Dziękuję, że przyjęłaś zaproszenie do tego wywiadu. Chciałabym przedstawić Cię czytelnikom naszego portalu. Kilka dni temu piosenka, którą stworzyłaś z kompozytorem Paulem Gavlicem pt. „Poszukam” została przyjęta do polskich preselekcji do Konkursu Piosenki Eurowizja 2024. Sylwetkę Paula prezentowaliśmy w zakładce wywiady na naszych łamach.
O czym opowiada piosenka „Poszukam”? Czego szuka w życiu Matylda Staneyko?
Utwór „Poszukam” opowiada o wyjściu ze strefy komfortu, o tym, że poza tą strefą jest cel do osiągnięcia. Wyjście ze strefy komfortu boli, ponieważ trzeba porzucić utarte schematy działań, miejsca znane i pozornie bezpieczne. Trzeba zostawić przysłowiowe „ciepłe kapcie” po to by się rozwijać i osiągać więcej. Utwór jest też o tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, bo „to co zastałam, to za mało, niż to co chcę mieć”. Piosenka opowiada też o walce o swoje marzenia, o sile, którą się znajduje, by je spełnić. Żeby spełniać kolejne marzenia i kolejne, bo zawsze jest o czym marzyć.
Czym się inspirujesz, co szczególnie dotyka czułej struny w Twoim sercu?
Największą inspiracją są dla mnie ludzie – szczególnie moi najbliżsi, z których emocjami i sytuacjami życiowymi mogę się utożsamić lub je poczuć na swój sposób.
Wtedy łatwo przelać te emocje na papier, ponieważ stają się częścią mnie.
Opowiedz nam o sobie, daj się poznać bliżej. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Moja przygoda z muzyką zaczęła się bardzo dawno temu. Miałam 8 lat, kiedy mama zapisała mnie na pierwsze zajęcia ze śpiewu. Pamiętam jak dziś, że nie chciałam na nie chodzić, bo zajęcia odbywały się w piątki o godzinie 16:00, kiedy wszystkie koleżanki po szkole robiły imprezy urodzinowe, czy zapraszały inne koleżanki na nocowanie.
Oczywiście chodziłam do mamy regularnie i prosiłam, żeby mnie wypisała z zajęć.
Mama mi wtedy odpowiedziała „kiedyś mi za to podziękujesz”. Nie pomyliła się (śmiech). Dziękowałam jej już nie raz, a moja przygoda z muzyką trwa nieustannie od tamtej pory, czyli od ponad dwudziestu lat.
Jakie gatunki muzyczne preferujesz? Co Cię szczególnie urzeka?
Moją miłością największą jest zdecydowanie poezja śpiewana oraz stara dobra piosenka francuska. Najbardziej urzekają mnie piękne teksty. To jak się kiedyś pisało zdecydowanie różni się od tego, jak pisze się teraz. Nie chcę absolutnie powiedzieć, że to, co tworzy się obecnie jest w jakimś stopniu złe, natomiast do mnie właśnie trafia ta „stara, dobra, poezja”: Michał Bajor, Ewa Demarczyk, Jacques Brel, czy Edith Piaf – to są tylko niektórzy artyści, którzy mocno mnie inspirują.
Jak do tej pory wyglądała Twoja muzyczna droga. Co było najtrudniejsze i co przychodziło Ci łatwo.
Najtrudniejsza była chyba presja, jaką młody człowiek sam na siebie narzuca. Kiedy zaczyna się tak wcześnie, to wcześniej niż zwykle budzi się wewnętrzny głos, który mówi „już czas zrobić karierę”, zwłaszcza w czasie, kiedy powstają programy muzyczne, do których naprawdę ciężko się dostać. To wszystko było w stanie zniechęcić młodego człowieka i sprawić, że straci poczucie, że naprawdę jest w czymś dobry. Dodatkowo ja szczerze nie lubię rywalizacji. Uważam, że dla każdego jest miejsce. Konkursy w młodym wieku były mocno przesiąknięte rywalizacją, której ja nigdy nie rozumiałam i jedyne co czułam to stres. Naprawdę dopiero od kilku lat jeżdżę na konkursy dla zabawy i dla spotkań z przyjaciółmi artystami z całej Polski. Najwięcej spraw zaczęło się układać, kiedy po prostu odpuściłam i „dałam temu płynąć”. Wtedy wszystko nagle zrobiło się proste i przyjemne (śmiech).
A piosenka francuska? Jesteś z nią ciągle kojarzona. Czy jest jeszcze na to miejsce w Twoim życiu?
Bardzo bym chciała, żeby ten element znowu się pojawił w moim życiu, jednak teraz skupiam się najbardziej na naszym poetyckim duecie z moim przyjacielem artystą Grzegorzem Paczkowski (Duet o wdzięcznej nazwie Paczkowski/Stanejko) oraz oczywiście na pracy z Paulem Gavlickiem nad naszym materiałem.
Jesteś nie tylko piosenkarką, ale także aktorką. Opowiedz nam o tym.
Tak, jestem absolwentką Warszawskiej Szkoły Filmowej. Co prawda nie poszłam nigdy „w zawód”, nie zobaczy się mnie w żadnym filmie czy serialu (oczywiście na ten moment, nigdy nie mów nigdy (śmiech)), natomiast te studia na pewno pomogły mi stać się bardziej kompletną artystką. Na pewno pokazały mi nowe drogi, nowe możliwości i właśnie to, że ze sztuki trzeba czerpać też dużo zabawy.
Już wiemy, że jesteś piosenkarką, aktorką, ale wiadomo także, że jesteś cenioną autorką tekstów. Słuchacze Twoich piosenek często zwracają uwagę nie tylko jak śpiewasz, ale doceniają co śpiewasz. Nie dalej jak dzisiaj rozmawiałam z jedną z osób, które z ciekawości odtworzyły utwór „Poszukam” i usłyszałam, że oprócz tego, że piosenka wpada w ucho, a Twój głos urzeka to przyciąga też warstwa liryczna, która, wybija się na tle innych współczesnych tekstów. Jaki jest Twój przepis na dobry tekst piosenki?
Dla mnie to przede wszystkim czucie tego, o czym się pisze. Mam takie momenty, pisząc tekst, że zaczynam na przykład płakać i wtedy wiem, że ten tekst będzie dobry, dlaczego? Ponieważ będzie naprawdę mój. Będzie uszyty z moich emocji.
Kiedy zaczęłaś pisać teksty własnych piosenek?
Pierwszy tekst napisałam w wieku 17 lat, pamiętam, że nosił tytuł „Ślady” i oczywiście był o miłości. Wystąpiłam z nim wtedy na Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” bez większego sukcesu, jednak był to dla mnie na pewno przełom i duży krok, żeby wystąpić z własnym tekstem przed ogromną publicznością.
Co było pierwsze teksty czy poezja śpiewana? Opowiedz nam o tej przygodzie.
Pierwsza była poezja. Moi rodzice bardzo często słuchali poezji polskiej i francuskiej i myślę, że dzięki nim to się we mnie naturalnie zakorzeniło. Teksty pojawiły się później. Co prawda, ja piszę bardziej w stylu pop, jednak ziarno inspiracji z poezji zawsze staram się gdzieś wpleść.
Jak wygląda obecnie Twój romans z poezją?
To już nie romans, a stare dobre małżeństwo (śmiech). Aktualnie wraz z moim serdecznym przyjacielem, poetą i artystą – Grzegorzem Paczkowskim, tworzymy poetycki duet, o którym wspomniałam wcześniej – Paczkowski/Stanejko.
Mamy na swoim koncie już dwa autorskie utwory: „Noc spokojna”, który Grzegorz napisał po wydarzeniach w Ukrainie oraz „Świat z porcelany”, który – w dużym skrócie – opowiada o kruchej miłości. Dzięki poezji można przekazać każdą emocję, można wygłosić manifest, modlitwę, można upamiętnić ważne wydarzenia. Z Grzegorzem współpracujemy od kilka lat, a mamy już na koncie naprawdę sporo nagród, między innymi II miejsce w Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy Poezję”, czy nominacje do Festiwalu Studenckiego w Krakowie.
A jak wygląda współpraca z kompozytorem i producentem Twoich piosenek Paulem Gavlickiem?
Współpraca wygląda rewelacyjnie. Zupełnie inaczej tworzy się sztukę z przyjacielem, który dodatkowo rozumie Cię na wielu płaszczyznach. Paul wiele razy wiedział, co chciałam przekazać w utworze nie mając jeszcze nawet tekstu i wtedy powstawała cudowna muzyka, dokładnie taka, która grała mi w duszy, i którą bez trudu mogłam wypełnić słowami.
Jakim artystą jest Twoim zdaniem Paul?
Paul Gavlic jest po prostu kompletnym artystą. Za każdym razem uczę się od niego czegoś nowego – nie tylko muzycznie, ale także życiowo. Dodatkowo, Paul również opiera swoją sztukę głównie na odczuwaniu i na emocjach i myślę, że właśnie to nas łączy – wspólne wyczuwanie utworu.
Jak długo pracujecie nad jednym utworem?
To wszystko zależy od utworu i od odpowiedniego momentu. Paul woli np. pisać muzykę do tekstu, a ja wolę pisać tekst do muzyki. Pamiętam też bardzo dobrze, jak Paul wziął gitarę i w kilka minut napisał muzykę do jednego z naszych utworów – „Uzależnienie”, bo po prostu poczuł to w tym konkretnym momencie, więc tutaj nie ma złotego środka (śmiech).
Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
Większa nauka odpuszczania, bo naprawdę, im mniej zaciśniętych pięści i podejścia, że coś „muszę”, tym więcej przestrzeni pojawia się na nowe, nieznane, magiczne i wtedy przyszłość będzie w stanie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć. Czuję to! (śmiech)
A o czym marzy Matylda Staneyko?
Marzę o wielu rzeczach, niektóre są bardziej przyziemnie inne bardziej duchowe. Natomiast najbardziej marzę o tym, żeby nigdy nie opuściło mnie szczęście, bo naprawdę mam w życiu dużo szczęścia, za które codziennie jestem ogromnie wdzięczna.
Rozmawiała Magdalena Gawlik