PKO BP jako bank z dużym portfelem hipotek frankowych podjął decyzję o przewalutowaniu kredytów i przystąpieniu do programu porozumień z frankowiczami – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Zwołał na 23 kwietnia nadzwyczajne walne zgromadzenie, które ma wyrazić na to zgodę. Bank proponuje utworzenie z kapitału zapasowego wartego 6,7 mld zł funduszu specjalnego, który miałby pokryć straty powstałe wskutek ugód z frankowiczami (koszt brutto konwersji wszystkich jego umów szacowany jest na 8,5 mld zł). Instytucja ta ma około 20 mld zł nadwyżki kapitału ponad obecne wymogi Komisji Nadzoru Finansowego i bez trudu uniosłaby koszt porozumień z frankowiczami.
– Zdecydowaliśmy, że warto przedstawić projekt uchwały o przystąpieniu do programu ugód, i poddamy go pod głosowanie na walnym zgromadzeniu. O jego losach zdecydują akcjonariusze banku. Będziemy postępować zgodnie z ich wolą – mówi Rafał Kozłowski, wiceprezes PKO BP.
Oprócz PKO BP (22 proc. udziału) do ugód przystąpią Pekao i ING BSK oraz prawdopodobnie BOŚ (tu potrzebna będzie zgoda akcjonariuszy). Jednak ta ostatnia trójka ma łącznie ledwie 5 proc. udziału we frankowym rynku, a razem z PKO BP 27 proc. To o tyle istotne, że branża liczyła wcześniej na wsparcie Narodowego Banku Polskiego w operacji przewalutowania wskutek ugód. Chodzi o zwiększone zapotrzebowanie na franki, które pojawiłoby się, bo banki musiałyby zamknąć pozycje walutowe powstałe po konwersji kredytów. To mogłoby przełożyć się na duży wzrost kursu franka i zwiększyć koszty całej operacji. NBP miałby zapewnić stały kurs franka dzięki np. porozumieniu ze Szwajcarskim Bankiem Narodowym czy wykorzystaniu własnych rezerw walutowych.
Adam Glapiński, prezes NBP, zadeklarował, że pomoże, ale jako jeden z kluczowych warunków postawił ten, że do ugód przystąpią banki odpowiadające za większość portfela frankowych kredytów w Polsce. – Teraz widzę tylko jeden bank zainteresowany zamianą kredytów frankowych na złotowe. NBP nie może się angażować w podstawienie franków dla jednego banku. To byłoby łamanie zasad pomocy publicznej – mówił na początku marca Adam Glapiński. Dodał, że NBP może używać rezerw do stabilizacji notowań złotego, ale tylko w interesie całego sektora i gospodarki. – Nie możemy ich stosować, pomagając jednemu bankowi zwiększyć jego przewagę konkurencyjną względem tych banków, które nie przystępują do ugód – zaznaczył prezes polskiego banku centralnego.
Jednak inne banki mające spore portfele hipotek frankowych wstrzymują się z jednoznaczną deklaracją w sprawie przystąpienia do programu ugód. Wyjaśniają, że czekają na uchwały Sądu Najwyższego, które mogą wpłynąć na orzecznictwo sądów powszechnych. Najbardziej niepewna jest decyzja o uruchomieniu ugód przez mBank i Millennium, które mają łącznie 28 proc. udziału w polskim rynku frankowym. Z prac nad tym rozwiązaniem wycofał się Raiffeisen, podobnie mogą postąpić Deutsche Bank i BPH (ta trójka ma prawie 23 proc. udziału), z kolei Getin Noble Banku nie stać na ugody (jego franki stanowią prawie 10 proc. wszystkich w Polsce). Niepewne losy ugód są w Santanderze i BNP Paribas (mają odpowiednio 10 proc. i 5 proc. udziału w rynku), choć nieoficjalnie mówi się, że są bliżej decyzji „na tak”.
Banki i frankowicze czekają na uchwałę Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która może być kluczowa dla kształtowania wyroków sądów powszechnych w sprawach frankowych. Pierwotnie miała być opublikowana 25 marca, ale przesunięto datę na 13 kwietnia. Dwa dni później siedmioosobowy skład Sądu Najwyższego ma odpowiedzieć na dwa podobne zagadnienia dotyczące spraw frankowych. Z kolei na 29 kwietnia wyznaczono wydanie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące pytań Sądu Okręgowego w Gdańsku. Największa niewiadoma to termin rozpoczęcia biegu przedawnienia się roszczeń banków o zwrot kapitału i tego, czy mogą one żądać od klientów opłat za udostępnienie kapitału w razie unieważnienia umów. Rozstrzygnięcia te wpłyną na to, ile ugrać w sądach będą mogli klienci i na ile atrakcyjne będą dla nich ugody oferowane przez banki według pomysłu KNF.
Źródło Rzeczpospolita