Uwłaszczenie przez wywłaszczenie a la polonaise

1033

Ponad 70 tysięcy barów, restauracji, lokali gastronomicznych, kilkanaście tysięcy sal sportowych i rekreacyjnych nie działa od bez mała roku. Zatrudniają  ponad milion ludzi, a do tej liczby należy dodać pracujących w firmach kooperujących. To gospodarczy potencjał kraju, o czym zapominają rządzący w zamian proponując jedynie namiastkę pomocy państwa. 

Większość tych firm działa od lat. Zdążyły okrzepnąć, cieszą się dobrą opinią u klientów, pracowników, władz terenowych i skarbowych. Inne powstały niedawno. Jedni i drudzy, by „rozkręcić interes” przeznaczyli swoje i najbliższych oszczędności, poświęcili czas i energię, żeby odnieść sukces.  W wielu przypadkach zadłużyli się w bankach. Z dnia na dzień, w jednej chwili usłyszeli wyrok – macie zawiesić działalność. Stan „zawieszenia” trwa i oznacza dla większości decyzję o likwidacji. Jeśli nie podejmą jej sami przedsiębiorcy, okoliczności uczynią to za nich.

Ten stan „zawieszenia” to efekt decyzji rządzących, którzy twierdzą, że działają w interesie ogółu, w imię wyższej konieczności. Większość objętych zakazami – właścicieli firm i ich pracowników nie wierzy już w tę argumentację. Nie wierzą też w pomoc finansową i jakąkolwiek inną,  obiecywaną przez rządzących w trakcie niezliczonych konferencji prasowych.

To, co do tej pory otrzymali, to  najwyżej jałmużna, która nie pozwala przetrwać, ale rządowi ma dać alibi sprawowania władzy z troską o przedsiębiorców i ich pracowników. Tymczasem pojawia się coraz więcej dowodów  na to, że instytucje państwowe, funkcjonariusze, policja są wykorzystywani do ubezpieczania i ochrony nie obywateli i państwa a „ swoich”. Szykanowanie i karanie polskich małych i średnich przedsiębiorców buntujących się przeciwko dalekiej od logiki polityce pandemicznej państwa staje się regułą.

Objęci zakazami widzą, jak wokół działają obiekty handlowe, miejsca kultu i inne bez ostrych restrykcji epidemicznych. Tymczasem właściciele restauracji czy sal fitness w trosce o zdrowie własne, pracowników i klientów wprowadzili wszystkie wymagane i zalecane obostrzenia, przestrzegają higieny i zaleceń profilaktycznych. Tym bardziej nie rozumieją dlaczego władze to im właśnie zakazują podjęcia działalności nawet w ograniczonym zakresie.  

Coraz częściej podejrzewają, że nałożone na nich zakazy są przemyślaną konsekwencją okazji, jaką daje pandemia na przejmowanie za bezcen ich lokali i firm, obiektów sportowych i wypoczynkowych. Do tego mają posłużyć ogromne, idące w setki miliardów złotych  fundusze, rozdysponowane przez urzędy i instytucje rządowe między „krewnych i przyjaciół królika”. Dziś na kontach wybranych zalega ponad 60 miliardów złotych, które teoretycznie miały trafić do najbardziej dotkniętych kryzysem polskich małych i średnich firm.

To właśnie polska mała i średnia przedsiębiorczość działającą w sektorze usług, zatrudniająca ponad 50 proc. aktywnych zawodowo Polaków jest dzisiaj na granicy bankructwa. Tymczasem rządzący wygadują brednie o „nowym ładzie ekonomicznym” i świetlanej przyszłości nie wskazując miejsca, jakie w tej wizji miałyby zająć małe i średnie polskie firmy.

Czas powiedzieć dość. Czas, by polscy przedsiębiorcy zrozumieli, że na ich oczach, ich kosztem dokonywane jest „wywłaszczenie” ich samych i „uwłaszczenie” za bezcen chętnych do przejęcia ich dorobku. Oby nie stało się tak, że wywłaszczonym pozostanie zaśpiewać refren:

„To już jest koniec, nie ma już nic, Jesteśmy wolni, możemy iść. To już jest koniec, możemy iść, Jesteśmy wolni, bo nie ma (mamy) już nic”.      

Dr Dariusz Maciej Grabowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here