Polska miesiącami zwlekała z wydaniem zgody na pełnienie misji przez ambasadora Niemiec Arndta Freytag von Loringhoven w Warszawie. To nie zdarzało się nawet wobec ambasadorów Korei Północnej, Chin czy Rosji. Wreszcie, po uzyskaniu agrément niemiecki dyplomata mógł złożyć listy uwierzytelniające prezydentowi Polski. – To dla mnie prawdziwy zaszczyt, że mogę być ambasadorem w tym wspaniałym kraju, wyznał Rzeczpospolitej, Arndt Freytag von Loringhoven. – Polskę i Niemcy wiele łączy. Jako ważni partnerzy w centrum Unii Europejskiej mamy przed sobą pełną wyzwań agendę. Podchodzę do mojej misji tutaj z zapałem i cieszę się na współpracę.
Przytaczamy fragment rozmowy Jędrzeja Bieleckiego, dziennikarza Rzeczpospolitej z Arndtem Freytag von Loringhoven
Jędrzej Bielecki: Rozumie pan powody wahania polskich władz?
– ..Nigdy nie dostałem merytorycznego uzasadnienia, jeśli chodzi o opóźnienie agrément. Dlatego mogę opierać się tylko na debacie medialnej w Polsce… Rozumiem, jak wciąż żywe są w Polsce uczucia z powodu zbrodni, których dopuściły się nazistowskie Niemcy w Polsce. Jeżeli chodzi o mojego ojca, to może podkreślę, że wstąpił do Reichswehry również dlatego, że to zwalniało go z nacisków przyjęcia legitymacji NSDAP. Takie było wtedy prawo. Pod koniec wojny służył jako adiutant szefa sztabu generalnego. W tej roli był też w bunkrze Hitlera. Nie mogę ani usprawiedliwiać, ani potępiać jego zachowania, bo kto może powiedzieć, jak my byśmy się zachowali w totalitarnej dyktaturze? To było pokolenie wychowane w duchu pruskiego militaryzmu, przywykłe do bezwzględnego posłuszeństwa. Nigdy nie wspierał nazizmu, ale jednocześnie był przekonany, że jego obowiązkiem jest walka za swój kraj, nawet jeśli ta wojna była prowadzona od pierwszego dnia zbrodniczo, również przez części Wehrmachtu – Wieluń jest tylko jednym z wielu tego przykładów – w na wskroś barbarzyńskich i rasistowskich celach. Mój ojciec pewnie wiedział o zbrodniach Wehrmachtu. Wiedział też, że jego kuzyn zorganizował materiał wybuchowy, który został wykorzystany podczas zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 roku, i widział w tym spisku szansę na pozbycie się Hitlera. ….Po wojnie ojciec pozostał zawodowym żołnierzem, uczestniczył w budowie nowej Bundeswehry, która wyciągnęła z historii naukę, że trzeba kształcić żołnierzy nie tylko w posłuszeństwie i dyscyplinie, ale także traktować ich jak „obywateli w mundurach”, którzy potrafią zachować krytyczne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość
JB ….Jacek Czaputowicz, jako szef MSZ, nawiązał bliską relację z Heiko Maasem. Dlaczego niemiecki minister tej polskiej wrażliwości nie wyczuł, ogłaszając pańską nominację w środku kampanii do wyborów prezydenckich?
AF – Czynnikiem decydującym o nominacji danej osoby na stanowisko ambasadora jest przede wszystkim jej doświadczenie i wiedza ekspercka. Byłem ambasadorem w Czechach, przez trzy lata w roli asystenta sekretarza generalnego NATO utrzymywałem bardzo ścisłą współpracę z polskimi służbami, pełniłem też szereg funkcji w Unii. Jako dyplomata i historyk wiem, jak decydujące znaczenie ma przeszłość dla dzisiejszych stosunków polsko-niemieckich. Uważam, że oczekiwanie Polski, by uszanować szczególną wrażliwość historyczną tak doświadczonego cierpieniem kraju, jest nader uzasadnione. Dlatego postawiłem sobie za cel pogłębianie w Niemczech – w szczególności wśród naszej młodzieży – wiedzy o tym, co zrobili Niemcy w Polsce między 1939 a 1945 rokiem. To wielkie wyzwanie, które staje przed nami. Temu celowi służy również pomnik poświęcony polskim ofiarom III Rzeszy, który stanie w Berlinie..
JB….. Przed paru laty mówił pan: „dla mnie zawsze było jasne: nacjonalizm, faszyzm to najgorsze, co istnieje w polityce. Jestem przekonanym Europejczykiem, absolutnym antynacjonalistą”. Czy w Polsce są u władzy nacjonaliści?
AF – Kiedy mówię o nacjonalizmie, mam na myśli politykę antyeuropejską, alternatywę dla europejskiej integracji. Polskie władze w żadnym wypadku nie są antyeuropejskie, tym bardziej polskie społeczeństwo. Przez całą karierę zawodową wspieram budowę silnej Europy, to też fundamentalna zasada rządu, który reprezentuję. Nacjonalizm z niemieckiej perspektywy przywołuje nazistowską przeszłość, niezwykle agresywną politykę.
JB – Polska demokracja jest zagrożona?
AF – Pewnie nawiązuje pan do tematu praworządności.
JB – Od lat Komisja Europejska nie może przekonać większości krajów UE do uznania Polski za kraj niepraworządny. …
AF – To jest sprawa między Unią a rządem w Warszawie. Jednak kwestia poszanowania podstawowych wartości dotyczy nas wszystkich. UE to o wiele więcej niż tylko rynek wewnętrzny. Praworządność jest fundamentem, na którym zbudowana jest integracja, ona spina Wspólnotę i sprawia, że praktyczna współpraca w ogóle jest możliwa. A przecież wobec wyzwań, jakie stawia dziś przed nami świat, potrzebujemy jak nigdy dotąd silnej Unii. W sprawie praworządności rozwinęliśmy wiele mechanizmów, także w oparciu o orzeczenia TSUE. Doprowadziło to do konkretnej poprawy sytuacji w Polsce. Nie chcemy więc tych mechanizmów likwidować. Dodamy wręcz nowy: wzajemną ocenę stanu praworządności przez kraje Unii. Bo wszyscy mamy tu niedociągnięcia i wszyscy możemy uczyć się od siebie nawzajem. Obok wszystkich aktualnych zadań i tych na przyszłość – jak zwalczanie skutków pandemii, wypracowanie porozumienia w kwestii nowych, zrównoważonych wieloletnich ram finansowych, negocjacji dotyczących brexitu i wyzwań, jak zmiany klimatyczne i cyfryzacja – ważnym zadaniem naszej prezydencji w Radzie UE jest również ochrona podstawowych wartości.
JB – Od siedmiu lat nie było szczytu Trójkąta Weimarskiego. Francja do niego doprowadzi?
AF – Dla nas Trójkąt Weimarski w dalszym ciągu jest dobrym i ważnym formatem. Wylansował go przed 29 laty nasz minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher. Z radością przyjęliśmy wiadomość o tym, że ministrowie Rau i Le Drian porozumieli się co do spotkania szefów dyplomacji naszej trójki w październiku we Francji, i mamy nadzieję, że w 2021 roku, na 30-lecie Trójkąta, odbędzie się szczyt.
JB – Rząd szykuje ustawę o dekoncentracji mediów, gdzie inwestycje Niemiec są ogromne. Niepokoi to pana?
AF – Śledzimy przygotowania do tej reformy bardzo uważnie. Oczekujemy, że każda zmiana będzie zgodna z prawem europejskim, zasadą niedyskryminacji, a także zachowa pluralizm i wolność mediów w Polsce.
Cały wywiad na stronie www.rp.pl