Osocze pobrane od pacjentów wyleczonych z koronawirusa może być pomocne w zwalczaniu choroby u zakażonych osób – poinformowali dziś chińscy lekarze. Dopóki jednak wyniki badań klinicznych tego nie potwierdzą należy traktować to wyłącznie jako jedną z hipotez. Nie ma bowiem leku na koronawirusa dlatego te zapewnienia, nie uspakajają nastrojów. Zagrożenie epidemią stale rośnie, ale wraca też nadzieja na skuteczne leczenie chorych. Większość osób wraca po przebytej chorobie do zdrowia.
Epidemia wywołana w Chinach przez koronawirusa nie zatrzyma się na obecnym etapie i na pewno dotrze do naszego kraju. Poza Włochami, choroba rozwija się w wielu europejskich krajach. Dwa razy więcej zachorowań zanotowano we Francji w ciągu 24 godzin. Cały kraj dotknięty jest koronawirusem. Francuski rząd stara się zachować spokój, ale zapowiada, że mogą być wprowadzone bardzo rygorystyczne ograniczenia. Kwarantannie poddawany jest personel szpitali oraz uczniowie, którzy byli na feriach we Włoszech.
Z chorobą mierzą się Szwajcarzy, a także Niemcy. Prowadzone testy wskazują o początku epidemii w Nadrenii i Wesfalii. Odwoływane są masowe imprezy i międzynarodowe targi, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się epidemii.
W Polsce nie odnotowano żadnego przypadku choroby, ale minister zdrowia przestrzega, ze może to nastąpić lada dzień. Zdaniem dr Anety Afelt, która zajmuje się badaniem uwarunkowań rozwoju epidemii w Centrum Technologii Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, epidemia wywołana przez koronawirusa nie osiągnęła jeszcze apogeum zachorowań w Chinach. „Wciąż jesteśmy jeszcze przed jej tzw. przełamaniem. Jestem przekonana, że nie zatrzyma się ona na obecnym etapie i na pewno dotrze do naszego kraju”
Dr Aneta Afelt uspokajała jednak, że epidemia ta nie jest czymś nadzwyczajnym, a przede wszystkim nie jest tak groźna jak SARS (zespół ostrej niewydolności oddechowej). Chorobę tę w 2002 r. również wywołał koronawirus, ale jej śmiertelność sięgała aż 30 proc. W przypadku koronawirusa SARS-CoV-2 umieralność w Chinach nie przekracza 2-3 proc., a w Europie jak na razie jest dużo mniejsza, na poziomie grypy i nie przekracza 0,1 proc.
Nie ma wciąż pewności, jak rozprzestrzenia się koronawirus SARS-CoV-2. Najprawdopodobniej przenosi się między ludźmi drogą kropelkową (podobnie jak wirus grypy). Nie ma jednak pewności, czy roznoszą go jedynie chorzy czy także osoby, które są zakażone, ale nie mają jeszcze objawów. (info)