Połączenie pracy i studiów w dobie pandemii koronawirusa nie jest łatwą sprawą. Wie o tym Marta Niźnik (n.z), dziennikarka radia Wnet i studentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W rozmowie z Natalią Pazyna opowiada o pracy i nauce w nowej rzeczywistości. Dokładne planowanie obowiązków ułatwia łączenie nauki z pracą.
Od dłuższego czasu pracuje już pani zdalnie. Jak epidemia zmieniła te obowiązki?
Epidemia koronawirusa ma to do siebie, że zmienia tryb życia ludzi. Moje obowiązki zmieniły się diametralnie. Kiedy nie było epidemii koronawirusa, wszystko było łatwiejsze. Zdalny tryb pracy, jaki teraz obowiązuje na pewno jest przeszkodą dla wielu osób, zarówno starszych jak i młodych. Taka praca wymaga dodatkowych szkoleń, dodatkowej nauki, więc jest to dość problematyczna kwestia – obowiązki w dobie koronawirusa.
Jest coś czego pani brakuje?
Przed pandemią codziennie byłam w redakcji i miałam kontakt, również z innymi pracownikami. Po pierwsze, brakuje mi kontaktu z resztą pracowników, co sprawia, że nasze relacje się zaburzają. Po drugie, dość problematyczną kwestią jest logistyka, organizacja pracy. Nie widzimy się w rzeczywistości, wszystko przenosi się do świata online przez co czas pracy jest znacznie opóźniony. Pracuję o wiele więcej, ponieważ do mojego czasu pracy dochodzi kontakt online z innymi pracownikami czy z szefem, który musi jeszcze wyznaczać nam obowiązki. Praca zdalna może być dla wielu osób wyzwaniem. Wymaga dużej dyscypliny, motywacji i wprowadzenia zasad do swojego życia, do nowej codzienności, w której teraz znaleźliśmy się wszyscy.
Jak w czasie epidemii zmieniała się pani praca?
W świecie mediów wygląda to tak, że jest to cały czas ten sam etap. Ilość informacji o koronawirusie w Polsce, czy na świecie nie zmniejsza się. W grupie największego ryzyka, wśród osób starszych chęć pozyskiwania informacji o pandemii nie zanika. Chociaż media dalej nagłaśniają ten temat to wśród ludzi młodych, takich jak my studenci, czy osoby pracujące, temat koronawirusa nie jest już tak bardzo popularny, ponieważ oni wracają do normalnego życia. Mogą wrócić do pracy i ta obawa przed chorobą się zmniejsza. Stała się tak powszechna, że ludzie przestali się jej bać.
A był jakiś taki moment przełomowy? Taki, od którego można było zauważyć, że to zainteresowanie zaczyna się zmniejszać?
To zależy od grupy społecznej, w jakim jest przedziale wiekowym, do jakiej grupy zawodowej należy. Jednak myślę, że takiego momentu nie było. Dla niektórych, może być to niższy wskaźnik zachorowań danego dnia, co może budzić w społeczeństwie myśl, że pandemia koronawirusa wygasa. Daje to ludziom nadzieję na lepsze jutro.
Nauka i praca zdalna trwa a od 11 marca. Jak udaje się to pani pogodzić?
Ja mam takie dwa sposoby. Pierwszym z nich jest analiza mojego ostatniego tygodnia, bądź miesiąca i wskazanie 10 czynności, które odwlekałam w czasie oraz wyszukanie powodów prokrastynacji. U mnie jest to np. brak celu, brak motywacji. W niektórych przypadkach może być to brak czasu czy dekoncentracja spowodowana natłokiem informacji. A drugim sposobem jest macierz Eisenhowera. Można ją sobie przygotować poprzez podzielenie prostokąta na cztery części. W pierwszej są najważniejsze czynności, takie na wczoraj. W drugim kwadracie wpisuje się czynności, które muszę zrobić, choć nie są one pilne. W trzecim są czynności, które mogę zrobić, ale nie muszę. Analogicznie, w czwartym kwadracie są takie czynności, których nie muszę zrobić i można tutaj zaliczyć np. oglądanie telewizji.
Teraz, gdy wszystko zostało przeniesione do Internetu jest łatwiej czy trudniej pogodzić pracę z nauką?
Dla mnie osobiście jest to gorsza opcja. Połączenie nauki z pracą nie jest takie proste. Praca na pełen etat zajmuje 8 godzin, zrobienie zadań na studia również zajmuje 8 godzin i to daje 16 godzin spędzonych przed ekranem. Myślę, że ze wszystkim można sobie poradzić jeśli będziemy sobie planować czas, delegować zadania. Tak jak wcześniej mówiłam, żeby na podstawie tej macierzy Eisenhowera, hierarchizować swoje obowiązki, planować je z wyprzedzeniem. Oczywiście bardzo przydatny jest tutaj kalendarz. Mam taką radę, że ten czas, który musimy spędzać przy komputerze to spędzajmy, ale jeśli mamy odrobinę wolnego to musimy być tzw. offline, czyli nie możemy korzystać z Facebooka, Instagrama itp. Ważne jest również, aby w dobie pandemii uczyć się efektywnie, dlatego trzeba znaleźć sobie jakąś metodę nauki, która będzie dla nas najodpowiedniejsza.
Polska Press ma częściowo rezygnować z obostrzeń we wszystkich swoich redakcjach. A jak to wygląda u pani w redakcji? Widać taki powolny powrót do pracy na miejscu?
Od 1 czerwca osoby, które chcą, wracają do pracy. Jednak szef podkreśla, że nie ma takiego obowiązku i można dalej pracować zdalnie. Jest kwestia osobista każdego z pracowników radia i ja myślę, że to jest bardzo dobra opcja.
Skoro dziennikarze zaczynają powoli wracać do redakcji, to w takim przypadku zostały wdrożone jakieś nowe zasady? Jakiś reżim sanitarny?
Reżim sanitarny to obecnie bardzo popularne określenie. Musi on być zachowywany wszędzie. Pracodawca ma obowiązek zapewnienia ochrony swoim pracownikom. W redakcji znajdują się maseczki, rękawiczki jednorazowe oraz wielokrotnego użytku zakupione przez radio. Do redakcji mają wstęp tylko określone osoby, takie które muszą być danego dnia na miejscu. Każdy, kto przebywa w redakcji jest również zobowiązany do zachowywania dystansu od innych pracowników. Dla mnie jest to dość trudna decyzja o powrocie do redakcji i cały czas się waham. Jeszcze poczekam z ta decyzją.
Dziękuję za rozmowę
Z Martą Niźnik rozmawiała Natalia Puzyna, studentka dziennikarstwa na UKSW