Cztery zintegrowane kongresy branżowe skupiające specjalistów i przedsiębiorców związanych z produkcją i eksportem żywności wydawały się dość trudne do równoległej realizacji. Przedsięwzięcie udało się jednak nie tylko dobrze zorganizować, ale zachęcić do udziału w nim ponad 1000 uczestników.
To jest zasługa partnerskiej współpracy, zapewnia jeden z głównych inicjatorów tego wydarzenia Marek Marzec, właściciel Grupy Ewa Bis i IFS Business Development Consultant CEE, przewodniczący Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego Przemysłu Spożywczego.
Do niedawna każdy z tych branżowych kongresów odbywał się samodzielnie. Dlaczego organizatorzy postanowili połączyć je w jedno wspólne wydarzenie?
Zorganizowaliśmy równolegle cztery wydarzenia branżowe: Kongres Produkcji Podstawowej, Kongres Bezpieczeństwa Żywności, Kongres Logistyczny (CSCMP Conference) i Kongres Ekspansywnych Eksporterów, ponieważ one tworzą pewną logiczną całość. Pierwszy był poświęcony produkcji podstawowej, czyli producentom surowców, które służą do wytwarzania żywności, a więc zbóż, ziaren oleistych, mleka, mięsa, owoców i warzyw. Drugi przetwórstwu i dystrybucji, w tym sprzedaży detalicznej, certyfikacji obejmującej standardy bezpieczeństwa żywności oraz działalności biznesowej związanej z tym sektorem. Trzeci dotyczył zagadnień logistycznych, które spowodowały wiele zaburzeń w łańcuchach dostaw, przewozach transportowych i magazynowych na skutek pandemii Covid -19 i wojny w Ukrainie. I wreszcie czwarty kongres, który był dedykowany przedstawicielom szeroko pojętego eksportu oraz instytucjom oferującym usługi związane z handlem zagranicznym. Dzięki tej integracji wydarzeń w jednym czasie i miejscu stworzyliśmy uczestnikom tego kongresu możliwość udziału w różnych sesjach tematycznych, które się ze sobą wiązały problemowo lub wzajemnie uzupełniały. Producenci żywności mogli m.in. skorzystać z eksperckiej wiedzy specjalistów od logistyki, ubezpieczeń przewozu towarów czy też eksportu, ponieważ oni wszyscy byli obecni w Hotelu Arche, gdzie pod koniec października odbywał się nasze kongresy. Każdy uczestnik mógł wybrać sobie takie sesje tematyczne spośród 17, które ujęto w bogatym programie tego wydarzenia, aby uzyskać jak najwięcej informacji i nawiązać kontakty biznesowe.
Te sesje tematyczne nie nakładały się na siebie czasowo w ciągu jednego dnia trwania tak dużego kongresu?
Trochę się nakładały i to była pewna niedogodność dla uczestników, którzy reprezentowali swoje firmy lub instytucje jednoosobowo. Na przyszłość będziemy ich zachęcali do dwu, albo trzyosobowego udziału w takich imprezach, żeby nie dochodziło do rozterek związanych z wyborem udziału w poszczególnych sesjach. Każda z tych osób będzie mogła wtedy uczestniczyć w innym wydarzeniu i skorzystać jeszcze efektywniej z wiedzy przekazywanej przez ekspertów. A ta wiedza jest naprawdę bardzo cenna, ponieważ pozyskiwana z internetu nie zawsze odpowiada prawdzie. Tutaj dochodziło do bezpośredniego dialogu ze specjalistą i można było uzyskać szczegółowe i wiarygodne informacje na tematy ważne dla danego uczestnika. Podczas jednodniowego kongresu odbyło się wiele bardzo specjalistycznych prelekcji, ciekawych paneli dyskusyjnych z możliwością wymiany doświadczeń pomiędzy ekspertami z różnych dziedzin. Takie kongresy są też doskonałą okazją do nawiązania kontaktów biznesowych. W przyszłości też będziemy je łączyć, ale musimy znaleźć takie centrum kongresowe, które nie tylko wszystkich pomieści, ale będzie też więcej miejsca ekspozycyjnego na stoiska wystawców.
Inflacja i kryzys gospodarczy nie były przeszkodą do zorganizowania tak dużego kongresu?
Przeciwnie, ludzie chcą się dowiedzieć od specjalistów jak radzić sobie z biznesami w tych trudnych czasach, dlatego chętnie uczestniczyli w naszym wydarzeniu w poszukiwaniu racjonalnych rozwiązań. Producenci żywności mają wiele problemów związanych z wysokimi cenami surowców i energii. Bardzo mocno odczuwa to branża piekarnicza, która jest niezwykle ważna dla każdego konsumenta. Nikt sobie nawet nie wyobraża, że te zakłady mogłyby się nagle wycofać z produkcji wyrobów piekarniczych i na półkach sklepowych zabrakłoby chleba. Przy szalejących cenach energii jest to jednak wielkie wyzwanie dla tej branży. Na razie trudno jest wypracować optymalne rozwiązania, ale w dyskusjach panelowych pojawiały się różne propozycje kierowane do rządzących. Postulowano m.in. o wprowadzenie dopłat do kosztów energii, które rozwiązałyby najważniejsze problemy tej branży.
Jaka jest szansa na uzyskanie takich dopłat?
Nie będzie to łatwe do zrealizowania, bo trzeba najpierw określić według jakich kryteriów miałoby się to odbywać, w jakiej wysokości i do kogo te dopłaty powinny trafić. Jest to niestety, poza naszym zasięgiem, bo takie propozycje muszą być opracowane we współpracy z agendami rządowymi odpowiedzialnymi za przygotowanie takiego programu. Ja chcę tylko powiedzieć, że jest duże oczekiwanie ze strony branży w tej sprawie.
Kierowane przez pana Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne Przemysłu Spożywczego może się włączyć w przekazywanie tych propozycji rządowi?
Próbujemy się włączyć, ale nie mam wielkich nadziei, że nasz głos zostanie wysłuchany. Teoretycznie wydawać by się mogło, że jeśli grupowy podmiot występuje z określoną propozycją do rządu, to łatwiej będzie osiągnąć cele, po które sięga. Niestety, takich grupowych podmiotów, które walczą o poszczególne branże spożywcze są dziesiątki w kraju, ale brakuje nam jednej silnej reprezentacji. Takie rozproszenie z pewnością nam nie pomaga w zabieganiu o tak ważne sprawy, jak choćby obniżenie kosztów energii dla przedsiębiorstw i zakładów produkujących żywność. Organizacja sektora spożywczego w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Mówiliśmy o tym również podczas Kongresu, ale nie udało się nam jeszcze wypracować konkretnych rozwiązań w interesie całej branży spożywczej. To wszystko jest ciągle jeszcze przed nami.
W jakiej dziedzinie branża spożywcza radzi sobie najlepiej?
Największe sukcesy mamy w eksporcie żywności. Dostarczamy ją głównie na rynek europejski, który stanowi aż 85 proc. polskiego eksportu. Naszą ekspansję chcemy jednak znacząco rozszerzyć również do krajów azjatyckich i afrykańskich, a także obydwu Ameryk i Australii. Będzie to miało kluczowe znaczenia dla eksporterów w przyszłości. Dużo o tym dyskutowaliśmy podczas naszego kongresu, mówiąc o bezpieczeństwie obrotu towarów eksportowych oraz o strategiach służących do tego, żeby zdobywać coraz więcej rynków zbytu. Produkcja żywności w Polsce przekracza o ponad 50 proc. krajowe potrzeby konsumpcyjne. Z tą nadwyżką musimy zrobić coś pożytecznego i podzielić się nią ze światem z korzyścią dla konsumentów i całej branży. Nasze produkty są bardzo dobre i dlatego klienci chętnie je nabywają za granicą. Wartość eksportu towarów rolno-spożywczych z Polski wyniosła w ciągu 3 kwartałów tego roku ponad 140 mld zł i wzrosła w stosunku do tego samego okresu 2021 r. o 19,5 proc. Za granicę sprzedajemy głównie mięso, zwłaszcza drobiowe, pieczywo, wyroby piekarnicze i cukiernicze, nabiał, owoce i karmę dla zwierząt. Polscy eksporterzy żywności dobrze sobie radzą na rynku międzynarodowym. Pozytywną przesłanką rozwoju polskiego eksportu jest także postępująca dywersyfikacja rynków zbytu, co ma szczególnie duże znaczenie w okresie trudnych uwarunkowań w handlu międzynarodowym.
Sytuacja geopolityczna nie ogranicza ekspansji eksportowej krajowym producentom żywności?
Ekspansji nie ogranicza, ale zmieniają się niektóre rynki zbytu na skutek sowieckiej agresji i sankcji nałożonych na Rosję. Niemniej jednak pojawiają się dla eksporterów coraz to nowe możliwości dostarczania produktów do krajów pozaunijnych, azjatyckich i afrykańskich. Afryka potrzebuje wielu gotowych i suchych produktów, napojów, butelkowanej wody, półproduktów, takich jak proszki mleczne, ale także mrożone mięso, wędliny oraz innych przetworzonych artykułów spożywczych. Producenci żywności dzielili się swoimi doświadczeniami na Kongresie Ekspansywnych Eksporterów. Były bardzo ciekawe prelekcje, wystąpienia, które pokazywały osiągnięcia firm eksportujących z sukcesem swoje produkty na te rynki. Specjaliści mówili z jakimi wyzwaniami trzeba się zmierzyć na tych rynkach, a przedstawiciele banków i firm ubezpieczeniowych, jak zapewnić bezpieczeństwo tych transakcji.
Kongresowi towarzyszył konkurs na najbardziej ekspansywnego eksportera. Kto został jego laureatem?
Ten konkurs zorganizowaliśmy wspólnie ze Stowarzyszeniem Eksporterów Polskich. Głównym kryterium decydującym o wyłonieniu zwycięzcy była liczba rynków, na których sprzedawane są produkty danego eksportera. Wśród kandydatów rywalizujących o tytuł najbardziej ekspansywnego eksportera bezapelacyjnym liderem okazała się Grupa Mlekovita, która swoje produkty mleczne dostarcza do 167 krajów świata. Stanowi to 35 proc. produkcji wytwarzanej przez firmę. Codziennie poza granice Polski wysyłanych jest średnio 150 kontenerów z jej wyrobami. Grupa Mlekovita jest największym eksporterem produktów mleczarskich w Europie Środkowo-Wschodniej. Większość firm eksportuje na kilka, kilkanaście rynków, a Mlekovita osiągnęła w tej dziedzinie niebywały sukces. To jest taka nasza perła eksportowa. Bardzo byśmy chcieli, aby inni producenci poszli za jej przykładem i wzmacniali swoją pozycję eksportową na światowych rynkach, a za rok stali się laureatami naszego konkursu. Bardzo na to liczymy, bo przemysł rolno-spożywczy ma w tym zakresie wielki potencjał. Władze powinny to doceniać i zrobić wszystko, aby żaden przedsiębiorca z tej branży nie musiał zamykać swoich zakładów z powodu rosnących nadmiernie cen energii.
Rozmawiała Jolanta Czudak