W sektorze morskiej energetyki wiatrowej (MEW) w Polsce pracuje niewiele kobiet. Jeszcze mniej zarządza firmami w tej rozwijającej się dynamicznie branży offshore wind. Potrzebne są do tego nie tylko odpowiednie kwalifikacje i wiedza inżynierska, ale także wyjątkowe umiejętności koordynowania pracą interdyscyplinarnego zespołu. Kompetencje i predyspozycje absolwentki studiów podyplomowych MEW na Politechnice Gdańskiej zdecydowały, że mgr inż. Oliwia Bryja została w tym roku prezesem polsko-brytyjskiej spółki JES.
Dlaczego zainteresowała się pani branżą zdominowaną prawie całkowicie przez mężczyzn?
Przy wyborze zawodu nie myślałam z kim będą w przyszłości pracować. Ważne, żeby to byli profesjonaliści. Moje pierwsze zetknięcie się z branżą energii odnawialnych miało miejscu już na początku studiów na kierunku Inżynierii Środowiska Politechniki Śląskiej. To było 10 lat temu, kiedy zagadnienia związane z morską energetyką wiatrową czy energetyką wodorową nie były jeszcze popularne w Polsce. W czasie praktyk studenckich nawiązałam współpracę z firmą dostarczającą rozwiązania z zakresu zapewniania jakości i dozoru technicznego dla branży naftowo-gazowej i morskiej energetyki wiatrowej. To był moment kiedy zaczęłam interesować się tematyką odnawialnych źródeł energii szerzej. Byłam pod wrażeniem złożoności i ogromu realizowanych inwestycji. Dla przyszłego inżyniera, to był silny impuls do działania, dodatkowo związany z produkcją czystej energii.
Z taką właśnie działalnością wiązała pani swoją przyszłość zawodową?
Pochodzę ze Śląska, gdzie powietrze charakteryzuje wysoki wskaźnik zanieczyszczenia, na który składa się emisja gazów i pyłów pochodzących między innymi ze spalania paliw kopalnych. Planując swoją ścieżkę zawodową świadomie szukałam kierunku, który pozwoliłby mi mieć realny wpływ na otaczające nas środowisko, dla dobra ludzi i planety. Dlatego wybrałam studia na Wydziale Inżynierii Środowiska i Energetyki. Brak stanowczych działań w kierunku redukcji szkodliwych emisji, ograniczenia wykorzystywania paliw kopalnych, ilości odpadów, ochrony zasobów naturalnych, może doprowadzić do ekologicznej katastrofy. Od XVIII wieku, czyli od początku tak zwanej „Rewolucji Przemysłowej” obserwowaliśmy stały wzrost emisji CO2, co doprowadziło do wyjątkowo trudnej sytuacji ekologicznej, w jakiej znalazła się nasza planeta. Na szczęście powszechna świadomość odnośnie potrzeby implementacji odnawialnych źródeł energii rośnie. Zielona transformacja energetyczna jest kluczową częścią stabilnej przyszłości naszej planety.
Wiedza zdobyta na studiach wystarczyła do profesjonalnego zajmowania się tą dziedziną?
Studia były dobrym przygotowaniem do pracy inżyniera pod względem teoretycznym, ale w tym zawodzie konieczna jest praktyka. Pierwsze doświadczenie zawodowe zaczęłam zdobywać na drugim roku studiów podczas praktyki studenckiej w Dziale Sieci i Programowania oraz Dziale Projektowo-Kosztorysowym Katowickich Wodociągów S.A. Kolejne w firmie Ultra NDT S.C., która później weszła w skład obecnej grupy JES. Na ostatnim roku studiów magisterskich podjęłam pracę jako inżynier budowy w jednej z większych firm budowlanych na południu polski.
Pogodzenie studiów stacjonarnych oraz pracy na etacie było możliwe?
Tak, było to możliwe dzięki uzyskaniu przeze mnie indywidualnego toku nauczania. Udało mi się go otrzymać ze względu na wysokie wyniki w trakcie studiów co przyczyniło się do przyznania stypendium rektora dla najlepszych studentów. Pracując jako inżynier budowy zdobywałam cenne doświadczenie, ale kiedy pojawiła się ponowna możliwość pracy przy projektach związanych z morską energetyką wiatrową nie wahałam się ani przez chwilę, żeby związać się z tą branżą. Z początkiem 2019 roku objęłam funkcję starszego konsultanta ds. morskiej energetyki wiatrowej w spółce JES. W tym czasie miałam możliwość pracować w Belgii, Anglii, Niemczech, Francji i na Tajwanie przy powstawaniu morskich farm wiatrowych takich jak; Baltic Eagle, Saint-Brieuc, Saint-Nazaire, Triton Knoll, Yunlin czy Moray East. W sumie to było 8 inwestycji o łącznej mocy przekraczającej 6 GW.
Czym pani się tam zajmowała?
Głównie zarządzałam zespołem przygotowującym dokumentacje powykonawczą. Przy tego typu inwestycjach to bardzo złożony zakres. Koordynowałam odbiory sekcji wraz z przedstawicielami inwestora. Przy zdawaniu poszczególnych zakresów byłam odpowiedzialna za weryfikację kompletności wykonanych prac oraz za zgodność konstrukcji z projektem. To kluczowe w aspekcie bezpieczeństwa działania morskich siłowni wiatrowych. Klienci obsługiwani przez naszą spółkę mieli bardzo rygorystyczne wymagania. W przypadku jakiejkolwiek awarii lub katastrofy znajdującej się w eksploatacji morskiej elektrowni wiatrowej jesteśmy pierwszą linią kontaktu dla inwestora i ubezpieczycieli. Współpracowałam z deweloperami, z kluczowymi członkami łańcucha dostaw dla MEW na rynku europejskim. Świadczyliśmy też usługi consultingowe, od tematów stricte technicznych bo zawiłości związane z legislacją. Uczestniczyliśmy w negocjacjach, reprezentując inwestorów zainteresowanych nabyciem aktywów OZE. To był szeroki zakres zadań, w które byłam osobiście zaangażowana.
Fachowcy doceniali kompetencje młodej inżynier przy rozwiązywaniu zawodowych problemów?
Kobieta w tej branży jest rzadkością, ale nigdy nie dano mi odczuć aby moje sugestie czy uwagi dotyczące pracy były traktowane z mniejszą powagą niż współpracowników płci męskiej. Liczyła się wiedza, podejście do ludzi i obowiązków zawodowych, a nie płeć czy młody wiek. Ważne są kompetencje, ale też życzliwość zespołu w którym się pracuje. Jak ktoś zaczyna pracę w tak poważnej i skomplikowanej branży to musi się też wielu rzeczy nauczyć w praktyce. Ja miałam to szczęście, że zagranicą współpracowałam z niesamowitymi specjalistami i fachowcami, którzy chętnie dzielili się ze mną swoimi doświadczeniami i byli dla mnie dużym wsparciem. Tego czasami brakuje mi w Polsce, tej otwartości i życzliwości dla młodych ludzi, którzy dopiero rozpoczynają pracę zawodową. Powstaje duży dystans, dlatego boją się nawet zapytać, czy poprosić kogoś o pomoc, żeby nie narazić się na złośliwe komentarze. Bardzo często dotyczy to kobiet, które są świetnie przygotowane do zawodu, ale często się tego nie docenia w branżach zdominowanych przez mężczyzn.
Czy dlatego w branży offshore jest tak mało kobiet?
Udział kobiet w branżach technologicznych z roku na rok notuje przyrost. Bardzo cieszy mnie ten trend. Jeśli chodzi o pracę kobiet stricte w offshore w Polsce to tutaj również spodziewam się tendencji wzrostowej do czego w znacznym stopniu przyczynią się nowo powstałe kierunki studiów. Mam tu na myśli oczywiście studia podyplomowe Morska Energetyka Wiatrowa na Politechnice Gdańskiej, których jestem absolwentką oraz studia podyplomowe Edukacja na rzecz zrównoważonego rozwoju: Morska Energetyka Wiatrowa na Uniwersytecie Morskim w Gdyni. Zainteresowanie tymi kierunkami jest bardzo duże o jedno miejsce ubiega się kilka osób. Myślę, że w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się studiów pierwszego i drugiego stopnia związanych z tematyką MEW. A to z pewnością przełoży się na wzrost wykwalifikowanego personelu w Polsce – w tym oczywiście kobiet.
Pani toruje drogę kobietom do tego zawodu. Zarządzanie firmą z branży offshore wymaga dużego wysiłku?
Nasz zespół składa się z kreatywnych, młodych ludzi, którzy potrafią ze sobą świetnie działać. Przynosi to dobre efekty i ułatwia zarządzanie firmą. Współpracujemy również z merytorycznymi partnerami, z którymi wspólnie chcemy napędzać rozwój branży usług dla MEW. Zamierzamy dalej rozwijać firmę, a także nasze laboratorium badań nieniszczących, które funkcjonuje jako polska spółka Ultra NDT. Właśnie za jej pośrednictwem dostarczamy deweloperom i wykonawcom kompleksowe wsparcie w zakresie zapewnienia jakości i dozoru technicznego. Angażujemy się również w projekty badawczo-rozwojowe, opracowując nowoczesne rozwiązania, wykorzystywane przy obsłudze morskich farm wiatrowych. Planujemy kontynuować naszą współpracę z Komisją Europejską w charakterze eksperta przy okazji projektów konkursowych na wprowadzanie innowacji w energetyce odnawialnej. Mamy zamiar dalej brać czynny udział w rozwoju całego sektora odnawialnych źródeł energii, a nie tylko morskich farm wiatrowych.
Konkurencja w tej branży jest duża i zdominowana przez zagraniczne firmy. Nie obawia się pani tej rywalizacji?
Firma JES posiada już silną pozycję w branży energetyki odnawialnej. Planujemy ją dodatkowo wzmacniać poprzez strategiczne partnerstwa. Nie boję się konkurencji, traktują ją raczej jako wyzwanie. W mojej ocenie lepszy zawsze wygrywa. Bardzo się cieszę, że kilka tygodni temu objęłam stanowisko prezesa w tej spółce. To jest zwieńczenie kilku lat mojej ciężkiej pracy, edukacji, poszerzania kompetencji, i przede wszystkim zaangażowania w rozwój spółki. Jestem ogromnie wdzięczna za zaufanie jakim mnie obdarzono i to mnie motywuje do jeszcze intensywniejszej pracy.
Od jakich decyzji rozpoczęła pani zarządzanie spółką JES?
Fundamentem mojej strategii rozwoju spółki jest poszerzenie portfolio usług poza morską energetykę wiatrową. Zależy mi na tym, żebyśmy brali czynny udział w rozwoju całego sektora OZE. Dzięki wejściu we współpracę z ugruntowanymi partnerami, o których będziemy mogli niedługo mówić oficjalnie, zamierzamy zaznaczyć naszą obecność na rynku lądowej energetyki wiatrowej, ale również energetyki solarnej, wodnej, ciepła odnawialnego czy energetyki wodorowej. Zważywszy na moje wykształcenie, szczególnie chcę angażować zespół w rozwój zaniedbanego w Polsce sektora energetyki wodnej. Będę inspirować do tego też inne osoby po studiach technicznych, pracujące w branży, aby włączały się w rozwój OZE, bo to jest nasza przyszłość. Jeśli chcemy poprawić sobie standard życia w czystym i przyjaznym środowisku oraz zachować naszą planetę dla przyszłych pokoleń, bo musimy odchodzić od paliw kopalnych i rozwijać intensywnie odnawialne źródła energii. Mam nadzieję, że przekonam do tego wiele innych osób, które tak jak ja mają serce otwarte dla planety.
Z Oliwią Bryja rozmawiała Jolanta Czudak
Wywiad jest zamieszczony w marcowym wydaniu Przeglądu Technicznego