Pacjenci z chorobami oczu, którzy odkładają w czasie pandemii COVID-19 ustalone wcześniej zabiegi okulistyczne, ryzykują znacznym pogorszeniem lub utratą widzenia. Specjaliści alarmują, aby nie rezygnowali z operacji. Na regularne badania do okulistów powinny także zgłaszać się osoby, nawet jeśli nie odczuwają niepokojących objawów. Z badań opinii publicznej wynika, że 52 procent mieszkańców województwa lubelskiego ma wadę wzroku, a 36 procent w ciągu minionych dwóch lat nie odwiedziło okulisty.
Pacjenci pojawiają się u specjalistów w ostatniej chwili kiedy ostrość wzroku nie jest już taka, jak powinna być. Pomimo wszelkich możliwości i stosowania każdej metody – od najprostszych okularów po zaawansowane zabiegi – nie będzie można przywrócić pierwotnej ostrości ze względu na zbyt późno podjęta interwencję. W chwili pojawienia się pierwszych problemów ze wzrokiem, nasz mózg szybko się adaptuje i potrafi znaleźć sobie jakieś rozwiązanie, ale wtedy nasza czujność jest jakby uśpiona. A regularne kontrole u okulisty to wyeliminują.
– Z moich ustaleń wynika, że liczba osób z wadą wzroku jest znacznie większa. Wynika to po pierwsze z tego, że nasze społeczeństwo się starzeje. Natomiast drugą grupą przyczyn są cywilizacyjne problemy związane ze wzrokiem, wynikające na przykład z pracy i nauki zdalnej – mówi prof. Robert Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Ogólnej i Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie: – Również w grupie dzieci i młodzieży mamy w tej chwili zwiększenie odsetka osób z krótkowzrocznością. Są to schorzenia, które postępują. Ich występowanie jest nasilone przez pandemię, przez godziny nauki wzrokowej, jeszcze pogłębione używaniem smartfonów.
Specjaliści przekonują, że do szóstego roku życia kontrole powinny się odbywać przynajmniej raz w roku, czy to w gabinecie okulistycznym czy optometrycznym. Zaniechanie może spowodować, że wada wzroku się pogłębi. Później mogą być problemy z wykonywaniem pewnych zawodów, wymagających dobrej ostrości i prawidłowego widzenia w jednym i drugim oku. Jeżeli to zaniedbamy, to w latach dorosłości bardzo ciężko jest poprawić ostrość widzenia na tyle, żeby ten układ znowu zaczął pracować normalnie.
– Po 40. roku życia badania powinny być powtarzane co 2 lata. Po 50. roku życia w zasadzie już co roku powinno być badanie wzroku – przypomina prof. Robert Rejdak: – Jeśli mamy cukrzycę, czy w rodzinie osoby, które chorują na jaskrę, tym bardziej z uwagą trzeba podchodzić do tych spraw. Jeśli zauważamy pogorszenie jakości wzroku, należy natychmiast udać się do okulisty.
O oczy należy dbać od najmłodszych lat. Wielu specjalistów zaleca dzieciom, żeby przebywały na dworze, ponieważ to stymuluje układ wzrokowy do prawidłowego rozwoju. Dzięki temu, że siatkówka jest dobrze naświetlona, obraz dociera z bardzo szerokiego pola widzenia. Przebywanie przez długi czas w pomieszczeniach zamkniętych może z czasem skutkować krótkowzrocznością.
– Pamiętajmy o higienie wzrokowej – mówi prof. Robert Rejdak: – Jeśli mamy wytężoną pracę wzrokową, trzeba przestrzegać reguły 3:1, czyli 30 minut pracy wzrokowej i 10 minut odpoczynku. Zachowaniu tej higieny nie sprzyja również niewłaściwe korzystanie z soczewek kontaktowych, spanie w nich – przed snem. Przed kąpielą należy zawsze soczewki ściągać. Stara zasada okulistyczna mówi, że soczewki kontaktowe są jak obuwie – zdejmujemy je po przyjściu do domu, zakładamy okulary. Jeśli na dłuższą metę chcemy stosować okulary przeciwsłoneczne, które mają różnego rodzaju filtry, warto zasięgnąć opinii specjalistów.
Specjaliści dodają, żeby nie lekceważyć objawów takich, jak: łzawienie, pieczenie oczu, niemożność skupienia się na tekście. Pogorszenie ostrości widzenia jest wskazaniem do natychmiastowego skontaktowania się z okulistą.
LilKa (opr. DySzcz)