Satysfakcja z krzyżowania gatunków i pielęgnacji róż jest dużo większa niż wkład pracy włożony w ich pielęgnację – uważa Michał Kocikowski, który zajmuje się Narodową Kolekcją Odmian Róż w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie.
– Przyszedłem tutaj jako student na praktyki i wsiąkłem. Teraz podjąłem studia podyplomowe z aranżacji ogrodów, aby swoją wiedzę jeszcze skuteczniej wykorzystywać w praktyce. Miałem pewne doświadczenia jako miłośnik róż, uprawiający te piękne kwiaty w swoim przydomowym ogrodzie, ale muszę się jeszcze wiele nauczyć zanim zostanę ekspertem w tej dziedzinie. Miałem niedawno swój debiut jako juror w konkursie, który po raz 50 odbywał się niedawno w Hradec Králové w Czechach i już wiem jak wielka odpowiedzialność za te oceny spoczywa na sędziach.
Wymaga to naprawdę ogromnej wiedzy i doświadczenia. Takich właśnie jurorów mamy w naszym konkursie Warsaw Rose Trials, który rozstrzygamy 27 sierpnia. Od jurorów sami się wiele uczymy. To jest wiedza praktyczna, której bardzo często brakuje miłośnikom róż. Popełniają wiele błędów w ich pielęgnacji.
Róże kochają sekator. Poza roślinami pnącymi, trzeba je przycinać każdej wiosny na szerokość dłoni, czyli ok. 10 cm od podłoża. Dzięki temu te krzewy cały czas zachowują młodość. Wspaniale się krzewią i rozkwitają. Na zimę należy je tylko zakopczykować. Amatorom żal jest przycinać te różane krzewy i dlatego nie uzyskują oczekiwanych efektów. Jeszcze raz powtarzam, róże kochają sekator. Lepiej przyciąć je źle, niż nie robić tego wcale. Nie potrzebują również chemii, co pokazuje nasze rozarium w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie. Nie pryskamy też krzewów różanych przeciwko chorobom grzybowym i nie zwalczamy szkodników. Jeżeli ktoś nie wierzy, że róże radzą sobie bardzo dobrze z naturą bez chemii, to zapraszamy do Powsina.
Poznaliśmy te wszystkie tajemnice uprawy róż od ich hodowców. Wśród nich są także ci, których róże są oceniane w tegorocznym konkursie. Większość należy do międzynarodowym liderów w tej dziedzinie. Mamy róże Kordesa i Tantau z Niemiec, Lens Roses z Belgii i Martina Vissersa również z tego kraju, charakteryzujące się mnóstwem drobnych kwiatów w zaskakującej obfitości. Mamy kilku hodowców z Francji, w tym bardzo rozpoznawalnego w tej branży Alaina Meillanda oraz NIRP International, specjalizującego się w różach o dużych i pachnących kwiatach. Mamy też róże Willa Radlera ze Stanów Zjednoczonych i wiele innych wspaniałych odmian. Najlepiej przyjść do Ogrodu Botanicznego, aby te wszystkie cudowne rośliny zobaczyć na własne oczy. (JC)