Sytuacja jest trudna dla nas wszystkich

1260

Nauczanie jest sztuką, która podczas pandemii COVID-19 napotyka na wiele trudności.
 Monika Łętowska to pedagog z długoletnim doświadczeniem. Obecnie jest nauczycielką w szkole podstawowej. Pełni rolę wychowawcy uczniów klasy pierwszej. Praca z małymi dziećmi to także praca z ich rodzicami. Swoje sposoby i pomysły na naukę, codziennie próbuje dostosować do obecnej sytuacji, która była zaskoczeniem niemal dla całego świata.

Jest pani nauczycielką klas 1-3, co oznacza zobowiązanie do zajmowania się wszystkimi przedmiotami jednocześnie. Który z nich w aktualnej sytuacji jest najtrudniejszy do nauki? Zarówno ze strony pani, aby zrozumiale przygotować materiał, jak i dzieci, żeby mogły najlepiej tę wiedzę przyswoić?

Zajmuję się nauką wszystkich przedmiotów, oprócz języka angielskiego. Wliczając także plastykę, muzykę czy religię. Co jest najtrudniejsze? Jest mi niełatwo powiedzieć. Jeżeli chodzi o edukację polonistyczną, wprowadzam litery. Nie jest to proste, ponieważ nie mam możliwości pokierowania dziećmi i pokazania im prawidłowego toku nauki. W szkole do każdego dziecka podchodziłam oddzielnie, prowadziłam za rączkę. Teraz jest to niestety niemożliwe. Staram się korzystać z grup na portalach społecznościowych, aby czerpać inspiracje o  nowych sposobach nauki od innych nauczycielek. Jeżeli chodzi o lekcje wychowania fizycznego, to w szkole ja pokazywałam ćwiczenia czy gry ruchowe i kontrolowałam sposób ich wykonania. Ponadto, uczniowie pracowali w grupie. Teraz zadanie to, jest utrudnione.. Staram się znajdować różne filmiki w Internecie, aby dziecko bardziej zrozumiało co ma robić. Jednak to nie jest to samo co w szkole. Nie chcę również narażać dzieci na niepotrzebny stres i prosić, aby mi siebie nagrywały lub śpiewały do telefonu. Nawet czytanie dla niektórych to stres tak duży, że niekiedy skarżą się na różnego rodzaju dolegliwości z nim związane. Umówiłam się z rodzicami, że będą mi wysyłać zdjęcia prac dzieci. Robią to sukcesywnie, o różnych porach dnia czy wieczoru.

Istnieje normalny plan zajęć? Ile czasu spędza pani teraz przy komputerze?

Zdarza się, że odpowiedzi na zadane pytania dostaję w późnych godzinach wieczornych.
Nie wprowadziłam ramowego planu zajęć, dlatego liczę się z takimi sytuacjami. Ja natomiast, od godziny, o której zaczynalibyśmy normalne zajęcia w szkole, jestem przy komputerze. Sprawdzam wtedy prace i wymyślam nowe. Patrząc jednak na logowania rodziców, nie ma konkretnej godziny, o której zaglądają oni do materiału. Przez cały dzień dostaję, albo maile z wykonanymi zadaniami czy zdjęciami, lub słyszę dzwoniący telefon. Staram się oczywiście jak najszybciej odesłać informację zwrotną, szczególnie kiedy mam podejrzenia, że rodzice zrobili zadanie za dziecko. Staram się wtedy dołączyć dyskretny komentarz, ale uważam, że rodzice są dorośli i biorą odpowiedzialność za swoje czyny. Zdaję sobie także sprawę z tego, że dla nich ta sytuacja też jest trudna, szczególnie mając dwójkę czy trójkę dzieci. Dlatego chylę czoła za chęci i cierpliwość, a staram się czasami nie zwracać uwagina takie sytuacje. Wiadomo, że takie komentarze różnie mogą być postrzegane.

Czy miała pani sytuację, w której rodzic w ogóle nie współpracował?

Nie. Trafiłam na bardzo przyjazną grupę. Konsultując się również z koleżankami stwierdzam, że w naszej szkole nie ma rodziców, którzy odmawiają współpracy. Możliwe, że między sobą dyskutują o różnych sprawach, ale nigdy nie spotkałam się z odmową pomocy.  Z rodzicami dzieci, które są w mojej klasie mam bardzo dobry kontakt. Czasami wręcz proszę, aby przysyłali mi jakiekolwiek uwagi, jeżeli zauważą zbyt duże wymagania z mojej strony lub zbyt dużą ilość zadawanych zadań. Ja też jestem przecież tylko człowiekiem, w niektórych sprawach mogę się mylić.

Widzę, że pani stara się wykonywać jak najlepiej swoją pracę i wkłada w to dużo serca. Jak więc radzi sobie pani z narastającym hejtem wobec nauczycieli? Wśród internautów pojawiły się opinie, że niestosowne jest wymaganie od uczniów spędzania dużej ilości czasu przy komputerze. Co pani o tym sądzi?

Powiem szczerze, że staram się nie czytać takich opinii. Ja bardzo emocjonalnie przeżywam  takie zarzuty, a więc nie chce robić sobie dodatkowych problemów. Jednak słyszę wśród znajomych, czy w telewizji o takiego typu negatywnych opiniach o naszej pracy. Medal zawsze jednak ma dwie strony. Myślę, że po części nauczyciele są sami sobie winni. Czasami potrafimy się przeceniać, a przecież nie wszystkie rzeczy jesteśmy w stanie zrobić. Należy jednak pamiętać, że to dla nas też jest trudna sytuacja. Nie wszyscy biegle posługujemy się różnymi programami komputerowymi, nikt nie był przygotowany na taką sytuację. Młodzi nauczyciele, owszem, są bardziej obeznani, lecz nie każdy posiada informatyczne zdolności.  Wspomnę również o tym, że w naszej szkole nie były przeprowadzane szkolenia, które miałyby pomóc w prowadzeniu zdalnej edukacji. Nikt z nas nie jest nieomylny. Myślę, że do takich wypowiedzi przyczyniły się także niepochlebne opinie o słynnych lekcjach telewizyjnych. Ludzie wrzucają wszystkich do jednego worka. Każdy ma prawo do wypowiedzenia swojej opinii, należy jednak pamiętać, aby nie przesadzić. Dla nas to w tym czasie naprawdę trudna praca. Miejmy nadzieję, że ten czas szybko się skończy i wszyscy wrócimy do normalnego trybu życia i pracy.

Wszyscy myślą o powrocie do normalności. Spotykamy się jednak często z zapowiedziami, że noszenie maseczek ochronnych będzie obowiązywało nawet przez kolejny rok lub dłużej. Czy wyobraża sobie Pani powrót dzieci do szkół, kiedy każde z nich będzie miało nałożoną maseczkę?

Nie, nie wyobrażam sobie tego. Nie wyobrażam sobie pracy z dziećmi, kiedy one i ja mamy na sobie maseczki czy przyłbice. Znamy dzieci i wiemy, że są przede wszystkim bardzo ruchliwe, spontaniczne, mają różne potrzeby. Trudno byłoby to upilnować, mając na uwadze, że przepisy ochrony są bardzo zaostrzone. Jedno dziecko chce się napić, drugie jest głodne, a trzecie musi pójść do łazienki. Chociaż pracuję ze stosunkowo małą grupą, to nie wyobrażam sobie nawet, aby te dzieci się ze sobą nie stykały czy zachowały odstęp. Niewykonalne może być przeprowadzenie zajęć wychowania fizycznego czy muzycznego. Ja sama mam trudności w chodzeniu w maseczce. Praca z małymi dziećmi opiera się na mówieniu, tłumaczeniu, więc niemożliwe będzie przebywania tylu godzin w maseczce. Dodatkowym problemem są parujące okulary. Nie wyobrażam sobie więc pracy z dziećmi nosząc maseczki.

Dziękuję za rozmowę i życzę pani jeszcze więcej cierpliwości w dalszej pracy. Miejmy nadzieję, że niedługo wróci normalność, a my zapomnimy o minionych problemach. 

Z Moniką Łętowską rozmawiała Aleksandra Szymczak, studentka dziennikarstwa na UKSW

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here