Zabierzmy „brata” na koniec świata!

2401

Globalna pandemia bardzo skomplikowała życie wszystkim ludziom na całym świecie.  Ta trudna sytuacja nie zniechęca jednak zakonnika Sebastiana do wyjazdu na misję do Gabonu.  Powołanie jest silniejsze od niepewności i zagrożeń, które towarzyszą takiej wyprawie. Afryka jest kontynentem na którym bieda, brak poszanowania praw ludzkich, ogromnego rozwarstwienia społecznego nie jest rzadkością, dlatego każda pomoc, również misyjna, może być bardzo cenna.  Wyjazd do Gabonu  uzależniony jest jednak od społecznej zbiórki pieniędzy na ten cel. Liczy się każdy grosz, który może tę misję wesprzeć.

Jak zrodziło  się pragnienie uczestniczenia w takiej afrykańskiej misji?

Od połowy mojego pobytu w seminarium, czyli jakieś 7 lat temu, dokonywała się we mnie pewna przemiana. Na początku szła w kierunku pytania siebie: Jak mówić o ewangelizacji ludziom, którzy są daleko od kościoła, lub z jakiegoś powodu go porzucili? Angażowałem się  w  działalność różnych ruchów społecznych i w różne formy pracy z młodymi ludźmi. Czułem się z tym bardzo dobrze. Jednak później przez rozmowy z braćmi pracującymi w Afryce na misjach, jak i z moim przełożonym bratem Łukaszem w klasztorze, bardzo dużo myślałem, czy jest we mnie odwaga do oddania się takim misjom w całości. Najbardziej zapadły mi słowa jednego z braci, który mówił mi o tym, że są takie miejsca w Afryce,  w tym w Gabonie, gdzie misjonarz dojeżdża tylko raz w roku do lokalnej społeczności, bo nie ma innej możliwości czasowej i personalnej. Chciałbym to zmienić jadąc na taką misję. Dużą inspiracją dla mnie jest też papież Franciszek, który zachęca do symbolicznego wstania z wygodnej kanapy. Zachęca nas do posługi,  mówiąc że prawdziwy pasterz to nie ten, który jest zamknięty w warowni przed wilkiem i chroni małej trzody, ale odważy się wyjść, aby szukać owiec zagubionych. Takich owiec w Gabonie jest bardzo dużo, dlatego postanowiłem tak pojechać.

Kilka lat temu, kiedy działałam przy jednej z parafii w moim rodzinnym mieście, z podziwem obserwowałam aktywność brata i podejście do młodych ludzi. Najbardziej w pamięci utkwił mi wizerunek niezwykle pogodnego, życzliwego i uśmiechniętego człowieka. Myślę, że to są wyjątkowe predyspozycje to takiej posługi. Czy trzeba się jeszcze do tej misji w jakiś szczególny sposób przygotować?

– To na pewno nie będzie  łatwa misja z wielu powodów, ale czuję taką potrzebę, żeby się w to zaangażować. Na świecie jest ponad 5 mld ludzi, którzy  nigdy nie słyszeli o Jezusie.  W Gabonie  jest podobnie. Chciałbym tym społecznościom przybliżyć wiarę w Jezusa, która niesie ze sobą radość i szczęście. Choć oczywiście jako misjonarz będę też dbał o wszystkie inne sprawy związane z codziennym życiem tych ludzi. Zamierzam im pomagać w dostępie m.in. do edukacji, lekarza i wielu innych czynnościach, bo oni tego potrzebują.  Afryka to jest nadal kontynent ogromnej biedy, braku poszanowania praw ludzkich, ogromnego rozwarstwienia społecznego.

 Jak  przyszły misjonarz przygotowuje się do podjęcia tej posługi w Gabonie?

Uczę się francuskiego. To trudny język, szczególnie wymowa i gramatyka, która jest mocno matematyczna. Osobiście nie lubię uczyć się języków na pamięć, ale tutaj w dużej części tak trzeba. Najlepszą metodą nauki jaką znam, to życie codzienne w kulturze i środowisku danego języka.

Są już postępy w nauce francuskiego?

Nauka idzie mi średnio, choć spędzam nad książkami po kilka godzin dziennie. Obecnie chodzę do szkoły języka francuskiego, uczę się samodzielnie, mam indywidualne spotkania, słucham muzyki francuskiej.

W mediach społecznościowych pojawiła się informacja o prowadzonej przez brata zbiórce datków na wyjazd do Gabonu. Na co potrzebne są zbierane środki? 

Pandemia bardzo skomplikowała życie  nam wszystkim. Ta sytuacja powoduje, że moje przygotowanie misyjne nie może odbyć się w normalnej formie. Zrzutka ma pomóc mi najpierw zebrać środki na takie rzeczy jak bilet lotniczy, szczepionki, leki na malarię, ubezpieczenie. Jednak bez sensu jest jechać do Afryki bez dobrej znajomości francuskiego. Dlatego jeśli ktoś zechce mnie wesprzeć to zebrane środki pozwolą mi chociaż na krótki pobyt we Francji w ośrodku misyjno – językowym. To bardzo ważna część przygotowania, to tam będę mógł poznać kulturę i środowisko przyszłej pracy i w naturalnych, francuskich warunkach uczyć się języka.  Będę bardzo wdzięczny za takie wsparcie, które pozwoli mi pełnić posługę misyjną w Afryce.  Z góry dziękuję za tę szlachetność i okazane serce.

Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że osiągnie brat zamierzony cel dzięki hojności internautów.

Z przyszłym misjonarzem rozmawiała Maria Wachowicz, studentka dziennikarstwa na UKSW

Link do zrzutki, gdzie można finansowo wesprzeć brata Sebastiana: https://zrzutka.pl/misja-gabon-wysylamy-brata-na-koniec-swiata

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here