Zbankrutują przez drogi prąd

1229

W ciągu roku energia i jej nośniki zdrożały dziesięciokrotnie. Dla firm energochłonnych to zabójczy wzrost. Kupując energię po rynkowych cenach wiele zbankrutuje w kilka miesięcy. Czeka nas brak wszystkiego – od stali po papier toaletowy.  Rosnące od jesieni ubiegłego roku ceny energii i jej nośników sprawiają, że coraz więcej firm energochłonnych w Europie ogranicza lub przerywa produkcję – stają papiernie, cementownie, zakłady chemiczne i metalurgiczne.

W przypadku aluminium pierwotnego w tym roku straciliśmy już moce produkcyjne na poziomie w sumie 900 000 ton rocznie. 1 września bezterminowo stanął największy w Europie zakład rafinacji cynku w holenderskim Budel. Jaka przyszłość czeka polski przemysł energochłonny? Czy powinniśmy się także bać zamykania zakładów, a co za tym idzie braku produktów na rynku?

Na te tematy w czasie siódmej już debaty z cyklu Moc Opinii, zorganizowanej w ramach Kanału Gosporadczego WNP.PL w serwisie YouTube rozmawiali: Przemysław Sztuczkowski, prezes Grupy Cognor, Michal Jarczyński, prezes zarządu i dyrektor generalny Arctic Paper, Henryk Kaliś, doradca zarządu ZGH Bolesław ds. energii, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.

Zbankrutujemy w ciągu trzech miesięcy

Przemysław Sztuczkowski i Henryk Kaliś stwierdzili, że na razie ich firmy korzystają jeszcze z energii w tańszych cenach, co wynika z długofalowych umów, ale te już się kończą i jeżeli okaże się, że trzeba będzie kupować energię i gaz w obecnych cenach rynkowych to firmy będą zmuszone wstrzymywać produkcję. – Jeżeli weźmiemy pod uwagę obecne ceny wyrobów hutniczych i koszty energii to powinniśmy zamknąć stalownię i walcownie. W 2020 roku kupowaliśmy energię za 200 – 300 złotych, a kilka dni temu ceny wynosiły ok. 2500 złotych – powiedział Przemysław Sztuczkowski. – Zbankrutujemy w ciągu trzech miesięcy – wtórował mu Henryk Kaliś.

Według Michała Jarczyńskiego zagrożeniem jest nie tylko wysoka cena, ale także zapowiedzi przerw w dopływie energii dla firm-. – Kogo te ograniczenia obejmą? Z jakim wyprzedzeniem będą komunikowane? A przede wszystkim, kto poniesie koszty wymiernych strat, jakie te przerwy spowodują w działalności przedsiębiorstw? Nie mam tu na myśli utraconych zysków, ale strat spowodowanych przez przerwanie produkcji, zwłaszcza w przypadku ciągłych procesów – mówi Michał Jarczyński i oddaje, że część firm, zwłaszcza produkujących materiały higieniczne już zapowiedziała przerwy w produkcji. Mówiąc inaczej – znowu mamy przed sobą możliwość braku papieru toaletowego.

Komisja Europejska zezwala na pomoc

 Wydane na początku tego roku ramy kryzysowe wydane przez Komisję Europejską pozwalają na wsparcie firm energochłonnych, a także pokrycie nawet do 80 proc. wygenerowanych przez te firmy strat. Na razie wprowadziły je trzy kraje – Niemcy, Francja i Luksemburg – powiedział Henryk Kaliś. W Polsce trwa dopiero wymiana korespondencji w tej sprawie.

Obserwatorzy wskazują, że informacje o ograniczeniach produkcji i zamknięciach zakładów dochodzą z tych krajów, gdzie nie ma jeszcze systemu wsparcia firm energochłonnych. Przypominają też, że fundusze, które w ramach takiego wsparcia mogłyby w Polsce trafić z budżetu państwa do firm energochłonnych natychmiast zostaną przetransferowane na zyski energetyki zawodowej, a to przecież głównie spółki Skarbu Państwa. Według uczestników dyskusji bez pomocy grozi nam katastrofa gospodarcza.

Firmy przechodzą na pracę w weekendy

Zapewne wiele firm będzie musiało zmienić dotychczasowe zasady funkcjonowania. – W Szwecji słyszę o tym, że część firm, które nie mają procesów ciągłych, będzie tak zmieniać swoje funkcjonowanie, aby energochłonne czynności wykonywać w nocy i w weekendy, kiedy energia jest tańsza. Znam małą odlewnię metali kolorowych, która od piątku do niedzieli prowadzi odlewanie metali, a w pozostałe dni przygotowuje produkcję – powiedział Michał Jarczyński.

Polski przemysł energochłonny oczekuje zmian systemowych, wynikających z konieczności dostosowania działania systemu elektroenergetycznego do obecnych warunków. – System elektroenergetyczny przez ostatnie 30 lat się zmienił, a regulacje dotyczące funkcjonowania tego systemu działają po staremu. Instytucje decydujące o tym, jak ten system wygląda bronią status quo – powiedział Henryk Kaliś.

Źrodło:wnp.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać komentarz!
Please enter your name here