Na toksyczne mikroorganizmy w próbkach wody pobranej z Odry najpierw wskazały niemieckie laboratoria, a dopiero później potwierdzili to polscy specjaliści. Złote algi mogą być odpowiedzialne za skażenie rzeki i masowe śnięcie ryb. Po prawie 4 tygodniach od tej katastrofy, nadal jednak służby państwowe nie podały żadnej wiarygodnej przyczyny skąd one się tam wzięły. Dopóki to nie nastąpi, o źródle ich pochodzenia będą się mnożyły różne spekulacje. Jedno jest pewne w naturalne przyczyny tej tragedii mało kto wierzy.
– Wielogodzinne analizy i obserwacje mikroorganizmów pobranych w próbkach wody i badanych pod mikroskopem przy czterystukrotnym powiększeniu, dały nam pierwsze wyniki. Wskazują na obecność w Odrze gatunku złotej algi – powiedziała na wczorajszej konferencji prasowej w Gryfinie minister klimatu i środowiska Anna Moskwa i zaznaczyła, że przed całą grupą naukowców, są dalsze badania, aby stwierdzić jakie uwarunkowania doprowadziły do ich powstania i rozwoju w Odrze.
Złote algi to gatunek inwazyjny. Jego występowanie stwierdzono w Europie do tej pory tylko kilkukrotnie i jest mało znany badaczom. Wiadomo, że żyje głównie w wodach słonych, ale może występować również w zbiornikach z wodami osadowymi, przemysłowymi i w solankach. Jeśli wraz ze zrzucanymi zanieczyszczeniami trafi do rzek jego rozkwit staje się zabójczy. Aby do niego doszło potrzebuje odpowiedniej temperatury, zasolenia, wysokiego przewodnictwa elektrycznego wody i wysokiego pH. Podczas kwitnienia algi wytwarzają toksyny zabójcze dla ryb i innych organizmów wodnych. Zabijają ryby i małże. Są natomiast niegroźne dla człowieka.
Eksperci z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie zidentyfikowali złote algi po tygodniu analiz, z próbek wody pobranych z Odry 12 sierpnia br. – Na możliwość wystąpienia alg wskazała obserwacja skokowego wzrostu stężenia tlenu rozpuszczonego i zwiększonego odczynu pH w próbkach. Wzrosty spowodowane były aktywnością glonów, w wyniku ich zakwitu – wyjaśnia dr Grzegorz Dietrich, dyrektor Instytutu Rybactwa Śródlądowego.
Teraz trwa sprawdzenie, co doprowadziło do pojawienia się tych mikroorganizmów w rzece. Służby prowadzą działania mające ujawnić okoliczność, w wyniku których doszło do pogorszenia warunków w Odrze. Prowadzone są także kontrole zrzutów do Odry pod kątem ich zgodności z prawem.
– Posiadamy listę wszystkich zrzutów i zawartych w nich parametrach i wszędzie toczą się kontrole – tłumaczyła minister Moskwa. Podkreśliła, że obecnie kontrole nie potwierdziły żadnych nielegalnych aktywności. Zapewniła, że kontrole „trwają i będą prowadzone”.
Nic dziwnego, że kontrole nie wykazały niczego podejrzanego w zakładach przemysłowych. Po przeszło trzech tygodniach od pojawienia się pierwszych martwych ryb w Odrze, dowody mogły dawno już spłynąć z miejsca zrzutu słonych zanieczyszczeń. Takie kontrole należało przeprowadzić bezpośrednio po zaalarmowaniu służb państwowych przez wędkarzy, ale wtedy nikt się do tego nie kwapił.
– Oprócz ustalenia przyczyn, naszym głównym celem jest odtworzenie populacji gatunków chronionych w Odrze – zapewniała minister. – Eksperci obecnie zabezpieczają materiał genetyczny ryb i innych organizmów wodnych, którego wykorzystanie będzie wsparciem dla odbudowy ekosystemu w rzece. Obecnie jest czas intensywnej pracy naukowców, wydawania zaleceń, rekomendacji, również ze strony GDOŚ, by móc podejmować kolejne kroki. Dbamy by prace odtworzeniowe były zgodne ze środowiskiem Odry. Nie będzie można np. wypuszczać do niej narybku z innych rzek czy akwenów. Już teraz pracujemy nad działaniami przyrodniczymi zgodnymi z naturalnym charakterem Odry.
W ocenie ekspertów renaturyzacja skażonej rzeki, z której wydobyto ponad 100 ton martwych ryb, to nie jest łatwy proces. Może potrwać nawet kilka dekad. Jeśli urzędnicy państwowi będą to robić bez konsultacji ze specjalistami w ogólne może się nie udać. (JC)