Zawał nie może czekać! Szybka pomoc ratuje życie

1038

W dobie epidemii SARSCoV2 liczba zabiegów kardiologii interwencyjnej spadła nawet o kilkadziesiąt procent. Jak podkreślają eksperci, nie wynika to z przyczyn klinicznych, a prawdopodobnie z obawy pacjentów przed zakażeniem koronawirusem w placówkach medycznych. Kardiolodzy podkreślają: zawał to wciąż śmiertelna choroba. Nie wolno czekać z wezwaniem pomocy! Polskie ośrodki są dobrze przygotowane, pacjenci są bezpieczni.

W Polsce rocznie stwierdza się około 40 tys. zawałów mięśnia sercowego i 30 tys. przypadków tak zwanej niestabilnej choroby wieńcowej leczonej zabiegowo w trybie pilnym. Śmiertelność w przypadku nieleczonego ostrego zawału serca z uniesieniem odcinka ST (STEMI) wynosi około 40 procent, a w przypadku zawału leczonego za pomocą procedur pierwotnej angioplastyki wieńcowej – 3,5-5 procent, czyli ośmiokrotnie mniej.

Liczba nagłych incydentów sercowo-naczyniowych nie spadła nagle w warunkach epidemii, ale właśnie teraz obserwujemy niepokojący spadek liczby zgłaszających się po pomoc pacjentów. Według wyników ankiety, przeprowadzonej w dziesięciu polskich ośrodkach, liczba wykonywanych przezskórnych interwencji wieńcowych (percutaneous coronary interventions – PCI) – zabiegów kardiologii interwencyjnej stosowanych w ostrym zawale serca (STEMI i NSTEMI), zaledwie w ciągu ostatniego miesiąca spadła o 25 procentzaznacza prof. Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

To sytuacja jest groźna dla zdrowia i życia chorych. Lekarze apelują, aby z objawami ostrych incydentów kardiologicznych niezwłocznie zgłaszać się po pomoc. Niezależnie od tego, czy podejrzewają u siebie zakażenie koronawirusem, czy też nie. Szpitale dyżurują i są przygotowane na każdy wariant niesienia pomocy.

Pilne z pierwszeństwem

Prof. Stanisław Bartuś, kierownik Oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, przewodniczący Asocjacji Interwencji Sercowo-Naczyniowych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podkreśla, że w karetkach pogotowia, szpitalnych oddziałach ratunkowych, oddziałach kardiologii i pracowniach hemodynamicznych obecnie jest bezpiecznie. Jesteśmy dobrze przygotowani do przyjęcia każdego pacjenta i odpowiednio zabezpieczeni, zarówno przed zakażeniem personelu, jak i pacjentów – podkreśla prof. S. Bartuś.

Eksperci zwracają uwagę, że w placówkach, w których leczy się osoby z zawałem serca, wdrożono procedury chroniące przed wzajemnym zakażaniem się oczekujących na badania i terapie pacjentów. – Pacjent, który ma zawał serca i zadzwoni na pogotowie, zostanie zabrany przez zespół karetki i przewieziony do szpitala. Zawał jest priorytetem, dlatego chory od razu zostanie zawieziony do pracowni hemodynamicznej w celu zastosowania pilnego leczenia interwencyjnego. Dla bezpieczeństwa pacjentów i personelu wszyscy są traktowani jako potencjalnie zakażeni, a od pacjenta z podejrzeniem infekcji SARS-COV-2 pobierany jest natychmiast wymaz do badań pod kątem zakażenia koronawirusem – zapewnia profesor.

Trwa to dosłownie 10 sekund. Do czasu uzyskania wyniku testu pacjent przebywa w specjalnym pomieszczeniu, pełniącym funkcję czasowej kwarantanny. Na badanie przy użyciu metody PCR trzeba poczekać 3-4 godziny, choć oczywiście zdarza się, że w niektórych szpitalach trwać to może dłużej.

– Najważniejsza procedura – angioplastyka – będzie jednak wcześniej przeprowadzona, a to jest najważniejsze!  Dopiero po uzyskaniu ujemnego wyniku testu chory może zostać przeniesiony na oddział, gdzie znajdują się pacjenci bez infekcji. W przypadku potwierdzenia zakażenia, chory trafi na inny oddział, odpowiednio zabezpieczony i przygotowany do leczenia pacjentów z SARSCoV2. Liczymy na to, że już wkrótce będziemy mogli stosować jeszcze szybsze, wiarygodne testy u wszystkich przyjmowanych pacjentów – wyjaśnia prof. S. Bartuś.

Liczy się czas

Eksperci zwracają uwagę, że im szybciej od wystąpienia pierwszych objawów pacjent zgłosi się po pomoc, tym rokowania są lepsze. Jeśli ból nie mija po około 15-20 minutach, trzeba pilnie wezwać pomoc.

Jeśli pojawia się ból w klatce piersiowej trwający dłużej niż 20-30 minut, zawsze trzeba podejrzewać zawał serca i należy zadzwonić po pomoc medyczną. Nasza polska sieć kardiologii inwazyjnej, która zajmuje się leczeniem pilnych incydentów sercowo-naczyniowych, liczy 158 pracowni, działających w trybie 24 godzin na dobę przez siedem dni w tygodniu. Niezależnie od tego, czy akurat wypadają święta czy sylwester, na miejscu zawsze czuwa wykwalifikowany personel gotowy udzielić pomocy chorym z zawałem serca – podsumowuje prof. S. Bartuś.

Do objawów, które powinny skłonić do wezwania pilnej pomocy medycznej, należą: silny ból w klatce piersiowej, zwłaszcza promieniujący do ręki lub żuchwy, nasilenie cech niewydolności serca: silna duszność, uczucie braku powietrza, narastające obrzęki kończyn dolnych, wyjątkowo nasilone kołatania serca, utraty przytomności, omdlenia. Nawet, jeśli silny ból w klatce piersiowej wystąpi pierwszy raz w życiu, nie wolno go bagatelizować. Trzeba pilnie wezwać karetkę lub z pomocą bliskich przyjechać do szpitala.

Pacjentom, którzy otrzymają pilną pomoc w zawale serca, kardiolodzy rekomendują późniejsze regularne konsultacje kontrolne – w warunkach epidemii realizowane w ramach teleporadni i telerehabilitacji domowej.

Więcej informacji dla pacjentów kardiologicznych można znaleźć na stronie Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego www.ptkardio.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here