Krakowski start-up Enetech opracował mobilny magazyn do transportu ciepła. Technologia przeznaczona jest przede wszystkim dla biogazowni, małych i dużych elektrociepłowni, dla odzysku ciepła odpadowego z przemysłu. Koszt systemu obejmującego stację ładowania, dwóch mobilnych magazynów, które zapewniają ciągłą dostawę ciepła oraz stację rozładowania to około 1,2 mln złotych. Taka inwestycja może się zwrócić za ok. 8 lat – nie uwzględniając żadnych dofinansowań.
Obiekty przemysłowe marnują ogromne ilości ciepła, a budowa sieci ciepłowniczej nie zawsze się opłaca. Krakowski start-up energetyczny Enetech proponuje zagospodarowanie tego ciepła poprzez jego magazynowanie i transport w mobilnym zbiorniku. Mówiąc wprost: pojemnik z materiałem zmiennofazowym (z ang. PCM) będzie się ogrzewał w fabryce lub elektrociepłowni (np. w strumieniu gorących spalin), ciężarówką zostanie dostarczony do celu (np. na plac budowy), a tam będzie mógł oddać ciepło, którego jedynym kosztem jest transport.
Badania nad technologią magazynowania ciepła w PCM są prowadzone w wielu ośrodkach naukowych, m.in. w Niemczech, Szwecji, Japonii, Chinach, również w Polsce, ale tylko Enetech ją komercjalizuje. Opłacalność uzyskano m.in. dzięki zastosowaniu zmiennofazowych materiałów organicznych. Parafina o wysokim parametrze ciepła przemiany fazowej oddaje ciepło podczas przemiany z cieczy w ciało stałe. Ta metoda ma sześciokrotnie większą wydajność w porównaniu do magazynowania ciepła w bojlerze z wodą.
– Korzystamy ze zmiennofazowych materiałów organicznych, różnego rodzaju parafin – wyjaśnia prezes firmy dr inż. Mateusz Lisowski. – Dobór materiału zależy od temperatury z jakiej odzyskujemy ciepło. Ciepło magazynowane jest w temperaturze ok. 120 stopni, nadaje się więc do potrzeb grzewczych w budynkach, gdzie zapotrzebowanie na temperaturę czynnika grzewczego wynosi zwykle ok. 60-70 stopni –
Kto na tym zarobi?
Technologia przeznaczona jest przede wszystkim dla biogazowni, małych i dużych elektrociepłowni, dla odzysku ciepła odpadowego z przemysłu.
– Biogazownie są skupione na produkcji energii elektrycznej. W raportach wykazują, że minimum 50 proc. ciepła jest zagospodarowane, ale w rzeczywistości zwykle nie jest ono wykorzystywane efektywnie. Traktuje się je jako produkt uboczny, którego nie da się sprzedać – zauważa Lisowski. Według jego zamysłu na tym produkcie ubocznym można jednak zarobić. Odbiorcami ciepła może być np. budownictwo, a na terenach rolniczych – szklarnie.
Mobilne magazyny mogą też zastąpić mobilne kotłownie olejowe, które są używane przez duże elektrociepłownie w razie awarii lub remontu sieci. Natomiast małe przedsiębiorstwa ciepłownicze dzięki magazynom mogłyby poszerzać bazę klientów i docierać do tych, do których nie opłaca się dotrzeć za pomocą sieci ciepłowniczej. Inwestycja w rurociągi jest bowiem opłacalna dopiero od pewnego wolumenu przesyłu.
Chodzi więc o to, żeby połączyć potencjalnych dostawców ciepła z potencjalnymi odbiorcami. Producent ciepła może sprzedawać niewykorzystane odpady, a odbiorca otrzymuje ciepło po niskich cenach.
Dodatkowo system może być atrakcyjny dla miejsc, które walczą z problemem niskiej emisji. Dostarczane ciepło jest już i tak wytworzone, zatem jego zmagazynowanie nie generuje żadnych dodatkowych zanieczyszczeń.
Jak to działa?
Magazyn pełnoskalowy ma wagę poniżej 24 ton i może on być transportowany po większości polskich dróg. Pojemność cieplna to ok. 2 MWh.
Koszt systemu, czyli stacji ładowania, dwóch mobilnych magazynów, które zapewniają ciągłą dostawę ciepła oraz stacji rozładowania, to około 1,2 mln złotych. Taka inwestycja ma się zwrócić w ok. 8 lat – nie uwzględniając żadnych dofinansowań.
– Wykonanie instalacji – zarówno u nadawcy, jak i u odbiorcy ciepła – ogranicza się do wstawienia wymiennika i doprowadzenia czynnika, który będzie pośredniczył w wymianie. Inwestycja w wymiennik i orurowanie jest bardzo tania i została już uwzględniona w kosztach całego systemu – zapewnia Lisowski.
Aktualnie firma posiada magazyn demonstracyjny działający w małej skali – jego pojemność to 20 KWh, waga ok. 200 kg, długość ok. 1,5 i średnica ok. 0,5 m. Trwa też program pilotażowy prowadzony w rzeczywistych warunkach we współpracy z dużym klientem przemysłowym.
Obecnie firma poszukuje klientów oraz instytucji zainteresowanych kolejnymi wdrożeniami pilotażowymi. Jeśli programy te zostaną ciepło przyjęte przez klientów, Enetech planuje również podbój innych europejskich rynków.
AUTOR: WNP.PL (JAKUB PROKOP)