Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury, informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, w maju br. spadł o kolejne 0,9 pkt w stosunku do kwietnia. To trzeci z rzędu miesiąc pogarszania się perspektyw rozwojowych polskiej gospodarki – wskazało Biuro Informacji i Cykli Gospodarczych.
„Pomijając krótkookresowe wzrosty i spadki wskaźnika, od końca 2017 roku oscyluje on wokół poziomu 167 punktów, nie odbiegając zbytnio od tej wartości. Oznacza to, iż polska gospodarka osiągnęła maksimum swych możliwości rozwojowych w 2018 roku, zaś obecne hamowanie ma jak dotychczas charakter łagodny” – czytamy w czwartkowym komunikacie BIEC.
Jak wskazali eksperci Biura, największy wpływ na spadek wskaźnika miało ponowne załamanie wartości podstawowego indeksu giełdowego WIG. „W maju br. stracił on ponad 6 proc. w stosunku do średniej z kwietnia br., zaś w stosunku do swego ostatniego lokalnego szczytu z końca 2017 roku strata ta wyniosła blisko 14 proc.” – napisano.
Druga składowa, która w ostatnim czasie uległa pogorszeniu to tempo zadłużenia się gospodarstw domowych z tytułu kredytów – dodano. „W kwietniu br. uległo ono ograniczeniu w stosunku do minionych miesięcy i było to pierwsze tak wyraźne załamanie od początku ubiegłego roku” – wskazano.
Jak napisano, być może zjawisko to ma charakter krótkookresowy i wynikało głównie z faktu, że kwiecień bardziej sprzyjał wzmożonym wydatkom konsumpcyjnym związanym ze świętami niż z podejmowaniem decyzji o zakupach finansowanych kredytem bankowym.
Trzecia składowa, która uległa pogorszeniu to wydajność pracy w przemyśle, liczona jako wartość produkcji sprzedanej przypadająca na jednego zatrudnionego w ciągu jednego dnia roboczego – wyjaśniano. „Pomimo przypadających w kwietniu świąt liczba dni roboczych nie odbiegała od tej sprzed miesiąca. Zjawisko pogarszającej się wydajności pracy obserwujemy od ponad dwóch lat” – tłumaczą eksperci.
Według nich główna przyczyna braku jej znaczącego wzrostu w czasie dobrej koniunktury, której towarzyszy wzrost wynagrodzeń, związana jest z niskim poziomem inwestycji sektora prywatnego oraz wyczerpującymi się zasobami siły roboczej, szczególnie tej o wysokich kwalifikacjach. „W dłuższej perspektywie oznaczać to może utratę konkurencyjności polskiej oferty przemysłowej na światowych rynkach” – oceniło BIEC.
Eksperci Biura podkreślili, że w maju br. nieznacznie przyspieszyło tempo napływu nowych zamówień do przedsiębiorstw sektora przetwórczego. „Poprawa ta jest na razie bez znaczenia dla dominującej od blisko roku tendencji do jego kurczenia się i dotyczy przede wszystkim zamówień kierowanych na rynek krajowy” – zaznaczyli. Dodali, że zamówienia pochodzące od odbiorców zagranicznych nadal napływają wolniejszym strumieniem. PAP