. Które spotkanie bądź event wspominasz najlepiej?

JK: Tak, współorganizowałem wiele eventów, natomiast zazwyczaj były to mniejsze imprezy. Nie wiem co wspominam najlepiej – chyba te momenty w których miałem największa satysfakcję: pierwszy festiwal młodych MARKI.FM, na którym również grałem – chyba pierwszy raz miałem przed sceną tak dużą i zaangażowaną publiczność. Drugi raz to finał trzeciej edycji mojego autorskiego cyklu wieczorków kulturalnych ‘’Qlturka Wieczorową Porą’’, na którym grał Kwiat Jabłoni. To najbardziej popularny zespół, który udało mi się zaprosić na ten cykl. Wejściówki rozeszły się w chwilę, i sala była zapełniona w 100 proc.. Satysfakcja była ogromna.

AJ: Co Cię bardziej rozwija – bycie muzykiem czy organizatorem eventów?

 JK: Każde działanie daje mi zupełnie co innego. Kiedy wychodzę na scenę solowo czy jako frontman z zespołem, jestem praktycznie inną osobą, w porównaniu do tego jak wychodzę na scenę z All the Same, gdzie nie jestem wokalistą . Zawsze muszę wczuć się w zupełnie inną rolę. Eventy dają mi też zupełnie inne doświadczenie. Sukcesy w każdej z tych profesji mnie motywują i rozwijają.

AJ: Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów muzycznych!

Z Jakubem Kwaśniewskim, rozmawiała Aleksandra Juszczyk, studentka dziennikarstwa na UKSW

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here