Masowe udostępnianie danych przyniesie wiele korzyści i wpłynie na szybszy rozwój sztucznej inteligencji

1392

Żyjemy w świecie w którym zbiory danych są coraz większe. Zapewnienie masowego dostępu do tych  gigantycznych zasobów oraz efektywne ich wykorzystywanie i przetwarzanie, zwiększy bezpieczeństwo, poszerzy rozwój sztucznej inteligencji oraz wpłynie na poprawę standardu życia mieszkańców Unii Europejskiej. Wspólnocie zależy na tym, żeby jak najwięcej danych było dostępnych dla obywateli, samorządów i instytucji. W prace nad aktualizacją dyrektywy  w sprawie otwartych danych i informacji sektora publicznego z możliwością ich ponownego wykorzysta, zaangażowany jest europoseł Michał Boni (EPL/PO).

 – Obowiązująca od kilkunastu lat unijna dyrektywa o dostepie do informacji była już aktualizowana.  Na czym będą polegały kolejne zmiany?

  Nowe przepisy mają przyczynić się do zapewnienia szerokiego i swobodnego dostępu do najbardziej wartościowych danych dotyczących różnego rodzaju usług finansowanych ze środków publicznych. To są m.in. dane meteorologiczne, geoprzestrzenne, obserwacje dotyczące Ziemi i środowiska, mobilności, funkcjonowania przedsiębiorstw, a także dane statystyczne.   Komisja Europejska będzie jeszcze tę listę poszerzać. Na jej uzupełnienie i dopracowanie obszarów objętych tym dokumentem mamy jeszcze dwa lata. Istotne jest to, że dyrektywa po raz pierwszy podkreśla potrzebę posiadania zbioru danych o wysokiej wartości. Takie rozwiązanie przyniesie wiele korzyści. Wartość ekonomiczna danych sektora publicznego w 2018 r. wyniosła 52 mld euro, ale w 2030 r. będzie to według szacunków ekspertów już 194 mld euro. Jest o co zabiegać.

– Kto będzie miał dostęp do tych danych?

Unii Europejskiej zależy na tym, żeby jak najwięcej danych było dostępnych dla obywateli, ale także dla małych firmy i startupów. Będą one mogły z nich korzystać, przetwarzać je i oferować różne usługi dla użytkowników.  To jest także istotny element funkcjonowania przejrzystego, otwartego  i demokratycznego państwa. W dyrektywie i przyjętym rozwiązaniu zachowuje się, to co było do tej pory, czyli krajowe przepisy dostępu do informacji publicznej i sektora publicznego. Do przygotowania nowelizowanego dokumentu i jego dostępności doszła jeszcze jedna rzecz związana z funkcjonowaniem rozporządzenia o ochronie danych osobowych i konieczności ich anonimizacji.

– Nie ma tu kolizji z dyrektywą RODO?

– Jeśli coś dotyczy danych osobowych to tylko wtedy jest anonimizacja. Z interpretacją zapisów RODO w Polsce bardzo się przesadza. Przykładowo, szpital nie przekaże danych o pacjencie powołując się na ograniczenia, wynikające z dyrektywy, chociaż nie ma w ogóle takich zapisów.  RODO jest po to, żeby dokonać oceny ryzyka, jeśli coś chronimy. Tu nie może być aż tak daleko posuniętej nadinterpretacji. Sejm przyjął ostatnio przepisy wykonawcze do RODO i mam nadzieje, że wiele wątpliwości w związku z tym się wyjaśni. W nowej dyrektywie w sprawie otwartych danych i informacji sektora publicznego w porównaniu do obowiązujących dotychczas zasad,  nowością jest szersza skala regulacji oraz konieczność właściwego przygotowania technicznego. Dane powinny być odpowiednio formatowane, co wiąże się w niektórych przypadkach z potrzebą anonimizacji, ale nowa dyrektywa jest zgodna z ogólnym rozporządzeniem UE o ochronie danych RODO.

– Wszystkie instytucje i podmioty gospodarcze będą zobowiązane do udostępniania własnych?

–  Zgodnie z zapisami dyrektywy, wszystkie zasoby sektora publicznego, do których można uzyskać dostęp na mocy krajowych przepisów, są z zasady swobodnie dostępne do ponownego wykorzystania. Za takie wykorzystanie organy sektora publicznego nie będą mogły pobierać opłat wyższych od kosztów krańcowych, z wyjątkiem bardzo nielicznych przypadków. Ma to umożliwić większej liczbie małych firm i startupów wchodzenie na nowe rynki ze swoją ofertą produktów i usług opartych na danych. Inną kategorią są dane generowane przez przedsiębiorstwa świadczące usługi publiczne w sektorze np. transportu i usług użyteczności publicznej. Decyzję, czy takie dane muszą zostać udostępnione, podejmuje się na podstawie różnych przepisów krajowych lub europejskich. Jeśli jednak dane te są dostępne do ponownego wykorzystania, będą odtąd podlegać dyrektywie. Oznacza to, że przedsiębiorstwa te będą musiały przestrzegać zapisów dyrektywy oraz zapewnić stosowanie odpowiednich formatów danych i metod ich rozpowszechniania, przy czym nadal będą w stanie ustalać rozsądne opłaty w celu odzyskania związanych z tym kosztów. Do rozstrzygnięcia są jeszcze kwestie jak będą postępować firmy, które wnosiły własny wkład finansowy do projektów dofinansowanych ze środków publicznych.   Obowiązkiem otwarcia i upowszechniania danych objęte zostały również instytucje naukowe. W tej sprawie toczyła się pewna batalia z krajami unijnymi, bo wiele projektów ma mieszane źródła finansowania. Część stanowią środki publiczne, a część prywatne. Ustalono w dyrektywie, że wszystkie dane naukowe, które powstają ze środków publicznych – unijnych lub krajowych,  powinny być otwarte dla użytkowników. Te zbiory mogą być nie tylko udostępniane, ale podlegają także mechanizmowi ponownego użytkowania.

– Jakie korzyści wynikają z tak szerokiego udostępniania danych?

– Korzyści jest wiele. Dostęp do danych pobieranych w czasie rzeczywistym chroni przed różnymi niebezpieczeństwami, związanymi np. z jakością powietrza, zmianami klimatu, pomaga w prognozowaniu i rozwoju infrastruktury. To jest wielki krok w przyszłość z wielu powodów. Sprzyja bezpieczeństwu,  postępowi cywilizacyjnego i technologicznemu. W całej Europie dyskutujemy nad strategią udostępniania danych, która jest bardzo potrzebna dla poszerzenie rozwoju i praktycznego testowania  sztucznej inteligencji. Im lepsza będzie jakość takich rozwiązań, tym lepiej będą działały algorytmy, szybciej i łatwiej będzie to adaptowane w rozwijaniu sztucznej inteligencji. Maszyny będą się szybciej uczyć.  Chińczycy tak ostro idą do przodu we wdrażaniu zaawansowanych technologii, ponieważ wszystkie dane do testowania sztucznej inteligencji, które udostępniają firmy są w zasobach państwa.  Nikt nie ma z tym problemów czy one są prywatne czy publiczne. Państwo ma ten zbiór i umożliwia wszystkim zainteresowanym dostęp do tych danych. W Polsce powstał parę miesięcy temu portal  dane.gov.pl. Mam nadzieje, że będzie pełnił podobna rolę. Już niedługo przekonamy się jakie efekty w Europie przyniosą nowe  zasady udostępniania danych z sektora publicznego. W mojej ocenie to jest nie tylko wielka wartość edukacyjna, ale są to również wrota do rozwoju zaawansowanych technologii.

Z europosłem Michałem Bonim rozmawiała Jolanta Czudak

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here