Telemedycyna w okulistyce nie zastąpi bezpośredniej wizyty u specjalisty, ale dzięki szybkiej diagnostyce może uchronić wiele osób przed utratą wzroku. Do powszechnego jej stosowania niezbędne jest wprowadzenie odpowiedniego systemu finansowania tego rodzaju usług przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Konieczna jest także edukacja pacjentów oraz zwiększenie dostępności nowoczesnych technologii informatycznych w tym zakresie. W leczeniu zwyrodnienia plamki w siatkówce oka, związanej z wiekiem (AMD), pierwszy krok został już zrobiony, ale zdaniem prof. dr hab. n. med.Roberta Rejdaka, kierownika Kliniki Okulistyki Ogólnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, to tylko częściowo odpowiada idei telemedycyny w okulistyce.
– Dlaczego te usługi odbiegają od tej idei?
– Telemedycyna jest doskonałym wsparciem dla lekarzy i ogromnym ułatwieniem dla pacjentów w szybkim diagnozowaniu zagrożeń wywołanych chorobą. W okulistyce jest to niezmiernie ważne. Zbyt długie oczekiwanie na wizytę u specjalisty może bowiem skutkować bardzo poważnymi powikłaniami, albo utratą wzroku. Jednym z najpoważniejszych schorzeń siatkówki oka jest zwyrodnienie plamki, zwane AMD. Jest to choroba degeneracyjna, której geneza związana jest z wiekiem pacjentów. Występuje u starszych osób a jej postać zwana wysiękową może przebiegać błyskawicznie. Nie jesteśmy w stanie tej choroby wyleczyć, ale możemy skutecznie zatrzymać jej rozwój. Uratowanie wzroku pacjentom jest uzależnione od szybkiej diagnozy. Ta choroba siatkówki oka objęta jest od 2016 r. programem lekowym w ramach System Monitorowania Programów Terapeutycznych (SMPT) do leczenia wysiękowej postaci AMD. Okuliści w różnych ośrodkach zdrowia robią zdjęcia siatkówki oka oraz inne badania obrazowe, a następnie przesyłają je do zespołu koordynacyjnego. Specjaliści te zdjęcia analizują i podejmują decyzję, czy dany pacjent może być wprowadzony do systemu i do programu lekowego AMD. Działa to bardzo sprawnie i przynosi świetne efekty. Do tego programu zakwalifikowanych zostało już ok. 19 tys. osób. Z prawdziwą ideą telemedycyny ma to jednak niewiele wspólnego.
– Co o tym decyduje?
W tym systemie tylko okuliści konsultują się między sobą. Nam chodzi o to, żeby osoby spoza środowiska medycznego mogły takie zdjęcia przesyłać i przy wykorzystaniu inteligentnego systemu teleinformatycznego odpowiednio je selekcjonować. Wówczas wybrane zdjęcia z podejrzeniem poważnego schorzenia trafią natychmiast do specjalisty, który podejmie dalsze kroki w kontakcie z pacjentem. Powiadomi go o zagrożeniu i bezzwłocznie przystąpi do jego leczenia. Dopiero wtedy będą to prawdziwe usługi telemedyczne w okulistyce, tak jak to się dzieje w innych krajach. I my do tego dążymy w ścisłej współpracy z prof. Markiem Rękasem, kierownikiem Kliniki Okulistyki Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, który jest współtwórcą systemu SMPT i szefem zespołu koordynacyjnego programu lekowego AMD, a zarazem konsultantem krajowym ds. okulistyki w Polsce.
– Podejmowane były już takie próby?
– Wielokrotnie, przy każdej okazji o tym mówimy i apelujemy do Ministerstwa Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia. W naszej ocenie, powinno się zacząć od opracowania strategii rozwoju telemedycyny w Polsce, przyjęcia odpowiednich standardów, od których zależy finansowanie takich usług przez NFZ oraz oszacowania nakładów na ten cel. Ważna jest także debata publiczna w tej sprawie z udziałem wszystkich zainteresowanych. Mamy świadomość, że wprowadzenie takiego systemu nie jest proste, bo nawet jeśli pojawią się programy związane z telemedycyną, to nie łatwo będzie przekonać do tego pacjentów. Zwłaszcza ludzi starszych, ale skoro w wielu krajach udało się to dobrze zorganizować, to dlaczego u nas ma się nie powieść? Taka forma świadczenia usług medycznych i opieki zdrowotnej, łącząca w sobie elementy telekomunikacji, informatyki oraz medycyny jest dla wszystkich bardzo korzystna. Dla przykładu, wprowadzenie telemedycyny w Wielkiej Brytanii wyeliminowało o jedną trzecią liczbę kosztownych operacji narządów wzroku, dzięki podjętemu wcześniej leczeniu pacjentów. To są już duże oszczędności w systemie finansowania ochrony zdrowia. Skuteczność korzystania z usług telemedycznych wynosi 80 proc. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, w których telemedycyna stała się dziedziną dochodową.
– Kto z niej czerpie zyski?
– Amerykański systemu telemedycyny w okulistyce jest odmienny od europejskiego, ale pewne wzorce możliwe są do powielania. W małych miejscowościach, gdzie utrudniony jest dostęp do specjalisty znaleziono sposób na szybkie diagnozowanie pacjentów. Aparatura do robienia zdjęć dna oka oraz sprzęt OCT, czyli optyczna koherentna tomografia do badania warstwy siatkówki zamontowane są w krążącym po mieście samochodzie mobilnym i każdy może skorzystać z usługi zrobienia specjalistycznego zdjęcia. Tę aparaturę obsługuje technik, który wykonuje dziennie zdjęcia u 120 pacjentów, natomiast ich analizą komputerową zajmuje się już sztuczna inteligencja. Taki system skriningowy, zwany Pegasus ma za zadanie przeprowadzenie wśród osób badania przesiewowego, aby sprawdzić jaki jest stan ich narządów wzroku. System dokonuje selekcji zdjęć i wybiera spośród np. tysiąca setkę, w której dostrzega objawy choroby. Najczęściej dotyczy to cukrzycowego obrzęku plamki w siatkówce oka, bardzo niebezpiecznego schorzenia. Te zdjęcia trafiają natychmiast do okulisty i on podejmuje dalsze decyzje. Osoby z objawami choroby otrzymują automatycznie informacje, że mają się zgłosić do ośrodka referencyjnego i tam są poddawane diagnostyce i szybkiej terapii. Wczesne wykrycie schorzenia zapobiega poważnym następstwom w przyszłości. To jest bardzo dobry sposób na ratowanie ludziom wzroku, którzy płacą tylko dolara czy dwa za zrobienie zdjęcia. Dla prywatnej firmy świadczącej tego typu usługi w samochodzie mobilnym, wyposażonym w ten sprzęt jest to z kolei niezły zarobek, bo takie zdjęcia można przecież robić codziennie.
– W Polsce też można wykorzystać takie rozwiązanie?
– Każdy sposób umożliwiający diagnozowanie narządów wzroku jest jak najbardziej pożądany. Taki mobilny sprzęt można zamontować w furgonetkach, albo w gabinetach lekarzy rodzinnych w ramach usług telemedycznych. Zdjęcia mógłby też robić diabetolog, tak jak w Wielkiej Brytanii. Trzeba się przyjrzeć różnym systemom. Trudno powiedzieć, który jest najlepszy, ale jeśli w ogóle go nie ma to lepiej wprowadzić jakikolwiek model. Później można go udoskonalać, w zależności od tego jakimi środkami dysponujemy. Najgorzej jest nie robić nic, bo skutki takiego zaniechania odczuwają pacjenci i budżet państwa. Nieleczona choroba cukrzycowego obrzęku plamki DME eliminuje z rynku pracy ludzi młodych do 40 roku życia oraz dużą grupę pacjentów powyżej 50 roku życia ze schorzeniem AMD, czyli zwyrodnieniem plamki. Obie te choroby generują ogromne koszty dla polskiej gospodarki, prawie 2 mld zł rocznie. Profilaktyka w badaniu narządów wzroku i wczesne leczenie pacjentów kosztowałoby państwo dużo mniej. Usługi telemedyczne rozwiązałyby skutecznie wiele trudnych problemów. Warto spróbować.
Dziękuję za rozmowę
Z prof. Robertem Rejdakiem, kierownikiem Kliniki Okulistyki Ogólnej lubelskiego Uniwersytetu Medycznego rozmawiała Jolanta Czudak